„Iluzjoniści. Pierwsze starcie” – recenzja

W namiotach cyrkowych nie bywamy – dla zasady, chyba że dzieje się w nich coś wyjątkowego, niebędącego występem klaunów i zwierząt. Rok temu uczestniczyliśmy rodzinnie w spektaklu Warszawskiego Cyrku Magii i Ściemy, pt. „Jak wytresować dziewczynkę?”, odbywającym się pod niebieską kopułą zlokalizowaną w pobliżu Łazienek, teraz wybraliśmy się do biało-czerwonego namiotu Cyrku Zalewskich, na reklamowane szeroko w mediach i na ulicznych billboardach show, pt. „Iluzjoniści. Pierwsze starcie”.

Iluzja od zawsze fascynuje ludzi, niezależnie od wieku, statusu społecznego czy miejsca zamieszkania. Sprawia, że chwilami nawet najmocniej stąpający po ziemi realiści zaczynają rozważać istnienie magii. Nic więc dziwnego, że od kiedy sztuki magiczne są praktykowane i pokazywane przed szeroką publicznością, gromadzą tłumy. Bo nawet jeśli to nie wiara w magię nie jest tym, co przyciąga widzów, to na pewno zręczność, spryt i perfekcyjne przygotowanie iluzjonistów wzbudzają podziw.

iluzjonisci_2

Za namową dzieci, które nie tylko z zapartym tchem obserwują magiczne sztuczki, ale nawet mają swój własny zestaw małego iluzjonisty i raz na jakiś czas podejmują próby czarowania, zasiedliśmy na widowni, by dać się uwieść umiejętnościom pięciu artystów. Jako że z rozrywką popularną, obecną na szklanych ekranach w postaci rozmaitych programów, raczej nieczęsto mamy do czynienia, nazwiska czy pseudonimy iluzjonistów zaproszonych do współpracy przez Janusza Józefowicza niewiele nam mówiły. Nie wiedzieliśmy też, w czym który z nich się specjalizuje, a jak się później przekonaliśmy, specjalizacja w zawodzie iluzjonisty to ważna sprawa.

Zaczęło się z przytupem, a raczej od mocnego uderzenia, które, muszę przyznać, jak na wydarzenie dla całych rodzin, czyli też dzieci w różnym wieku, było zbyt mocne. Poziom hałasu generowany przez grający na żywo zespół sprawił, że co wrażliwsza część widowni zatykała uszy, byli i tacy, którzy opuścili namiot. Warto, by organizatorzy przemyśleli tę kwestię, bo przecież pierwsze wrażenie jest często najważniejsze.

Wspomniana już muzyka towarzyszyła występowi z laserami. Tajemnicze postacie poruszały się w ciemnościach, za pomocą dłoni załamując, przemieszczając i rozszczepiając różnokolorowe wiązki lasera. Ciekawe, ale cały czas nie było to to, co ściągnęło nas do namiotu. Na szczęście nie musieliśmy długo czekać na pierwsze pokazy. Było wyzwalanie się z kaftana bezpieczeństwa – i to nie w byle jakiej pozycji – iluzjonista wisiał głową w dół, przyczepiony nogami do stalowych szczęk, które po przepaleniu się linki mogły się na nim zatrzasnąć.

iluzjonisci_1

Był klasyczny pokaz z piłeczkami, które dwoiły się i troiły, nie tylko w oczach widzów. Była wreszcie dziewczyna w skrzyni, przecinana w pół. Nie zabrakło numeru z kartami. I to właśnie te klasyczne pokazy zrobiły na nas największe wrażenie. Zręczność palców kieszonkowca, który nie tylko do perfekcji opanował okradanie ludzi dosłownie ze wszystkiego, ale przy tym wykazał się dużym talentem aktorskim, zachwyciła nas, w przeciwieństwie do zapowiadanego jako gwóźdź programu numeru z wielkim wiertłem, rzekomo przewiercającym jednego z iluzjonistów. Tak jak można znaleźć usprawiedliwienie dla drobnych niedociągnięć podczas sztuczek z kartami czy piłeczkami – bo tu wszystko zależy od zwinności i zręczności, ale czasem też trochę od szczęścia, tak krzywo przymocowana końcówka wiertła nie pozostawia wątpliwości, że coś poszło nie tak.

iluzjonisci_3

Daleka jestem jednak od narzekania i nadmiernego krytykowania, bo pomysł, by na jednej scenie zgromadzić pięciu iluzjonistów, z których każdy ma okazję zaprezentować swoje numery, bardzo mi się podoba. Podoba mi się też krótka lekcja historii iluzji, w postaci wyświetlanych archiwalnych, czarno-białych filmów. Jestem również pod wrażeniem niezwykłego muzycznego występu Arka i Oskara Podolskich. Szybkość, z jaką uderzali pałeczkami i idealne zgranie, zasługują na wielkie brawa.

Nie wiem, kiedy i w jakich okolicznościach znów trafię do cyrkowego namiotu, jeśli jednak będzie drugie starcie iluzjonistów, na pewno go nie przegapimy.

Ewa Świerżewska
fot. ze strony Organizatora

Iluzjoniści. Pierwsze starcie
reż. Janusz Józefowicz
występują: Silver (Kamil Zalewski), Prince (Rafał Walusz), ArtMan, Mr. Freak (Pan Ząbek) i Gambit (Maciej Pęda)

Dodaj komentarz