Ene, due, like, fake – czyli o wyliczankowych wierszach dla dzieci

Językoznawcy zamknęli dziecięce wyliczanki w muzeum. Wynaleźli dla nich uczoną nazwę: mętowania. Z podziwu godną muzealną skrupulatnością uporządkowali je i opisali. Odkryli źródła i pochodzenie wyliczanek. Wytyczyli szlaki ich wędrówki po Europie. W niezrozumiałych magicznych słowach odkryli ślady łaciny i jidysz, języka francuskiego i niemieckiego, ba, doszukali się nawet pozostałości języka ugro-fińskiego. Rozparcelowali wyliczankowe teksty na powtarzalne obrazy, motywy i rekwizyty. (więcej…)

0 Komentarzy

Ecie-pecie, słoń w berecie – czyli o dorzecznych niedorzecznościach w poezji dla dzieci

Tilda z książki Ingelin Angerborn Gdybym nie pomyliła psów ma dziewięć lat. Mieszka sama z mamą, a tata czasami je odwiedza. Czasami. Tata pracuje w cyrku i cały jest na opak. Nie mógł przyjechać na urodziny Tildy, bo dostał w głowę maczugą żonglerską. Zabandażowany, ze wstrząsem mózgu przeleżał w łóżku dwa tygodnie. A potem słoń wessał go w trąbę… Nic dziwnego, że ulubioną zabawą Tildy jest zwieszanie się na cyrkowym trapezie. Kiedy głowa jest na dole, a nogi u góry, najlepiej jak najdalej od ziemi, wówczas wszystko wokół wywraca się na opak. Wtedy jest najlepsza zabawa.
(więcej…)

0 Komentarzy

„Aktor na traktorze swoją nową rolę orze”, czyli o poezji językiem dziecka podszytej

Rosyjski pisarz Maksym Gorki mawiał: Dla dzieci trzeba pisać tak samo jak dla dorosłych, tylko że lepiej. To racja. Poetka Wanda Chotomska powiedziała kiedyś: Dla dzieci trzeba pisać tak, żeby dorośli nie nudzili się przy czytaniu. I to też racja. Jedna myśl nie daje mi spokoju: a może dla dzieci trzeba pisać takie wiersze, w których odnalazłyby swój dziecięcy język i językową wyobraźnię? Czy to racja?
(więcej…)

0 Komentarzy

To już wszystkie artykuły w tej kategorii

Nie ma więcej stron do załadowania