„Zula w szkole czarownic” – recenzja książki

„Zula w szkole czarownic” – recenzja książkiW pewnym wieku wszystkie dziewczynki marzą o tym, żeby czymś się wyróżniać spośród tłumu rówieśniczek. Jedne chciałby być ładniejsze, inne umieć lepiej grać w siatkówkę albo ładniej tańczyć. A czy znajdą się dziewczynki, które chciałyby mieć magiczną moc i zostać czarownicami? Po poznaniu Zuli myślę, że będzie takich spore grono.

„Zula w szkole czarownic” to drugi tom przygód małej dziewczynki obdarzonej magiczną mocą. Zula długo nie wiedziała, że w jakikolwiek sposób może różnić się od swoich rówieśników. A jednak. Ku swojemu ogromnemu zdziwieniu odkryła, że ma nadprzyrodzony dar. Dziewczynka pochodzi z rodziny czarownic, ale jej mama wolałaby, żeby ich rodzina była absolutnie normalna i żeby córka była najzwyczajniejszą dziewczynką. Tak jednak nie jest, Zula odziedziczyła magiczną moc.

Już za chwilę dziewczynka będzie musiała po raz pierwszy w pełni wykorzystać swoją moc. Na kilka dni opuści rodzinny dom i szkołę, w której się uczy i rozpocznie naukę w szkole czarownic. Szkole, którą prowadzi jej babcia, Wielka Czarownica Lilianna. Dziewczynka będzie uczestniczyć w lekcjach, na których będzie się uczyć, jak korzystać ze swojego daru. Pozna również inne młode czarownice. Razem z nimi będzie się śmiać, płakać, cieszyć się i przede wszystkim uczyć. Plan zajęć będzie napięty, bo Zula ma spędzić w szkole tylko trzy tygodnie (choć w normalnym świecie minie zaledwie kilka dni). W tym czasie musi zgłębić tajniki zielarstwa, opanować sztukę latania i nauczyć się znikać. Przeżyje również chwile grozy, bo pewnego dnia okaże się, że jedna z koleżanek zniknęła. Zniknęła również wiewiórka i tę także trzeba odnaleźć. Ale problemy ma również miejscowość, w której normalnie mieszka Zula. Burmistrz wymyślił sobie, że na Poziomkowej Polanie postawi pomnik. Pomnik ten upamiętniać będzie osobę niezwykle zasłużoną dla miasteczka, czyli… samego burmistrza. Do akcji wkroczą ciotki dziewczynki i jej przyjaciele, Kajtek i Maks. Czy uda im się ostudzić zapędy burmistrza? Czy odnajdzie się Matylda? Żeby się tego dowiedzieć, trzeba przeczytać książkę.

Natasza Socha wyczarowała dla swoich czytelników (choć pewnie raczej czytelniczek) piękny, interesujący świat. Ta bardzo ciepła, a jednocześnie niezwykle interesująca książka spodoba się wszystkim dziewczynkom. Zuli i jej przyjaciół nie da się nie lubić. Powinny ją jednak przeczytać nie tylko dzieci, ale i ich rodzice. Dlaczego? Żeby uświadomili sobie, że ich dzieci mają prawo do marzeń, a oni, jako rodzice, mają obowiązek realizację tych marzeń wspierać. Czasem jest to trudne, często tak, jak mamie Zuli wydaje im się, że wiedzą lepiej, co jest dobre dla ich dzieci. Lepiej jednak pozwolić im działać, popełniać błędy, doświadczać, uczyć się. Zula i postawa jej rodziców są tego najlepszym przykładem.

Magda Kwiatkowska-Gadzińska
Ocena 5

zula-w-szkole-czarownic

Zula w szkole czarownic

Natasza Socha
ilustracje Agnieszka Antoniewicz
wyd. Nasza Księgarnia, 2017
wiek 6+

Dodaj komentarz