Niektóre dzieci uwielbiają moje książki, inne nie – rozmowa z Toonem Tellegenem

Ostatnio na targach podpisywałem książki i jakaś mama mówi do dziecka: „O, chodź, kupię ci, to świetna książka”. A dziecko krzyczy: „Tylko nie to!” – mówi Toon Tellegen w rozmowie z Małgosią J. Berwid.

MJB: Jak to się stało, że zaczął Pan pisać dla dzieci?

TT: Nie planowałem tworzyć dla dzieci, stało się tak przez przypadek. Gdybym nie został ojcem, gdyby nie moja córka, to prawdopodobnie nigdy bym nie pisał dla najmłodszych. A teraz jestem dziadkiem i znów mam dla kogo pisać (śmiech).

MJB: Wiem, że przy okazji wizyty w Polsce miał Pan okazję spotkać się z dziećmi. Lubi Pan takie spotkania?

TT: Tak, bo dzieci potrafią zadawać najbardziej zadziwiające pytania, jakie można sobie wyobrazić. Dzisiaj rano miałem spotkanie z setką dzieci i było fantastycznie, bardzo mi się podobało.

Toon Tellegen

MJB: Czy dostrzega Pan różnice w zadawanych przez dzieci pytaniach i odbiorze Pana książek w różnych krajach?

TT: Trudno mi powiedzieć, jak moje książki odbierane są przez dzieci w innych krajach, bo recenzje są pisane przez dorosłych. Wiem natomiast, że w Holandii niektóre dzieci kochają moje książki, uwielbiają, a inne – nie. Są też takie, które się bronią przed nimi. Ostatnio na targach podpisywałem książki i jakaś mama mówi do dziecka: „O, chodź, kupię ci, to świetna książka”. A dziecko krzyczy: „Tylko nie to!” (śmiech).

Toon Tellegen_1

MJB: Tak, dzieci potrafią być szczere aż do bólu.

TT: O tak, właśnie dzisiaj jeden z pisarzy powiedział mi, że kiedyś dziecko zadało mu pytanie: „Czy pan był kiedyś przystojny?” (śmiech).

MJB: Może nie miał okazji (śmiech). Dziękuję za rozmowę.

Z Toonem Tellegenem rozmawiała Małgosia J. Berwid

Urodziny prawie wsyzstkich

Rozmowa przeprowadzona w Warszawie 23.05.2014 podczas premiery książki „Urodziny prawie wszystkich”, wyd. Dwie Siostry.

fot. Ewa Świerżewska

(Dodano: 2014-05-31)

Dodaj komentarz