Prześladują mnie insekty – wywiad z Aleksandrą Krzanowską – właścicielką wydawnictwa Czerwony Konik

Po skończeniu Akademii wiedziałam, że chcę zająć się realizacją własnych projektów. Początkowo zamierzałam skupić się na ilustracji, ale szybko okazało się, że coś, co mnie najbardziej cieszy, to całościowa praca nad książką – mówi Aleksandra Krzanowska w rozmowie z Ewą Świerżewską.

Ewa Świerżewska: Na wstępie gratulacje! Z 4 książek, wydanych do tej pory przez Twoje jednoosobowe wydawnictwo, aż 2 znalazły się w ścisłym finale Konkursu PS IBBY – „Książka Roku 2009″.

Aleksandra Krzanowska: Dziękuję bardzo. To ogromna radość, bo Konkurs IBBY jest jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym z organizowanych w Polsce w dziedzinie książek dla najmłodszych. Ale trzeba pamiętać, że to nie wydawnictwo zostało nagrodzone, ale fenomenalni ilustratorzy.
Paweł Pawlak dostał główna nagrodę, dzięki czemu „Podręczny nieporadnik. Młotek” otrzymał tytuł „Książki Roku 2009″. Ogromna to radość, bo „Młotek” jest prawdziwym majstersztykiem ilustracyjnym. Wszystko jest w nim przemyślane i dopięte na ostatni guzik. Cytaty ze starych rycin, pomysł z długopisowymi skreśleniami na okładce, szklanka z fumiastą kawą, którą Paweł włożył w rękę adiunktowi Kwasowi… Długo by można jeszcze wymieniać.
Ale największy atut tych ilustracji to fakt, że nie towarzyszą one tekstowi, ale współtworzą książkę. Bez nich „Nieporadnik” traci sens. To oczywiście również ogromna zasługa autora – Wojciecha Widłaka, który napisał wspaniały tekst – trampolinę dla ilustratora.

Czerwony Konik_1

Wracając do werdyktu PS IBBY – Ola Woldańska została wyróżniona za ilustracje do książki pt. „Mrówka wychodzi za mąż”. To wyróżnienie cieszy szczególnie, bo „Mrówka” jest książkowym debiutem Oli. Mam ogromną nadzieje, że nagroda otworzy przed nią wiele wydawniczych drzwi.

Odnoszę wrażenie, że Czerwony Konik przechodzi ze stępa w kłus. Zaczęło się niewinnie, od książki debiutanta, przez Ciebie zilustrowanej. Czy założenie Wydawnictwa było pomysłem na realizację własnych pasji?

Zdecydowanie tak. Po skończeniu Akademii wiedziałam, że chcę zająć się realizacją własnych projektów. Początkowo zamierzałam skupić się na ilustracji, ale szybko okazało się, że coś, co mnie najbardziej cieszy, to całościowa praca nad książką. Stąd decyzja o założeniu wydawnictwa.

Mogłoby się zdawać, że tak rozchwytywani twórcy jak Wojciech Widłak i Paweł Pawlak są nieosiągalni dla małego wydawnictwa, a jednak. Jak Ci się to udało?

Sama się nad tym czasami zastanawiam. Przede wszystkim dzięki dobrej woli, uprzejmości i pewnie również odwadze panów Pawlaka i Widłaka. Tak naprawdę to raczej pytanie do nich – co skłoniło osoby z tak dużymi sukcesami do współpracy z Konikiem. Może jednym z powodów była pełna wolność twórcza w trakcie prac nad „Nieporadnikiem”?

Czego czytelnicy mogą się spodziewać w kolejnych częściach „Nieporadnika”?

Jeszcze większej dawki humoru i absurdu spod pióra Wojciech Widłaka. I graficzno – ilustratorskiej uczty w wykonaniu Pawła Pawlaka oczywiście. Więcej nie zdradzę. Kolejny tom ukaże się na początku marca, do tego czasu trzeba uzbroić się w cierpliwość.

Czy zamierzasz skupić się na wydawaniu wyłącznie polskich książek, czy bierzesz też pod uwagę przekłady?

Biorę, owszem. „Zimowe popołudnie” jest przekładem. Przyjechało do Polski z dalekiego Meksyku. Zanim wydał je Konik, ukazało się w 7 krajach na świecie. Jednak zdecydowanie chętniej współpracuję z polskimi twórcami – czemu sięgać za granicę, gdy wokoło tylu zdolnych ludzi?

Przyznam, że w ilustracjach z „Zimowego popołudnia” się zakochałam. Klimat panujący w tej książce jest niesamowity. Gdzie ją znalazłaś?

Ja też! To była miłość jak z powieści – od pierwszego wejrzenia. Znalazłam ją… w Internecie. I to nie książkę, tylko jedną z ilustracji. Trafiłam na nią zupełnie przypadkiem. Tak mnie zachwyciła, że zaczęłam sprawdzać – co to, kto to. Początkowo nie udało mi się dotrzeć do nazwiska ilustratorki – Mandany Sadat, ale trafiłam na stronę autora – Jorge Lujana. Długo się nie zastanawiałam, napisałam list z propozycją wydawniczą i… udało się. Dzięki temu mogę polskim czytelnikom pokazać choć mały wycinek twórczości Jorga i Mandany – to osoby o niesamowitej wrażliwości i wyczuciu plastycznym (Mandana).

Czerwony Konik_3

Nie mogę nie zapytać o moją ulubiona książkę Czerwonego Konika – „Mrówka wychodzi za mąż”. Czy poszukiwanie męża, i to przez insekta, jest dobrym tematem na książkę dla dzieci?

Okazuje się, że tak. Zresztą insekty zdają się mnie prześladować. Przygoda z Konikiem zaczęła się w końcu od „Owadzich opowieści” i niecały rok później „Mrówka…”. W sekrecie powiem, że sama owadów nie znoszę. Wolałabym pewnie książki o pandach czy żyrafach, ale nic nie poradzę na to, że Janka Sienkiewicza i Przemka Wechterowicza (autorów „Opowieści” i „Mrówki”) zainspirowały właśnie owady.
Dodatkowo, wracając do pytania – gdy zobaczyłam gotową „Mrówkę”, już z ilustracjami Oli Woldańskiej, nie zastanawiałam się ani przez chwilę, czy temat jest odpowiedni.

Czerwony Konik_2

No i na koniec pytanie mało oryginalne – czym Czerwony Konik zaskoczy nas w najbliższym czasie?

Czym zaskoczy? Jeśli powiem, to nici z zaskoczenia. Mogę uchylić rąbka tajemnicy, i powiedzieć, że po „Nieporadnikach” przyjdzie kolej na książkę dla małych feministek. Szczegóły jesienią.

Zatem czekamy cierpliwie. Dziękuję za rozmową.

Z Aleksandrą Krzanowską rozmawiała Ewa Świerżewska

Aleksandra Krzanowska

Aleksandra Krzanowska – Absolwentka Wydziału Grafiki krakowskiej ASP. Dyplom obroniła w 2006 roku. Po studiach postanowiła działać na własny rachunek. Tak powstało wydawnictwo Czerwony Konik. Dotychczas jego nakładem ukazały się cztery książki – aż 2 znalazły się w ścisłym finale Konkursu PS IBBY „Książka Roku 2009″.

(Dodano: 2010-01-08)

Dodaj komentarz