„Dziki chłopiec. Prawdziwe życie dzikusa z Aveyron” – zapowiedź od wyd. Meandry

WILDBOY-okladka1str_18092017-1

„Dziki chłopiec. Prawdziwe życie dzikusa z Aveyron” Mary Losure w polskim tłumaczeniu Marty Hałabis, to autentyczna historia ostatniego „dzikiego dziecka” znalezionego w Europie. Co oznacza termin „dzikie dziecko”? To dziecko, które porzucone, żyło samo wśród zwierząt w lesie. Takie dzieci odnajdywano wielokrotnie w indyjskich dżunglach. Okazuje się jednak, że były również takie europejskie przypadki.

Ostatnim znalezionym w Europie dzieckiem był chłopiec, którego schwytano we Francji, w Masywie Centralnym w 1800 roku.

w6

(fragment książki)

„Latem i zimą dziki chłopiec mieszkał w lesie.

Gołymi rękami wykopywał korzenie i szukał orzechów wśród suchych zwiędłych liści leśnego runa. Rosły tam też trujące grzyby, ale chłopiec nauczył się odróżniać to co bezpieczne.

Najpierw obwąchiwał to, co miał zjeść.

Był nagi niczym zwierzę, lecz chodził wyprostowany jak człowiek.

Szlaki zwierząt wiodły chłopca przez knieje niczym zielone tunele, jednak jeśli nimi podążał, zawsze myślał o tym gdzie jest strumień. Kiedy był spragniony musiał przecież znaleźć wodę, a nie miał jak jej przenieść- nie miał ani słoja, ani bukłaka. Nie miał żadnych narzędzi. Nie miał też ognia.

Miał (jak później ustalono) około dziewięciu lat. Pod jego podbródkiem widniała długa prosta blizna, biegnąca ukośnie przez gardło, jak gdyby ktoś próbował go zabić, a potem zostawił martwego w lesie.

Jednak jakimś sposobem dziki chłopiec ocalał. W czasie zimy zostawiał w śniegu ślady bosych stóp, ale zdawało się, że nikt ich nie zauważa. Jeśli napotkał małą polanę i wiejską chatę, nie pokazywał się nikomu. Jeśli wyczuł dym z ognisk drwali, pozostawał w ukryciu. Mijały kolejne pory roku, a nikt nie wiedział o chłopcu, który mieszkał w lesie zupełnie sam.

(…)

Letnie dni mijały, a chłopiec wędrował po okolicy, odwiedzając odosobnione gospodarstwa, kilka razy zatrzymując się w jednym, gdzie ludzie byli dla niego wyjątkowo dobrzy.

Z czasem zaczął wędrować w dół górskich zboczy. Przed nim rozpościerała się długa niska przełęcz. Chłopiec przemierzał ją mijając pola, gdzie wieśniacy uprawiali żyto na swój prosty czarny chleb. Wzdłuż murów i krzewów oddzielających jedno pole od drugiego rosły jeżyny i dzikie śliwki. Być może chłopiec przystawał i obwąchiwał je, zanim zdecydował się zjeść.

Teraz wszędzie wokół niego rozciągały się pola i lasy. Na odległych wzgórzach w niebo wzbijały się wieże wiejskich kościołów. Dalej leżało jeszcze więcej wzgórz: świat rozciągał się w błękitnej dali.

Dziki chłopiec mógł teraz dostrzec, że opuścił las- ale sam też mógł zostać dostrzeżony. Wkrótce mieszkańcy okolicznych wiosek zaczęli opowiadać o dziwnym nowym przybyszu.

Później człowiek z francuskiego rządu, komisarz o nazwisku Guiraud, jeździł konno daleko po okolicy i pytał okolicznych mieszkańców o dzikiego chłopca.

Opowiadali mu historie o tym, jak pływał w strumieniach i wspinał się na drzewa, jak wykopywał z pól pokarm, jak szybko potrafił biegać na czworakach.

Ludzie opowiadali też, że kiedy wiał górski wiatr dziki chłopiec

patrzył w niebo, a z jego gardła wydobywały się głębokie

dźwięki albo głośny śmiech.

Dni robiły się coraz krótsze. Kiedy skończyła się jesień przyszedł chłód i zima najmroźniejsza od lat.

8 stycznia 1800 roku dziki chłopiec schodził w dół wąskiej stromej doliny, gdy nagle skręcił gwałtownie. Przed nim wśród nagich drzew majaczyła sylwetka wysokiego białego budynku z czerwonymi dachówkami i drewnianymi balkonami. Wokół niego, pośród stromych zboczy doliny, rozciągał się ogród warzywny. Czy pod zmarzniętą ziemią mogły być ziemniaki lub rzepa?

Chłopiec pobiegł przed siebie, przykucnął i zaczął kopać.

Został złapany (mówi się, że za połę swojej podartej koszuli)

przez człowieka będącego właścicielem domu, garbarza o nazwisku Vidal.”

wb3

Chłopca schwytano i postanowiono „przywrócić społeczeństwu”: nauczyć norm i zasad społecznych. Za wyznacznik „normalności” uważano wtedy stosowanie się do tychże norm oraz umiejętność porozumiewania się. Tytułowy Dzikus miał ogromne szczęście – trafił pod opiekę niezwykłego człowieka, dr Itarda. Chłopiec wkrótce nauczył się wymaganego przez społeczeństwo zachowania, nie zaczął jednak mówić. Potrafił składać z rozsypanki literowej proste wyrazy, ale nigdy nie nauczył się mowy.

Dziś wielu badaczy podejrzewa, że chłopiec cierpiał na autyzm. Był inny, świat w którym żył takiej inności nie akceptował. Doktorowi Itardowi udało się znaleźć dla Dzikusa dom i tym samych uchronić go przed zakładem dla chorych psychicznie. Zajmował się swoim „dzikim”, wyjątkowym pacjentem przez całe życie. Nazwał go Victor. To jego dzienniki posłużyły za główne źródło informacji dla autorki tej powieści. Pracą dr Itarda zainteresowała się również Maria Montessori, słynna dziś pedagog i przyjaciółka dzieci. Doktor Itard i Maria Montessori widzieli w tych innych, odbiegających nieco od „normy” dzieciach potencjał. Ta książka, to po prostu mądra opowieść o człowieku.

„Dziki chłopiec. Prawdziwe życie dzikusa z Aveyron”, to pięknie napisana powieść dla młodzieży i dorosłych, w której czytelnik zostaje postawiony wobec pytania o istotę człowieczeństwa. Co to znaczy być człowiekiem? Czym jest człowieczeństwo? Co to znaczy być innym, odmiennym?

Premier druga połowa października 2017 roku.

Dodaj komentarz