Wiosenne lektury

I wreszcie nadeszła. Jest. Nawet ciepła. WIOSNA! Wiem, że wiosną bardziej kusi spacer, deskorolka, rower i hulajnoga, a ja tu znowu swoje z tymi lekturami. Ale tak z drugiej strony… czym jest chwila wytchnienia w parku z książką? Zatem dziś piszę dla tych, którzy – jak ja – uwielbiają czytać na dworze, na ławce, na trawie, pod drzewem. Kilka fantastycznych nowości książkowych dla dzieci w różnym wieku.

„Przenosiny” Arthur Geisert, Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2017.

Przenosiny

Jest to jedna z trzech pozycji w serii „Historia bez słów”. Doskonale wydana, o ciekawym formacie, przepięknie zilustrowana. I choć ta książka tekstu nie ma wcale, to bynajmniej nie jest tekturową lekturą dla najmłodszych. To książka, którą dziecko może czytać, nie znając jeszcze alfabetu. Oto bowiem poznajemy historię maleńkich stworków, które pewnego dnia zasadzają w ziemi niełupkę zwyczajnego mleczu. To, co tak naprawdę kryją w sobie rośliny, które mijamy na co dzień, narysowano w sposób bardzo subtelny i poetycki. Wierzę, że ilustracje mogą być kanwą niejednej niesamowitej opowieści. A podobno opowiadanie niezwykłych historii to sztuka najwyższa ze wszystkich, więc tym bardziej gorąco zachęcam. Każde dziecko w tej niecodziennej roli narratora (autora) odnajdzie się doskonale, bo są to obrazki chwilami tak nierealne, jak tylko dzieci potrafią wymyślić, lecz także dlatego, że snucie narracji dzieci mają po prostu we krwi. I choć na rynku książek dla dzieci obserwujemy wspaniałe poruszenie, to tego typu pozycji wciąż jest za mało. Te trzy są unikatami, bo nie są to typowe książki obrazkowe.
W serii ukazały się również: „Złodziej kury” Beatrice Rodrigez i „Pociągiem” Vincenta Bourgeau.
Nie do przecenienia jest również ich terapeutyczny potencjał. Dla pedagogów, psychologów czy logopedów to idealne narzędzie pracy!

„Basia i biblioteka” Zofia Stanecka, ilustracje Marianna Oklejak, Wydawnictwo Egmont, Warszawa 2017.

Basia i biblioteka

Kolejny tom przygód rezolutnej dziewczynki w pasiastej bluzeczce. Tym razem spotykamy Basię w bibliotece i, jestem przekonana, że jest to jedno z tych spotkań, które zapamiętuje się na całe życie. Oto bowiem grupa przedszkolaków trafia na warsztaty z pewną autorką, która oprócz rozmowy na tematy związane ze swoją pracą, prowadzi z dziećmi zajęcia plastyczne. Są dzieci, które się z tego powodu cieszą (jak Basia, która zasnąć nie może w przeddzień tej wycieczki) i takie, którym wydaje się, że w bibliotece będzie nudno. Oczywiście nudno nie będzie ani przez chwilę – dzięki pani Róży Marcinek, bo o niej mowa, autorce między innymi ukochanej książki Basi, pt. „Czwarta świnka”; a także dzięki dwójce wspaniałych bibliotekarzy i dzięki dzieciom, które odkrywają na tych bibliotecznych półkach zupełnie nowy świat. Konwencja, by pisać książkę o książkach sprawdziła się fantastycznie. „Kiedy tworzy się książki, można stawać się, kim tylko się zechce” – mówi dzieciom autorka. Wierzę, że nie tylko Basia zapamięta to zdanie. Jak i to, że do tego stawania się kim tylko się chce potrzebna jest tylko (i aż!) wyobraźnia. Szczególnie dziś tak ważne jest, by na każdym kroku nasze dzieci – nie tylko dziewczynki – dostawały komunikat: „Możesz być, kim tylko zechcesz”. Co jak co, ale książka to najlepsza pomoc w tym „stawaniu się”.

„Pięć złotych”, Jae-hyuk Cha i Eun-young Choi, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2017.

Pięć złotych

I kolejna książka obrazkowa – ale i ta zdaje się inna niż wszystkie. Zamiast tekturowych, grubych stron, do których jesteśmy w przypadku książek obrazkowych przyzwyczajeni, mamy zwyczajne kartki i obrazki ułożone w pewną historię. Oto mały chłopiec znajduje 5 złotych. Choć „znajduje” to duże słowo, bardziej pasowałoby chyba: „podnosi”. Zatem chłopiec podnosi monetę spod stolika przy kanapie, na której wyprawiał poobiednie harce. I tak właśnie zaczyna się ta historia. Cóż począć z taką sumą? Dla dzieci, które nie znają jeszcze wartości pieniądza, to dylemat na miarę naszych (dorosłych) planów co do potencjalnie wygranej szóstki w totolotku. Co tu wybrać? Na co się zdecydować? Motoryzacja? Konfekcja? Obuwie? Czy może… Ostateczny wybór nas nie zdziwi, ale też rozbawi.

Urocza i na pewno bardzo słodka to powiastka. I jeszcze słowo o samych ilustracjach: książka bowiem zachwyca już od okładki. Estetyczna doskonałość stworzona przez dwoje utalentowanych koreańskich artystów. Must have tej wiosny!

„Inny niż wszyscy” Per Nilsson, Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2017.

Inny niż wszyscy

O Dawidzie już kiedyś pisałam – i nie będę ukrywała, że ogromnie lubię tego chłopaka. Tym razem Dawid opowiada nam o swojej klasie, a dokładnie o swoim koledze z klasy. Oto Oskar. Jak to mówi Dawid: „Oskar jest, jaki jest”. Na pewno jest inny niż wszyscy, ale czy to takie złe, być innym? Lub inaczej – czy to dobrze być takim samym jak inni? O zespole Aspergera, o nieprzespanych nocach, o dylematach ontologicznych, o przyjaźni, o miłości (jakie to miłe czytać, że oni nadal się kochają!), i o byciu niezwyczajnym. O tym wszystkim jest ta książka i choć można ją czytać niezależnie od części pierwszej, to jednakowoż dla mnie dopiero ten duet daje pełną literacką satysfakcję. Jedna z moich ulubionych lektur tej wiosny!

„Lodorosty i bluszczary” Jerzy Ficowski, ilustracje Gosia Herba, Wydawnictwo Wolno, Lusowo 2017.

Lodorosty i Bluszczary

Jeśli chodzi o twórczość Jerzego Ficowskiego, to mniej więcej wiemy, że był poetą, tłumaczem, znawcą folkloru cygańskiego. Dalej jeszcze, że to uczestnik Powstania Warszawskiego i autor wielu piosenek. Najbardziej chyba znaną jest piosenka „Jadą wozy kolorowe”. I to by chyba było na tyle. A przecież sama tylko twórczość dla dzieci Jerzego Ficowskiego to fenomen wart najwyższego uznania. „Lodorosty i bluszczary” to wybrane i – z niebywałą starannością przez Jarosława Borowca opracowane – wiersze dla dzieci Ficowskiego. Ten wybór jest najobszerniejszym ze wszystkich do tej pory opublikowanych wyborów wierszy dla dzieci, a same wiersze pochodzą z wydań książkowych, czasopism dziecięcych oraz z archiwum autora. Są wśród nich „Niby ptaki”, niezapomniana „Rozmowa ze ślimakiem”, „Ogrodnik Bonifacy”, są „Drzewa jednosylabowe” i „Spotkanie z Cyganeczką”. Jest poezja, najpiękniejsza i najczystsza. „Niektórzy lubią poezję”, jak pisała Noblistka. Dzięki takim zbiorom poezji dzieci mają szansę pokochać zarówno wiersze, jak i Jerzego Ficowskiego. A na sukces ten zapracowała również ilustratorka Gosia Herba, której charakterystyczna kreska przywodzi na myśl ilustracje z dawnych czasów – jest wspomnieniem, rozrzewnieniem, ale i rodzajem korespondencji między czytelnikiem a samym Jerzym Ficowskim.
Trzymam kciuki za powodzenie nowego Wydawnictwa (wolno mi) i niecierpliwie czekam na kolejne książki.

Z wiosennymi pozdrowieniami,
Kalina Cyz

Dodaj komentarz