Kit czy hit? Dwugłos o wierszach Agnieszki Frączek

Wydawałoby się, że wielkie emocje mogą wzbudzać jedynie polityka i piłka nożna. A tu niespodzianka. Okazuje się, że i twórczość dla dzieci powoduje skok adrenaliny. Zapraszamy do lektury dwóch tekstów, w tak różny sposób interpretujących twórczość Agnieszki Frączek.

Wiersze czy rymowanki?

Współczesną polską poezję dla dzieci trapi uporczywa choroba. Przypomina ona słowną biegunkę, sprowadza poezję do poziomu durnowatej rymowanki, miesza w głowach zdezorientowanym paniom przedszkolankom i bibliotekarkom, a co najgorsze – zamienia poezję dziecięcą w poezję infantylną. Jedną z najbardziej skutecznych roznosicielek tej choroby jest Agnieszka Frączek.

Wiersze pani Agnieszki rozpoznać można już z daleka. Aż chciałoby się powiedzieć, że autorka dorobiła się własnego stylu – a właściwie anty-stylu. Jego najważniejsza cecha to brak związków przyczynowo-skutkowych w wierszu (lub pomiędzy poszczególnymi wersami). W dalszej kolejności należy wymienić radosną przypadkowość rymów, brak jakiejkolwiek wyrazistej myśli (poetyckiego drugiego dna), a przede wszystkim – kompletną beztroskę wychowawczą. I nie chodzi mi tu bynajmniej o brak wartości dydaktycznych, które w poezji dziecięcej są niemodne już od co najmniej kilkudziesięciu lat, ale raczej o brak jakichkolwiek wartości porządkujących świat tej „poezji”. Mówiąc dosadnie, odnoszę wrażenie, że Agnieszka Frączek rymuje wszystko ze wszystkim i nie martwi się, co z takiej lektury wynoszą dzieci, jaki komunikat o świecie i poezji jest im przekazywany. Dla autorki „Berka literek” poezja to bowiem nic więcej jak rym i rytm. Nie ma tu miejsca na lirykę, na niedopowiedzenie czy zawieszenie głosu, na ową szlachetność odróżniającą mowę wiązaną od, dajmy na to, reklamowego sloganu.

Łatwość odbioru tej twórczości sprawia, że zyskuje ona grono nieświadomych, niewyrobionych bądź po prostu zdezorientowanych czytelników. Jak się okazuje, zachowywanie przez autorkę dyscypliny formalnej (rym i rytm) skutecznie wprowadza w błąd, stanowiąc przykład żerowania na braku czytelniczego wyrobienia Polaków. Wiersze Agnieszki Frączek stanowią zatem klasyczny przykład produktu „poezjopodobnego”, co wydaje się o tyle zabawne, że era różnego rodzaj substytutów i „opakowań zastępczych” jest już dawno za nami.

Rafał Witek*

Dobre rymowanki nie są złe

Słyszeli Państwo? Podobno poezję dla dzieci dopadła jakaś straszliwa choroba. Choróbsko to – przez Rafała Witka sklasyfikowane jako „słowna biegunka” – roznosi po naszym kraju niejaka Agnieszka Frączek. Pandemia już się szerzy. Nie dość, że „durnowate rymowanki” osłabiły duchowo (mówiąc słowami Joanny Papuzińskiej) biedne przedszkolanki i bibliotekarki, nie dość, że namieszały w głowach Polakom, których „brak czytelniczego wyrobienia” woła o pomstę do nieba, to jeszcze zbałamuciły co bardziej wyrobionych i świadomych czytelników. Ot, choćby i mnie, mola książkowego i czytelnika nałogowego. Bez wstydu przyznaję, że wielce sobie cenię rymowanki Agnieszki Frączek. Cenię je za to samo, za co Rafał Witek je spostponował.

Cenię wiersze Agnieszki Frączek za radosną przypadkowość rymów. Za to, że niczym dziecko rymuje wszystko ze wszystkim. Za to, że niczym dziecko bawi się rymem. Mucha – ucha, lasek – pasek, kunda – munda – karamunda, mamuty – tatuty – to dziecięce rymy przepisane z naukowych książek o twórczości dzieci. Malec – Walec, Warta – Marta, Melon – Welon – to rymy wypisane z wierszy Agnieszki Frączek. I z jednych, i z drugich można sklecić prawdziwą poezję.

Cenię wiersze Agnieszki Frączek za ich „sloganowość”. Za to, że cały wiersz potrafi zamknąć w dwóch wersach. Gdy się indyk naindyczy/ lepiej trzymać go na smyczy albo: Hiena Henia od niechcenia/ w Chełmie hełmy z pchłą wymienia. To dobre wiersze. Dlatego że takie krótkie, można je powtarzać wiele razy. W ich rytm można skakać, podskakiwać, tupać nogami. Nie potrafię sobie wyobrazić lepszej zabawy z poezją.

Cenię wiersze Agnieszki Frączek za ich wieloznaczny dydaktyzm. Za to, że wzorem Stanisława Jachowicza poucza dzieci, jak przestrzegać bon tonu. I za to, że potrafi odejść od XIX-wiecznego jednoznacznego dydaktyzmu w stronę zabawy w kalambury, w wieloznaczność słów i sensów. Taka poetycka gra w słowa jest ze wszech miar dydaktyczna.

Co tu dużo gadać, cenię sobie wiersze Agnieszki Frączek. Bo dobre rymowanki też są poezją.

Agata Rytel**

Przeczytaj wiersze Agnieszki Frączek:
Ze zbioru „Chichopotam”
Ze zbioru „Wierszem po mapie”
Z książki „Siano w głowie”
Z książki „Dranie w tranie”
Z książki „Kelner Kornel i inne wiersze niesforne”

* Rafał Witek napisał pięć książek: „Zwykła dziewczynka”, „Plaża tajemnic”, „Wiersze dla niegrzecznych dzieci”, „Zmyślone historie” oraz „Julka Kulka, Fioletka i ja”. Być może w przyszłości napisze jeszcze kilka. Oprócz pisania książek zajmuje się wymyślaniem reklam telewizyjnych, a latem jeździ na kolonie jako Bardzo Fajny Wychowawca. Jest też specjalistą od Bybołowów i innych łapciatych zwierzątek.
** Autorka ukończyła Wydział Polonistyki oraz Pomagisterskie Studium Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Publikowała w tygodniku „Nowe Państwo” i „Dzienniku”. Obecnie przygotowuje pracę doktorską o językowym kategoryzowaniu świata w wierszach dziecięcych. Pracuje w tygodniku „Newsweek Polska”. Lubi dawne mapy, stare pocztówki i współczesną literaturę.

(Dodano: 2009-07-30)

Dodaj komentarz