„Chcę czuć ciężar wody” – recenzja spektaklu „Kasieńka”

Kasieńka – w subtelne brzmienie imienia głównej bohaterki opatrzony jest tytuł spektaklu, który jako jedna z najnowszych produkcji gdańskiego Teatru Miniatura zachwyca jednocześnie przejrzystością treści i wymyślnym obrazem wizualnym.

Precyzyjna reżyseria Anny Wieczur-Bluszcz oparta o koncepcję teatru cieni, owocuje wierną adaptacją wierszowanej książki autorstwa Sarah Crossan, której pierwszoosobowa narracja stawia przed reżyserką nie lada wyzwanie. Temat przedstawienia również nie jest prosty. Opowieść o rozpadającej się rodzinie i związanej z tym emigracji, widziany oczami dorastającej dziewczynki, to z założenia twardy orzech do zgryzienia. Jednak nic z tego – twórcy „Kasieńki” z każdą napotkaną trudnością poradzili sobie brawurowo.

Z Kasią (niezwykle wiarygodna w tej roli Edyta Janusz-Ehrlich) po raz pierwszy spotykamy się na lotnisku, gdzie dziewczynka wraz ze swoją mamą (Agnieszka Grzegorzewska) oczekuje na samolot do Coventry w Wielkiej Brytani. Nie będzie to niestety miła wycieczka. Kobiety wybierają się na Wyspy, by odszukać ojca Kasieńki, który dwa lata wcześniej opuścił dom rodzinny. Zrozpaczona matka jest zdeterminowana – pragnie za wszelką cenę odnaleźć męża. Kasia niekoniecznie tęskni za ojcem, jak opisuje: „Mama płakała przez dwa lata. Ja nie płakałam, chociaż tata o mnie zapomniał”. Poszukiwania potrwają długo, konieczna więc będzie przeprowadzka, która ani trochę nie podoba się głównej bohaterce przywiązanej do szkoły i przyjaciół w Polsce. Wkrótce, zamieszkując ponury pokój z jednym łóżkiem, zarówno Kasia, jak i mama zmuszone są przyjąć nowe zasady otaczającego je świata. Będą musiały odnaleźć nie tylko ojca, ale przede wszystkim siebie w nowej rzeczywistości.

Całe to przejmujące zdarzenie nie zyskałoby takiego wydźwięku, gdyby nie sposób, w jaki zostało opowiedziane. Teatr cieni to w tym wypadku kluczowy punkt odczytu. Aktorzy wcielają się w swoje role będąc za ekranem, na którym pojawiają się nie tylko ich cienie, ale także wyświetlane przestrzenie. Niektóre elementy otoczenia są ruchome, co pozwala na interakcję aktora z lalką, bądź rekwizytem. Jednak co ciekawe, to nie postacie poruszają danymi przedmiotami. Przedmioty te poruszają się „same” na ekranie, a aktorzy muszą dopasować swój manewr idealnie pod sytuację. Liczy się tu każdy ruch palca, co świadczy o niezwykłej świadomości ciała osób wykonujących te czynności.

Gdyby tego było mało, to nie Jolanta Darewicz, wcielająca się w postać Kasieńki, prowadzi narrację. Głos głównej bohaterki należy do Anny Andruszkiewicz i puszczony jest z offu, co wytwarza kolejną sytuację „podporządkowania się” aktora pod czynniki sterujące tempem rozwoju akcji przedstawienia. Obok niezwykle ciepłego głosu dziewczynki, który w sposób wiążący uwagę opisuje zaistniałe okoliczności, pojawia się muzyka skomponowana przez Łukasza Matuszyka. Łagodne dźwięki fortepianu i delikatnie ostrzejsze dźwięki saksofonu, wytwarzają wyjątkową atmosferę. Pozwalają jeszcze lepiej zrozumieć emocje Kasieńki, przybliżyć widza do świata, w którym się znajduje. A świat ten nie jest łagodny.

Uporczywa w poszukiwaniach matka wreszcie dosięga swego celu. Ojciec odnajduje się, jednak nie jest już zainteresowany powrotem do starej rodziny. Pogrążona w jeszcze większym smutku kobieta nie zwraca zbyt dużej uwagi na swoją córkę. Kasia jest niejako pozostawiona sama sobie. Oprócz problemów wynikających ze smutku mamy, jako dorastająca dziewczynka, ma na głowie własne zmartwienia. Fałszywe koleżanki, niesympatyczni nauczyciele, chęć rozwoju pływackiej pasji, pierwsze problemy z depilacją, aż wreszcie relacja z Wiliamem – chłopakiem, który zaczepił ją na basenie. Jednak nasza bohaterka nie poddaje się. Dzielnie stawia czoła wszystkim napotkanym problemom. Drogą cierpliwości i zrozumienia wygrywa każdą bitwę.

Z tego punktu widzenia mogłoby się wydawać, że temat, jaki w swojej książce porusza Sarah Crossan, nie jest przeznaczony dla młodych widzów. Jednak nic bardziej mylnego. Otóż autorka, dzięki doświadczeniu pracy z dziećmi, opowiada historię Kasieńki w sposób dla nich zrozumiały. Jak słusznie zauważa w rozmowie z Dorotą Karaś dla Gazety Wyborczej: „Dzieci doświadczają wszystkich problemów, których doświadczają dorośli. Udając, że tak nie jest, krzywdzimy je”. Dodatkowo Anna Wieczur-Bluszcz, która sporządziła dla nas spektakl, nie zapomniała o wielu aspektach komediowych tekstu, dzięki którym przedstawienie zyskuje wymiar nie tylko dydaktyczny. Kasieńka w swojej historii uczy się akceptować rzeczywistość taką jaka jest. Dźwigając swój ciężar, nigdy nie zapomina o nadziei. Gdy spędza czas na basenie, zapomina o smutkach realnego świata. Jak sama uznaje: „Chcę czuć ciężar wody na sobie. (…) Może na brzegu jestem brzydka, ale gdy mówię językiem wody, jestem piękna”.

Katarzyna Malec
Ocena: 5/5

Kasieńka_fot.mat.teatru2 (002)

Kasieńka

Reżyseria: Anna Wieczur-Bluszcz
Obsada: Jolanta Darewicz, Agnieszka Grzegorzewska, Edyta Janusz-Ehrlich, Piotr Kłudka, Jacek Majok, Jadwiga Sankowska, Joanna Tomasik
Głos Kasieńki: Anna Andruszkiewicz

Dodaj komentarz