Nagroda była znakiem, że pomysł na pisanie to nie mrzonka, a poważny plan… – rozmowa z Idą Pierelotkin

Tylko dzięki wygranej w konkursie wydałam swoją pierwszą książkę (Alę Betkę). Wcześniej moje pisanie nie było „na poważnie”, miałam kłopoty ze skończeniem czegokolwiek – dopiero konkurs mnie zmobilizował. Wygrana była znakiem, że pomysł z pisaniem to nie jeszcze jedna z moich młodzieńczych mrzonek, a poważny plan… – mówi Ida Pierelotkin w rozmowie z Agnieszką Sikorską-Celejewską.

Agnieszka Sikorska-Celejewska: Jest Pani laureatką pierwszej nagrody w poprzedniej edycji Konkursu im. Astrid Lidngren. Jaki ta nagroda miała wpływ na Pani życie literackie? W jakim stopniu pozwoliła rozwinąć skrzydła?

Ida Pierelotkin: Tylko dzięki wygranej w konkursie wydałam swoją pierwszą książkę (Alę Betkę). Wcześniej moje pisanie nie było „na poważnie”, miałam kłopoty ze skończeniem czegokolwiek – dopiero konkurs mnie zmobilizował. Wygrana była znakiem, że pomysł z pisaniem to nie jeszcze jedna z moich młodzieńczych mrzonek, a poważny plan…

ASC: Czy ma Pani jakieś książki, które ciągle czekają na wydawcę?

IP: Oczywiście: poemat Trutuś o jamniczku, który, ilekroć usłyszy kłamstwo, siusia na kłamiącego (zilustrowany przez moją kumpelkę Paulinę Pankiewicz), mini poemat „O osiołku, który chciał być pegazem” i baśniową powieść „Złodzieje serc” . Niestety, mam pełną świadomość, że żadna z tych rzeczy nie ma w sobie ani miligrama potencjału komercyjnego.

ASC: Do tej pory wydała Pani cztery książki, z czego dwie przeznaczone są dla nastolatków, a dwie dla dzieci. W którą stronę ewaluuje Pani twórczość?

IP: Nie mam pojęcia. Wkrótce skończę 30 lat… Długo utożsamiałam się z dzieckiem, teraz powoli zaczynam czuć się jak nastolatka. Może więc raczej w tę stronę?

ASC: Czytając „Co ma piernik do wiatraka?” miałam wrażenie, że przede wszystkim świetnie bawiła się Pani wymyślaniem i dopieszczaniem szczegółów przedstawionego tam świata. Prawda?

IP: Tak. Na przykład wymyślanie nieistniejących gatunków zwierząt i roślin – to zawsze bardzo mnie bawiło!

ASC: Przeczytałam, że czuje Pani nad sobą patronat Fundacji ABC XXI. Co to konkretnie oznacza i jakie ma konsekwencje dla Pani twórczości?

IP: Mówiąc „patronat”, miałam na myśli raczej coś w rodzaju pozytywnej presji, kredytu zaufania. Fundacja bardzo zważa na ładunek etyczny literackich propozycji dla najmłodszych. Jeśli nawet moje książki miewają charakter ironiczno-satyryczno-złośliwawy, staram się zawsze jednak pozostawać orędownikiem moralności.

ASC: Używa Pani pseudonimu artystycznego, bo Pani nazwisko pojawiało się już w literaturze, a Pani zależy na wypracowaniu własnei marki i tożsamości twórczej. Wciąż nie jest Pani gotowa na ujawnienie swojego prawdziwego nazwiska?

IP: Z każdą książką jestem coraz bardziej zżyta z moim pseudonimem. Jestem gotowa pozostać Idą Pierelotkin do grobowej deski.

ASC: Ciekawa jestem Pani doświadczeń w kontaktach z czytelnikami.

IP: Nie mam byt bogatego doświadczenia. Spotkałam się z czytelnikami tylko jeden raz i zaczęłam zanudzać dzieci opowieściami o mym kryzysie wieku średniego. Cała przemowa wypadła dość głupawo. Na mojej książce „Dwie połówki pomidora” jest znaczek „Uwaga, Talent!” – słyszałam, jak, wskazując ten znaczek, jeden chłopiec mruczy do kolegi „jeżeli ona jest zdolna, to ja już nie wiem…” Cha cha!

ASC: Czy interesuje Panią to, co się obecnie dzieje w literaturze dziecięcej i młodzieżowej i czy śledzi to Pani w jakiś sposób?

IP: Głupio się przyznawać, ale interesuję się jedynie pobieżnie i raczej przypadkowo niż systematycznie. Na przykład przeglądając propozycje na półkach w Empiku… A czasem coś mi zupełnie samo wpadnie w ręce. Ostatnio była to książka dla dzieci „Matka Polka” Zuzanny Orlińskiej. Wcześniej książka dla młodzieży pt. „Czynnik miłości” Anny Łaciny. To bardzo dobre książki (tak sądzę).

ASC: Dziękuję za rozmowę!

Z Idą Pierelotkin rozmawiała Agnieszka Sikorska-Celejewska.

Ida Pierelotkin

Ida Pierelotkin – zadebiutowała książką „Ala Betka”, która została nagrodzona w pierwszej edycji Konkursu im. Astrid Lindgren (I miejsce w kategorii wiekowej 6-10 lat). Później ukazała się „Pepa, nie świruj!” nominowana przez Polską Sekcję IBBY do nagrody literackiej Książka Roku 2010. Wiosną tego roku do rąk czytelników trafiły dwie jej kolejne książki: skierowana do dzieci baśniowa historia „Co ma piernik do wiatraka?” oraz przeznaczona dla nastolatków powieść: „Dwie połówki pomidora”.

(Dodano: 2011-04-25)

Dodaj komentarz