Potrzebne jest tylko to, co niezbędne – wywiad z Andrzejem Maleszką

Baśni, jakie daję dzieciom, mówią, że świat jest pełen cudownych możliwości, ale korzystanie z nich wymaga wysiłku i odwagi. Staram się dawać taką odwagę – mówi Andrzej Maleszka, reżyser, autor scenariuszy i powieści.

Ewa Świerżewska: Można śmiało powiedzieć, że tegoroczna jesień dla młodych czytelników i widzów upłynie pod znakiem twórczości Andrzeja Maleszki. Dopiero co ukazała się Pańska książka, a za chwilę na ekrany wchodzi film. Co powstało pierwsze – książka czy scenariusz do filmu?

Andrzej Maleszka: Powieść „Magiczne drzewo” i scenariusz filmu kinowego pisałem równocześnie. Zawierają sporo różniących je wątków i scen. Właściwie to są dwie dopełniające się historie.

Czy pisanie książki bardzo się różni od pisania scenariusza? Czy to, że wcześniej pisał Pan przede wszystkim scenariusze miało jakiś wpływ (pozytywny lub negatywny) na pracę nad książką „Magiczne drzewo. Czerwone krzesło”?

Kiedy piszę powieść, nie muszę myśleć o tej całej maszynerii filmu, którą musi uwzględniać scenariusz filmu. Mogę wędrować przez niezwykłe światy, nie martwiąc się, jak tam dojechać z kamerą. Jestem bardziej wolny. Chociaż pisząc powieść instynktownie wciąż byłem reżyserem. Myślałem obrazem i szybkim montażem. Myślę, że dzięki temu powieść jest bliska młodym odbiorcom. Bo ta powieść ma energię i tempo współczesnego filmu. Inna sprawa to ilustracje. Strasznie chciałem, żeby były fajne, bo sam jako dziecko kochałem książki, gdzie były intrygujące ilustracje. Najpierw chciałem mieć ilustracje w stylu komiksu, ale odrzuciłem to. Wymarzyły mi się cyfrowe obrazy gdzieś na granicy filmu i gry komputerowej. I grafik Igor Morski zaproponował takie budowane cyfrowo grafiki. Przypominają fotosy z filmu, ale to są grafiki tworzone w komputerze.

Zastanawiałam się od jakiegoś czasu, jak to jest – czy reżyser, który pisze książkę, widzi poszczególne sceny jako obrazy i później przekłada je na język literacki?

Dziecko czytając (i oglądając film) czuje przyjemność lub niepokój, śmieje się albo złości, tak jakby było w środku akcji. Czuje smak potrawy, którą je bohater, jakby samo ją jadło. To są prawie biologiczne doznania. Powieść czy film chyba tak właśnie trzeba przeżywać. Być z bohaterami, a nie przyglądać im się z daleka. Tylko młoda widownia jeszcze to potrafi. Dlatego obrazy i zdarzenia są dla mnie jakby scenariuszem emocji. Ja myślę o czytelniku jak o dodatkowym bohaterze, uczestniku zdarzeń. Dlatego trzeba być odpowiedzialnym. To znaczy nie dawać złych emocji. Czytanie i film musi dawać coś, co ja określam jako radość z działania, taką ufność, że wybrniemy z kłopotów. „Magiczne drzewo” ma silną, dobrą energię, bo taka jest natura dziecka. Znam dzieciaki, które mają niesamowite problemy w życiu. My, dorośli byśmy jęczeli i załamywali się, a one zachowują siłę i radość życia. I nikt nie ma prawa ich tej dobrej energii pozbawić. Dlatego „Magiczne drzewo” mówi, że świat bywa niebezpieczny, ale jest pełen cudownych możliwości. Warto próbować.
Jeśli chodzi o obrazowanie, to pewnie tkwi we mnie reżyser. Myślę ruchami kamery, planami filmowymi. Opisuję to, co w danej sytuacji jest w stanie zobaczyć bohater. Instynktownie stosuję się do scenariuszowej zasady: potrzebne jest tylko to, co niezbędne. Reszta to wyobraźnia odbiorcy. Ale to jest chyba bliskie młodemu czytelnikowi.

Film „Magiczne drzewo. Czerwone krzesło” odszedł, jak się zdaje, dość daleko od cyklu 13 opowieści, za który otrzymał Pan Nagrodę Emmy. Nie kusiło Pana, by połączyć te wszystkie opowieści w całość i stworzyć z nich film pełnometrażowy?

Film kinowy „Magiczne drzewo” to zupełnie nowa opowieść. Nie chciałem pokazywać drugi raz tego samego. To byłoby nieuczciwe wobec widza. To nakręcona od początku, zupełnie nowa historia.

Jak widać, nie spoczął Pan na laurach po otrzymaniu w 2007 roku Nagrody Emmy za cykl „Magiczne drzewo”. Czym dla Pana, jako reżysera, jest ta Nagroda?

Przed EMMY dostałem za „Magiczne drzewo” wiele innych nagród. Ale jest faktem, że to EMMY spowodowała nowe postrzeganie mojej twórczości w Polsce. Za granicą już od wielu lat była ona ceniona. W Polsce dopiero po nagrodzie EMMY wielu ludzi ze zdumieniem odkryło, że w Polsce jest facet, który tworzy filmy Fantazy na światowym poziomie. Dla mnie ta nagroda przede wszystkim stworzyła dylemat. Czy realizować filmy wyłącznie w Polsce, czy próbować realizować je za granicą, bo takie możliwości się otworzyły. Na razie z uporem próbuję robić moje filmy w Polsce.

Jest Pan scenarzystą i reżyserem wielu produkcji filmowych dla dzieci i młodzieży, z których pierwsze powstały na początku lat osiemdziesiątych. To, że zmieniły się realia, to rzecz jasna. Ale czy i w jaki sposób zmieniło się podejście scenarzysty i reżysera do widza?

Dzieci mają większe poczucie własnej wartości, są inteligentne, szybko chłoną informację. Dlatego komunikat może być krótszy a tempo zdarzeń szybsze. To jest mi bliskie, bo lubię historie „gęste” od zdarzeń. Dzieci mają też większą świadomość swoich praw. Czują, że są ważnym konsumentem. Widzą, jak reklamy podlizują się im. Z drugiej strony są tak atakowane przez medialny chłam i informację, że szybko się nużą i tracą koncentrację. Paradoksalnie mają też mniej wolności. Mnie w dzieciństwie mama mogła puścić do parku i wracałem, kiedy byłem głodny. Teraz rodzice niepokoją się każdą nieobecnością dziecka, wszystko mu organizują. No i dzieci są bardziej samotne. To wszystko przenika do scenariuszy. Ale ja mówię o tym w specyficzny sposób, bo moje historie to opowieści magiczne. One mówią o tym, co w dziecku pierwotne i niezmienne, a nie tylko o tym, co codzienne.

Nie obawia się Pan, że od kiedy pojawił się Harry Potter, oczekiwania czytelników i widzów nieco się zmieniły?

To nie oczekiwania się zmieniły. To raczej Harry Potter trafił w oczekiwania, które istniały. Próbował stawiać młodego bohatera przed dużymi wyzwaniami. Wobec silnych zagrożeń. Czyli dał w książce to, co dzieciaki znały wcześniej z gier.
Na kilku festiwalach pojawiały się werdykty, że „Magiczne drzewo” skutecznie konkuruje z Harry Potterem. Ja uważam, że robię coś zupełnie innego. Myślę, że tworzę atrakcyjne dla dzieci opowieści, ale nie wędruję do odległych światów, by znaleźć cudowność. Jest dokładnie odwrotnie. Tu tajemna moc przybywa do naszego świata i dotyka naszego życia.

Dla mnie osobiście niezwykłą cechą Pańskiej twórczości (bo nie chodzi tu jedynie o „Magiczne drzewo”, ale też np. „Mamę NIC” – ulubiony film mój i moich małych córek) jest „realizm” magii. W Pana filmach, a także w książce „Magiczne drzewo” – świat przedstawiony jest jak najbardziej prawdziwy – bohaterami są ludzie z krwi i kości, żyjący tu i teraz na ziemi – a jednak wszędzie czai się magia, której tak często pragnęlibyśmy (i to nie tylko dzieci) w codziennym życiu. Dlaczego właśnie taką konwencję Pan wybrał, a nie stworzył świat oderwany od rzeczywistości?

Stworzyłem opowieść, w której magiczne zdarzenia dzieją się w zwyczajnych domach i na ulicach. We współczesnym świecie. Magia tkwi tu w zwykłych ludziach a nie poza nimi. Myślę, że „Magiczne Drzewo” odniosło tak wielki sukces na świecie, bo łączy cudowność i codzienność. Jest pełne magii, ale mówi o prawdziwych problemach. Ma atrakcyjność kina przygodowego, ale pokazuje zwykłe dzieci i autentyczne emocje. Tyle, że ja daję tym zwykłym dzieciom niezwykłą moc. Dzięki temu mogą testować siebie i świat. Dzieci polubiły „Magiczne drzewo”, bo to film o nich, a nie o jakichś szczególnych wybrańcach. Poza tym czary w „Magicznym drzewie” są bliskie tęsknotom dzieci. Gwarantuję, że każde dziecko woli wyczarować szczeniaka, niż przenieść się do innej galaktyki.

Mam wrażenie, że Pan posługuje się magią, by pokazać, że jeśli się bardzo chce, to wszystko jest możliwe. Takie przesłanie w twórczości dla dzieci jest, moim zdaniem, bezcenne. Czy rzeczywiście tak jest?

Zapytała Pani o coś bardzo dla mnie ważnego.
Myślę, że w czasie gdy jesteśmy dziećmi, dokonuje się ważna decyzja o naszym przyszłym życiu. I to dokonuje się poza naszą wiedzą i wolą. Otóż możemy wejść w dojrzałe życie z umiejętnością decydowania o naszym losie. Z siłą, która pozwala nam kierować naszym życiem. Albo możemy stać się bezwolni, możemy być doskonałymi robotami, którymi kierować będą inni. Szefowie korporacji, politycy i setki innych manipulatorów. Baśni, jakie daję dzieciom, mówią, że świat jest pełen cudownych możliwości, ale korzystanie z nich wymaga wysiłku i odwagi. Staram się dawać taką odwagę. Większość moich bohaterów staje przed wyborem. Możesz nie robić nic. Wtedy będzie nudno, pozornie bezpiecznie, zaś inni będą decydować, co masz robić. Ale jeśli zaryzykujesz, podejmiesz wysiłek, to odnajdziesz świat, w którym wiele jest możliwe. Bo tak jest. Potencjalna energia tkwi w otaczającym nas świecie.
Inna sprawa to to, że dzieci żyją w przyszłości. Co to oznacza? My, dorośli, jesteśmy zanurzeni w przeszłości, to co było, jest ważniejsze, niż to co będzie. Dzieci nie mają przeszłości, więc żyją tym, co jest i tym co się dopiero zdarzy. Ich przyszłość będzie miała niewiele wspólnego z naszą rzeczywistością. Dlatego to, co Pani nazywa cudownymi możliwościami, to tak naprawdę realia ich przyszłego świata. Pamięta Pani, jak kilka lat temu w filmach bohaterowie niby widzieli się na jakichś ekranach? Fatalnie zrealizowane efekty, w dodatku kompletnie nieprawdziwe, bardzo śmieszyły. Minęło pięć lat i każdy może zrobić teletransmisję za pomocą Skype lub komórki. I co więcej, wielu nie ma najmniejszej ochoty tego robić, choć może. Ale żeby było jasne. Ja nie jestem jakimś fanem technologii, która zmieni świat dzieci w raj. Nie zmieni. Ja wierzę, że to same dzieci mają potencjał, jaki im pozwoli wyzwolić energię z różnych dziedzin. Dobre baśni dają odwagę, żeby próbować. Myślę, że wielu genialnych naukowców czytało w dzieciństwie dobre baśni.

W niemal wszystkich (a może wszystkich?) wyreżyserowanych przez Pana filmach grają dziecięcy aktorzy. Czy trudno pracuje się z amatorami i to tak młodymi? Czy zdarzyły się Panu na planie sytuacje trudne, a wynikające z wieku aktorów?

Ja pracuję w kontakcie z aktorami, także dziecięcymi, na etapie tworzenia scenariusza filmu. Często prowadzę próby na niegotowym scenariuszu, a potem wzbogacam go o dodatkowe dialogi, jakie powstały w czasie prób. Aktorzy dziecięcy są też moją pierwszą widownią. Jeśli scenariusz jest im bliski, to prawdopodobnie film będzie bliski widzom. Czasem reżyserzy i aktorzy boją się dzieci. Czują się przy nich niepewnie, więc próbują coś udawać. A dzieci są najlepszym wykrywaczem kłamstw. Trzeba być wobec nich autentycznym.
Uważam, że dzieci są świetnymi aktorami. Mają zdolność uruchamiania emocji w ułamku sekundy. Potrafią być niezwykle wyraziste. Dziecięcy aktorzy są inteligentni i kreatywni. W „Magicznym drzewie” grają świetne role obok wybitnych aktorów zawodowych. Ale praca z młodymi aktorami to wielkie profesjonalne wyzwanie. Trzeba to umieć. Twórcy czasem nie zdają sobie sprawy, że rytm emocji dziecka jest zupełnie inny niż dorosłego. Mają inny rytm mówienia, poruszania. Ja staram się, by większość scen była w ruchu, żeby dialogowi towarzyszyło działanie. Żeby było miejsce na improwizację. Obecność dziecka na planie filmowym wywołuje masę niespodziewanych zdarzeń. Nie da się wszystkiego zaplanować. To jest trudne, ale w ten sposób filmy uzyskują szczególny autentyzm.

W jaki sposób szuka Pan odtwórców ról dziecięcych w swoich filmach? Czy każde dziecko ma szansę zagrać u Pana?

Wolę szukać dzieci w szkołach. To jest ich naturalny teren. Tam ja jestem gościem, a one są u siebie. Wiele dzieciaków nigdy w życiu nie przyszłoby na oficjalny casting, a są świetne i zdolne. Na pierwszych próbach sprawdzam ekspresję i wyobraźnię. Nigdy nie używam na castingu scenariusza z filmu.

Co jest tak niezwykłego w dzieciach, że właśnie dla nich pisze Pan scenariusze i reżyseruje filmy, a teraz napisał Pan książkę?

Dzieci to świetna widownia. Kreatywna i wolna od snobizmu. Artysta staje przed nimi odarty z tytułów i splendoru. Jesteś taki dobry, jak historia jaką opowiadasz i to jest moim zdaniem świetne. Poza tym dla dzieci (chyba tylko dla nich) można robić jednocześnie rzeczy popularne i dobre. Tak jak w dawnym kinie Chaplina nie dzieli się tu widowni na elitarną i popularną. Dzieci są po prostu ostatnią uniwersalną widownią. No i w dodatku pamiętają dobry film przez lata.

Wiem, że w przygotowaniu jest kolejna opowieść z cyklu „Magiczne drzewo”. Czego mogą się tym razem spodziewać czytelnicy i czy ta książką również zostanie sfilmowana?

Pracuję nad scenariuszem kolejnej części „Magicznego drzewa”, ale to nie jest tzw. seaquel. To jest nowa historia. I chyba będzie to jedna z najbardziej niesamowitych opowieści z cyklu „Magiczne drzewo”. Tyle mogę zdradzić teraz.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Ewa Świerżewska
© 2009 do wypowiedzi Andrzej Maleszka

Andrzej Maleszka

ANDRZEJ MALESZKA
Reżyser filmowy, autor scenariuszy i powieści. Laureat EMMY AWARD i kilkudziesięciu nagród na festiwalach filmowych w Chicago, Nowym Yorku, Monachium, Kairze i innych.
Jeden z najlepszych europejskich twórców filmów fantastycznych i dla młodej widowni, obdarzony niezwykłą wyobraźnią. Autor kilkudziesięciu filmów, scenariuszy i sztuk teatralnych.
Filmy Andrzeja Maleszki to nowoczesne baśni, łączące motywy realistyczne i fantastyczne. Rozgrywają się wśród współczesnych realiów, w które wkraczają niesamowite, magiczne zdarzenia. Dynamicznej akcji towarzyszą silne, autentyczne emocje bohaterów. Mimo fantastycznych motywów, filmy poruszają ważne tematy społeczne. Reżyser jest ekspertem w prowadzeniu aktorów dziecięcych, którzy tworzą autentyczne kreacje.
Filmy Andrzeja Maleszki są znane w wielu krajach.
WAŻNIEJSZE NAGRODY:
EMMY AWARD 2007
SILVER HUGO AWARD USA 2007 za najlepszy na świecie cykl filmowy 2007
CHICAGO CHILDREN’ FILM FESTIWAL – nagrody 2006, 2005 i 1994
BANFF FESTIVAL KANADA – Grand Prix-Rockie Award 2005
PRIX JEUNESSE INTERNATIONAL w MONACHIUM – Grand Prix 2008,2006, 2004 i 1998
CAIRO FILM FESTIVAL EGIPT- 2005 Dwie nagrody
THE NEW YORK TV FESTIWAL 1993 Srebrny Medal
PRIX DANUBE Bratysława 2005 Grand Prix.
Golden Chest Plovdiv 2005
Nominacja do EMMY AWARD 1998 /za film „Telejulia”/-
Platynowe Koziołki na Międzynarodowym Festiwalu Filmów dla Dzieci „Ale kino” Poznań 2004
Nagroda UNESCO na Prix Jeunesse International w Monachium-1994
DIVERCINE FESTIVAL Montewideo 1999 Grand Prix I 2005 Children Jury Award
WAŻNIEJSZE PRODUKCJE FILMOWE
„Magiczne drzewo” film fabularny i seria filmów TV, Ogromny międzynarodowy sukces, zdobył kilkadziesiąt nagród w tym EMMY AWARD. Film sprzedany do kilkudziesięciu krajów w Europie, Azji i Ameryce.
„Sto minut wakacji”-. Film fabularny i seria TV -koprodukcja TVP i telewizji Niemieckiej ZDF/ Film o papparazzim i jego 12-letnim synu, którzy kręcą z ukrytej kamery film o słynnej aktorce
„Morphus” film fabularny ( autor scenariusza) produkcja Niemcy/Szwajcaria
„Koniec świata Nowaków” film fabularny TV
„Maszyna Zmian” pokazywany na całym świecie serial fantastyczny, produkcja TVP. Wielokrotnie nagradzany. Nominowany do EMMY.
„Niebieska Róża” produkcja Eurovision (EBU)
„Jakub” – film Eurovision(EBU)
„Mama nic” cykl filmowy TV- historia niewidzialnej mamy i czwórki jej dzieci. Produkcja TVP.
„Kociak” film Eurovision (EBU) film o dziecku, które zaczęło mówić w kocim języku. Film jest częścią międzynarodowej serii EBU
„Jacek” oryginalny cykl filmowy bez dialogów. Odniósł duży sukces i był prezentowany w wielu krajach Europy i w Japonii. Produkcja TVP
„Mechaniczna Magdalena”- film fabularny TV Produkcja TVP.

(Dodano: 2009-09-03)

Dodaj komentarz