„Marzyciel” – recenzja filmu

Są filmy, które po obejrzeniu szybko zapominamy lub pamiętamy niektóre sceny, ale są też takie, które „wchodzą” w nas, przenikają obrazem, muzyką i tekstem. Gdy pojawiają się napisy końcowe, mamy ochotę obejrzeć ten film jeszcze raz… ale często nie starcza nam czasu, a może odwagi, żeby pozwolić sobie na taki kaprys.

A, jak się okazuje, to może być bardzo pożyteczny kaprys i warto zrobić sobie kolejny seans, który obudzi w nas to, co najpiękniejsze – dziecięcą wrażliwość.

„Marzyciel” jest właśnie takim filmem. Wstyd się przyznać, film leżał na półce mojej domowej filmowej biblioteki przez dwa lata, muzykę znałam świetnie, bo to o niej, gdy pojawił się film, mówiono dużo i chętnie. Przede wszystkim dlatego, że napisał ją Polak, Jan A. P. Kaczmarek, który za muzykę do tego filmu został nagrodzony Oskarem.

Muzyka naprawdę jest piękna. Jest sama w sobie opowieścią – wzruszającą, liryczną, w odpowiednim momencie zanikającą, by ukazać nam to, co jest ważne w obrazie…

A obraz i treść w tym filmie są bardzo ważne, niosą ze sobą radość, smutek, skupienie i przypomnienie: co to znaczy być dzieckiem i jak ulotne są to chwile; dlaczego nie powinno się dzieciom skracać dzieciństwa poprzez ograniczanie im swobody w marzeniach.

Marzyciel

W każdym z nas drzemią marzenia, często jednak z różnych powodów zamykamy je w odległych zakamarkach naszego umysłu, nie pozwalamy im wyrwać się w sposób niekontrolowany. Coś takiego w tym zwariowanym świecie może być odebrane jako nasza słaba strona. I tego nieświadomie uczymy nasze dzieci.

Film „Marzyciel” to nie tylko historia powstania nieśmiertelnego dzieła literackiego o przygodach „Piotrusia Pana”. To wielki hołd oddany Rodzinie, to film o szacunku, harmonii, o umiejętności przeżywania radości ze wspólnie przeżytych chwil.

„Marzyciel” delikatnie pokazuje, co możemy stracić, jeśli nie umiemy bawić się z dziećmi w proste, a zarazem jakże trudne zabawy – w Indian czy puszczanie latawca; co się dzieje, jeśli próbujemy ograniczać naszą i dziecka wyobraźnię.

Ten film nie jest komedią, jest prawdziwą historią pewnego okresu w życiu autora „Piotrusia Pana”: pojawia się radość , smutek, choroba, rozstanie. Jak to w życiu, ale dzięki rozbudzonej wrażliwości dziecięcej pozostaje nadzieja, która dodaje nam sił.

„Marzyciel” jest filmem familijnym, oglądałam go z synem (ma 11lat). Przez 106 minut nie odrywał wzroku od ekranu, jego buzia, oczy, wyrażały wszystkie uczucia. Uśmiech, raz mocniejszy, raz delikatniejszy, przy smutnych scenach błąkał się w kącikach warg nieśmiało, ukazywał wzruszenie, był jednak obecny w Jędrku cały czas.

Gdy pojawiły się napisy końcowe, Jędrek powiedział:
– To piękny i mądry, ale chwilami smutny film.
– A jak myślisz, od jakiego wieku dzieci mogą go obejrzeć? – spytałam.
– Myślę, że od 9… może od 10 lat… tak. Warto go zobaczyć.

Zastanowiłam się: temat choroby, rozstania z bliską osobą, to trudne kwestie, jednak obecne w naszym życiu. A w filmie „Marzyciel” jest tylko jednym z wątków, który nie przesłania najważniejszej myśli filmu… myśli o miłości, przyjaźni, umiejętności wspólnego spędzania czasu, porozumienia się bez przemocy.

Dlatego zachęcam Państwa do obejrzenia tego filmu z dzieckiem (ja dolną granicę określiłabym na 7-8 lat, ale tak naprawdę, jak wiemy, zależy ona od etapu rozwoju emocjonalnego dziecka).

Muszę dodać, że film „Marzyciel” jest ucztą nie tylko dla ucha, ale także dla oka – piękne zdjęcia, świetny montaż i wspaniała gra aktorów, tak małych, jak dorosłych.

W rolę autora „Piotrusia Pana”, sir Jamesa Matthew Barrie’ego, wcielił się Johnny Depp.Jeden z chłopców, Piotr, to kolejny raz partnerujący aktorowi bardzo zdolny Freddie Highmore, znany z filmu „Charlie i fabryka czekolady”, aktualnie grający rolę Artura w filmie „Artur i Minimki”. Matkę chłopców, Sylwię, gra Kate Winslet.

Małgosia J. Berwid*

Marzyciel (Finding Neverland)
reżyseria Marc Forster
scenariusz David Magee
zdjęcia Roberto Schaefer
muzyka Jan A.P. Kaczmarek
czas trwania: 106 minut
prod. USA, Wielka Brytania, 2004
sugerowany wiek: 7+

* Małgosia. J. Berwid od lat pracuje w TVP, gdzie wspólnie z zespołem realizuje programy dla dzieci, z telewizyjnymi bohaterami, którzy bawili i bawią całe rodziny: niezapomniani KULFON i MONIKA, KOT Budzik, dla którego pisze scenariusze kolejnych wypraw między ludzi, i MOLIKI KSIĄZKOWE. MOLIKI są jej ulubieńcami, bo tak jak Małgosia kochają książki.
Dzieci obdarowały Małgosię najpiękniejszym wyróżnieniem – ORDEREM UŚMIECHU – tę nagrodę i nagrodę PEGAZIKA za propagowanie czytelnictwa ceni sobie najbardziej.

(Dodano: 2010-01-18)

Dodaj komentarz