Odkrywane na nowo – Z wizytą u państwa Pączków

Biografie, dzienniki i wspomnienia należą do tytułów chętnie czytanych. Nie ma się czemu dziwić. Przedstawione w nich historie rodzinne zazwyczaj są barwne i porywające, na dodatek nie brakuje w nich postaci wyrazistych, a czasem nawet ekscentrycznych.

Okazuje się, że tego typu zapiski mogą urzec czytelnika także wtedy, gdy ich autorem jest chłopiec w wieku szkolnym, a w tle nie ma dziejowych burz. Mam na myśli powieść Anny Onichimowskiej Krzysztofa Pączka droga do sławy, którą tym razem wybrałam spośród książek z dzieciństwa, zasługujących na przypomnienie. (A. Onichimowska, „Krzysztofa Pączka droga do sławy”, il. T. Borowski, Warszawa 1981.).

Krzysztofa Pączka

Krzysztof Pączek jest uczniem czwartej klasy, chłopcem bystrym i przemądrzałym. Jego rówieśnicy marzą zwykle o konkretnych zawodach. Jeden chciałby być np. strażakiem, inny lekarzem. Natomiast Pączek chce zdobyć sławę. Dzięki swojemu ojcu wie, co różni osobę sławną od popularnej. Nie myśli więc o jakichś nietypowych działaniach, o których wzmianki widnieją w Księdze Rekordów Guinessa.

Krzysztof rozmyśla nad sposobami zdobycia sławy i w końcu wpada na pomysł, by zostać pisarzem. Pracuje nad powieścią, a jej kolejne części umieszcza w swoich zapiskach. Przy okazji czytelnicy mogą przyjrzeć się niektórym elementom procesu twórczego. Ciekawe jest np. to, że bohaterka dzieła pisanego przez Pączka ma na imię Beata, tak samo jak jedna z dziewczynek ze szkoły, która robi wrażenie na naszym pamiętnikarzu…

Niewątpliwie, zaletą powieści Onichimowskiej jest stworzony przez nią portret rodzinny. Pączkowie wzbudzają w czytelnikach sympatię. To inteligenckie małżeństwo z dwójką dzieci. Krzysztof ma młodszą siostrę Magdę, która gra na skrzypcach, a swoimi popisami zadręcza najbliższych, bo jest dopiero siedmiolatką i do wirtuozerii jeszcze jej daleko.

Pani Pączkowa zajmuje się tłumaczeniem książek napisanych w języku francuskim. Wykonuje wolny zawód, dlatego większość czasu spędza w domu. Nie jest jednak wytrawną gospodynią. Pieczone przez nią ciasta nie wyrastają i mają zakalec. Na szczęście Pączkowie mogą liczyć na pomoc i wsparcie babci Basi, mieszkającej za miastem właścicielki kota oraz psa. Ich życie rodzinne nie jest nudne, choć w jakieś specjalne atrakcje nie obfituje. Nie jeżdżą oni bowiem w odległe zakątki świata i nie prowadzą ożywionego życia towarzyskiego. Dla Krzysztofa taka codzienność jest jednak interesująca. Wyprawa na lody do Hortexu, poszukiwania chomika, który gdzieś się ukrył, rozmowa z wścibską sąsiadką, wizyta drugiej babci, pracującej na uniwersytecie w Budapeszcie – to wszystko sprawia, że pewien marzący o sławie czwartoklasista nie może się nudzić.

U Pączków każdy jest indywidualistą. Takie spojrzenie Onichimowskiej na krąg rodzinny pozwala traktować dom jako przestrzeń niebanalną, a domowników jako ludzi twórczych i pełnych pasji. Np. mama Krzysztofa zawsze wymyśla coś nietypowego. Podczas gdy większość ludzi maluje ściany w pokojach farbami kolorowymi, a łazienkę na biało, ona prosi malarzy, by zrobili inaczej. W rezultacie pokoje są białe, a łazienka granatowa.

Tak Pączek junior wspomina o tej maminej odmienności: Ale mama zawsze jest taka trochę „na odwrót” i już się do tego przyzwyczaiłem. Nawet mi się to podoba. Zawsze coś się dzieje ciekawiej. (Ibidem, s. 6.).

Ciekawiej, czyli nietypowo. Można tu wspomnieć o wielkanocnym wyjeździe Pączków w Tatry. Wpadają oni wówczas na oryginalny sposób wykonania pisanek. Wrzucają jajka wraz z kępami trawy i grzałką do wiadra. Niestety, jajeczne skorupki nie zabarwiają się. Efekt końcowy nie jest jednak tak ważny jak wspólna twórcza inicjatywa.

Krzysztof Pączek być może jakiś pierwowzór w rzeczywistości miał. Może któryś ze współczesnych prozaików mógłby w takim chłopcu odnaleźć siebie sprzed lat. Nie zmieni to jednak tego, że marzący o sławie uczeń czwartej klasy jest postacią fikcyjną, a jego wynurzenia są stylizowane na literaturę pamiętnikarską. Najważniejsze, że odnajdziemy w nich taki obraz rodziny, który nie jest ani ckliwy niczym w telenowelach, ani przygnębiający niczym analizy bądź raporty socjologów.

Agnieszka Urbańska

(Dodano: 2009-06-10)

Dodaj komentarz