Dzisiaj takich dobranocek już nie ma? – rozmowa z Wojciechem Jamą

Od początku twierdziłem i zdania nie zmieniam, że to Muzeum jest dla dzieci w każdym wieku, ale przede wszystkim dla dorosłych, którzy pozostawiają w Księdze Pamiątkowej ogromną ilość wpisów jasno pokazujących, że Muzeum spełnia swoją rolę i dostarcza ogromnej porcji wiedzy i właśnie wzruszeń – mówi Wojciech Jama, pomysłodawca utworzenia Muzeum Dobranocek w Rzeszowie, jego współtwórca i pierwszy dyrektor.
Agata Hołubowska: Początki kolekcji muzealnej to Pana zbiory z dzieciństwa…

Wojciech Jama: Każdy z nas ma jakieś ulubione zabawki, książki z dzieciństwa. Nie zawsze się one zachowają. Najczęściej, kiedy się nich wyrasta, trafiają do krewnych, znajomych z małymi dziećmi. Podobnie było z moimi pamiątkami, zabawki przepadły, ale w zbiorach Muzeum jest kilka wydawnictw z rodzinnej biblioteki, jak np. książeczki z przygodami Gucia i Cezara autorstwa Bohdana Butenki. Od zawsze coś zbierałem, ale były to typowo dziecięce kolekcje. Historie obrazkowe i komiksy, twórczość Juliusza Verne’a, dobranocki i ich okolice, stare zabawki oraz kilka innych. Tworzone przez lata zbiory w pełni zasługują na muzealną oprawę. Na razie powstało samorządowe Muzeum Dobranocek w Rzeszowie, ale są też zbiory komiksów, moja najstarsza pasja kolekcjonerska. Kiedy w Polsce powstanie Muzeum Komiksu? Jest już najwyższa pora pokazania dosyć krętej i mającej „pod górkę” historii polskiego komiksu. Prywatne zbiory czekają na poważną inicjatywę.

AH: Oglądanie dobranocek to jednak etap przejściowy… Czy kiedy przestał je Pan oglądać, zmalało zainteresowanie przedmiotami z nimi związanymi?

WJ: Spotkania z dobranockami to czasy mojego dzieciństwa, ale kolejnym etapem było dzieciństwo mojego obecnie dorosłego już syna i wspólne oglądanie Gumisiów, Smerfów, Pszczółki Mai i innych wspaniałych animacji. W następnej kolejności pasja kolekcjonerska i zgłębianie tzw. okolic dobranocek, czyli tego co towarzyszyło tym filmom. W zbiorach Muzeum, jak również moich prywatnych, gdyż w dalszym ciągu zbieram te pamiątki, znajdują się zarówno zabawki jak i przedmioty użytkowe, opakowania po artykułach spożywczych, oryginalne lalki z filmów, folie-kadry filmowe.

AH: Obecnie kolekcja liczy około dwóch i pół tysiąca eksponatów. Ile ich było, gdy podjął Pan decyzję o stworzeniu dla nich muzeum?

WJ: Zbiory w chwili przeprowadzania inwentaryzacji liczyły ok. 2170 pozycji. To nie ja podjąłem decyzję o stworzeniu Muzeum. Taka decyzja była pewną wypadkową, wynikającą z moich deklaracji odnośnie dalszych losów kolekcji i deklaracji władz Rzeszowa, gdyż obecne Muzeum jest Muzeum samorządowym.

AH: Skąd wziął się pomysł na stworzenie takiego miejsca? Czy marzył Pan o nim od dawna? Czy pojawił się nagle?

WJ: O muzealnej „oprawie” swoich zbiorów myślałem przez wiele lat, jeszcze mieszkając w Krakowie. Po przeprowadzce do Rzeszowa, w styczniu 2006 roku podczas wywiadu, którego udzielałem pani Sylwii Śmigiel dla Gazety Wyborczej w Rzeszowie zadeklarowałem, że jestem gotów podarować miastu kolekcję „Muzeum Dobranocek PRL-u”, pod warunkiem utworzenia samodzielnej placówki, miejskiego Muzeum Dobranocek w Rzeszowie.

AH: Ile lat liczy sobie najstarszy przedmiot i jak znalazł się w Pana posiadaniu?

WJ: Przyjmuje się iż pierwszą dobranocką był program dla dzieci, teatrzyk telewizyjny „Jacek i Agatka” (1962 r.), ale historia sięga często dalej. Film animowany „Plastusiowy pamiętnik” powstał w 1980 roku, zaś pierwsze wydanie książki Marii Kownackiej, na podstawie którego go nakręcono, ukazało się w 1936 roku, a jeszcze wcześniej była drukowana w odcinkach w czasopiśmie Płomyczek. O ile mnie pamięć nie myli, to najstarszymi eksponatami w moich zbiorach są książkowe wydania „Pszczółki Mai”, pierwsze z 1912 roku i kolejne z 1918 roku (niemieckie) oraz „Pyzy” z 1948 roku.

AH: Wśród postaci „zamieszkujących” Muzeum są ulubieni bohaterowie dzieciństwa obecnych 30-, 40-, 50-latków… Jak reagują na ich widok?

WJ: … Wzruszeniem. Od początku twierdziłem i zdania nie zmieniam, że to Muzeum jest dla dzieci w każdym wieku, ale przede wszystkim dla dorosłych, którzy pozostawiają w Księdze Pamiątkowej ogromną ilość wpisów jasno pokazujących, że Muzeum spełnia swoją rolę i dostarcza ogromnej porcji wiedzy i właśnie wzruszeń.

AH: A jak reagują dzieci, dla których nie wszystkie postacie są znajome, a nawet jeśli są, to nie wzbudzają większych emocji…?

WJ: Wbrew pozorom dzieci znają nawet takie archiwalia jak Kiwaczek i jest to zasługa rodziców pamiętających te „wiekowe” animacje. Oczywiście nie wszystkie, ale po to jest między innymi Muzeum Dobranocek i taka jest też, bądź powinna być jego rola. Moim zdaniem historia to jedno, a Muzeum i jego zbiory powinny rosnąć razem z kolejnymi pokoleniami i ich dobranockami. Przecież te zabytki kultury materialnej, które obecnie są w muzealnych gablotach, bądź prywatnych zbiorach , kiedyś były zwykłymi zabawkami, produkowanymi w tysiącach egzemplarzy, które można było kupić w licznych sklepach zabawkarskich. Mydełka z Jackiem i Agatką, Gąską Balbinką, Ptysiem były do kupienia w kiosku Ruchu lub perfumerii i nie były eksponatem kolekcjonerskim, tylko pełniły funkcję zwykłego… mydła.

AH: Na swojej stronie internetowej wspomina Pan o swoistym rytuale towarzyszącym wieczornemu oglądaniu dobranocek w czasach, gdy była to jedyna bajka emitowana o stałej porze w telewizji. Obecnie w ilości filmów dla dzieci można się pogubić… Nie tylko można je oglądać od rana do wieczora w TV, ale też przez Internet czy na DVD. Czy sądzi Pan, że dzieci otoczone taką ilością fikcyjnych bohaterów potrafią je obdarzać uczuciami i emocjami w takim stopniu, w jakim czynili to ich rodzice i dziadkowie? Jakie są Pana wnioski z obserwacji małych gości Muzeum?

WJ: Często słyszałem od zwiedzających opinię wypowiadaną z nutą żalu „dzisiaj takich dobranocek już nie ma”. Otóż nieprawda, one są, tylko giną w zalewie bylejakości i trzeba pewnego samozaparcia, aby do nich dotrzeć. Taka jest rola odpowiedzialnego rodzica, która nie powinna ograniczać się do wręczenia dziecku pilota od telewizora, to rodzic powinien podsuwać dziecku ambitniejsze filmy animowane z zakresu klasyki animacji. One są na płytach DVD lub w sieci.

AH: Który z eksponatów darzy Pan szczególnym sentymentem i dlaczego?

WJ: Moją ulubioną dobranocką był film rysunkowy „Zaczarowany ołówek”. Niestety, o ile jest ogromna ilość pamiątek np. po serialu „Bolek i Lolek”, to związanych z tym filmem nie ma zupełnie. W mej kolekcjonerskiej desperacji postanowiłem samemu wykonać Zaczarowany ołówek i obecnie jest on w zbiorach Muzeum Dobranocek w Rzeszowie. A całkiem niedawno do swoich prywatnych zbiorów zdobyłem kolorowankę z lat 80 „Zaczarowany ołówek”.

AH: Zbiory powiększają się dzięki darczyńcom. Który z darów który przyjechał z najodleglejszego zakątka Polski lub świata?

WJ: Otrzymywałem liczne darowizny, często rodzinne pamiątki, jak np. bombki choinkowe z Gąską Balbinką, z Jackiem i Agatką, zdjęcia z rodzinnych zbiorów, książki, zabawki. Regularnie podrzucali mi coś znajomi z Krakowa. Była też specjalna zbiórka eksponatów zorganizowana przez Bibliotekę w Iłży. Dostałem też kilka drobiazgów od znajomych z Kanady, Niemiec i Węgier, reszta to wszystko krajowe pamiątki.

AH: Co się Panu marzy w związku z przyszłością Muzeum?

WJ: Od samego początku mam jedno niezrealizowane marzenie. Chciałbym, aby Muzeum Dobranocek w Rzeszowie było traktowane przez miejskich urzędników jak poważna instytucja muzealna, realizująca cele wynikające z Ustawy o Muzeach, a nie jak przyteatralna bawialnia dla dzieci, jak to w mojej (subiektywnej, ale uzasadnionej) ocenie ma miejsce obecnie.

WojciechJama

Wojciech Jama – fascynat fantastyki, komiksów, twórczości Juliusza Verne’a i dobranocek z czasów PRL. Kolekcjoner (od lat 70.) przedmiotów z nimi związanych. Od końca lat 90. organizuje wystawy im poświęcone. Jest współzałożycielem Polskiego Towarzystwa Juliusza Verne’a. W latach 1999-2001 współpracował z Krakowskim Klubem Komiksu i pisał artykuły związane z historią komiksu. W 2004 stworzył wspólnie z synem wirtualne „Muzeum Dobranocek PRL-u”. Współautor albumu „Pora na Dobranoc”, w którym zaprezentował część kolekcji Muzeum Dobranocek PRL-u. Pomysłodawca i pierwszy dyrektor Muzeum Dobranocek w Rzeszowie. W 2010 zrezygnował z tej funkcji, protestując przeciwko decyzjom Rady Miasta, których skutkiem było uzależnienie Muzeum od Teatru Maska i lokowanie delikatnych zbiorów w narażonych na wilgoć piwnicach. W lipcu 2010 roku został uhonorowany odznaką Zasłużony dla Kultury Polskiej”.

muzeumdobranocek.pl

(Dodano: 2011-11-18)

Dodaj komentarz