Trochę edukować, trochę bawić – równocześnie – rozmowa z muzykami z kolektywu terenNowy

My jako kolektyw mamy być „zapalnikiem”, a jaki będzie „wybuch”, czyli efekt końcowy zajęć terenNowy.kids, zależy od samych dzieci i ich rodziców – mówi Paweł Sky z kolektywu terenNowy w rozmowie z Ewą Świerżewską.

Ewa Świerżewska: Może na początek rozgryziemy nazwę, bo dzieci i ich rodzice lubią wiedzieć, o co chodzi. Szczególnie intrygujące jest słowo „kolektyw”. Czemu nie „zespół” albo „orkiestra”?

Anna Janczur: terenNowy to cykl zdarzeń, który za każdym razem, w naturalny sposób, adaptuje się do miejsca akcji, spontanicznie poddając się wymogom przestrzeni i pomysłowości oraz potrzebom uczestników. Historia projektu sięga wiosny 2007, kiedy to kolektyw spotkał się po raz pierwszy, zmieniając pewne warszawskie miejsce knajpianych spotkań w platformę wolnej wypowiedzi twórców różnych pokoleń i poglądów. Od tej pory terenNowy. stał się (nie)stałym, choć cyklicznym wydarzeniem otwartej formy wypowiedzi, prowokowanej przez artystów, a interpretowanej i tym samym uzupełnianej przez uczestników spotkania; wydarzeniem uwalniającym codzienną, tłumioną w ludziach potrzebę ekspresji i synergii, umożliwioną dzięki otwartej platformie prezentacji.

Paweł Sky: Kolektyw terenNowy, to grupa znajomych, przyjaciół, którzy spotkają się pod hasłem „organiczności”, czyli każdy po swojemu, a przyjemnie wszystkim (główną ideą kolektywu jest „101% improwizacji”), aby wspólnie realizować działania artystyczne z wielu dziedzin sztuki. Kolektyw składa się z kilku projektów, ale najważniejsze w tej chwili są dwa: terenNowy.live i terenNowy.kids.

TereNowy

terenNowy.live, czyli w 101% improwizacyjna podróż po przestrzeniach etno-experimental-ambient. Nasza muzyka jest konstrukcją utkaną z dźwięków generowanych przy użyciu najstarszych instrumentów, najnowszych technologii i ludzkich głosów.

terenNowy.kids to interaktywne zajęcia dla dzieci, podczas których wykorzystujemy działania z takich dziedzin sztuki jak muzyka, plastyka oraz performance. Bo jeżeli zespół terenNowy.live jest Dźwiękowym Teatrem Emocji, to terenNowy.kids jest Emocjonalnym Placem Zabaw. Miejscem (zdarzeniem), gdzie dzieci uwalniają swoją wyobraźnię i uczucia. Chcemy zachęcać dzieci do działania intuicyjnego. Chcemy, aby patrzyły emocjami. I tylko od ich ekspresji i pomysłowości zależy, jak się będą bawić. My jako kolektyw mamy być „zapalnikiem”, a jaki będzie „wybuch”, czyli efekt końcowy zajęć terenNowy.kids, zależy od samych dzieci i ich rodziców.

Matacz Dewot: „Zespół” z założenia gra próby, wykonuje konkretny materiał – my nie gramy prób i błędów, improwizujemy, więc nie musimy niczego wcześniej testować ani sprawdzać, bo to wszystko dzieje się na scenie. „Orkiestra” z definicji ma dyrygenta – my improwizujemy, wszyscy, w jednym momencie, więc kogoś takiego, kogo należy się bezwzględnie słuchać i kto ma całkowitą kontrolę nad tym, co dzieje się na scenie w trakcie występu – nie ma. Kolektyw także dlatego, że są tu nie tylko muzycy, a muzycy są z bardzo różnych muzycznych środowisk. Kolektyw, bo na scenie nie mamy autorytarnego przywódcy i kogoś, kto ma tu zdanie absolutnie decydujące.

EŚ: Czy wszyscy członkowie kolektywu to profesjonalni muzycy?

MD: A co to znaczy być „profesjonalnym muzykiem”?

PS: Mateusz, słuszne pytanie. Są chyba dwa kryteria dla profesjonalistów. Edukacja i zarabiane poprzez muzykę. Obecnie na ponad 20 osób związanych z kolektywem, jest kilka osób, które mają (lub kończą) wykształcenie muzyczne, dwie lub trzy osoby żyją z „grania”. Choć my wszyscy uważamy się za „ profesjonalnych” muzyków, bo sumienie i poważnie podchodzimy do tego, co robimy. Co, mam nadzieję, widać na scenie.

EŚ: Na co dzień dzieci z Wami nie grają, ale za to podczas różnych wydarzeń bardzo się angażują. Co na przykład robią?

PS: I tu niespodzianka. Otóż dzieci grają z nami na co dzień, czyli na koncertach „dla dorosłych”. Co więcej, to dziecko o imieniu Maximilian wymyśliło nam nazwę debiutanckiej płyty i cyklu, który organizowaliśmy przez pięć lat „Ambientność…”. Obecnie występuje z nami dwoje dzieci, 10-letni wyżej wymieniony Maximilian, który podczas koncertów jest naszym „Golden Boyem”, czyli tak naprawdę performerem oraz 9-letni, dobrze zapowiadający się perkusista Krystian – gra z nami na djembe.

EŚ: Na zdjęciach i filmach z Waszym udziałem widziałam koronę na głowie jednego z muzyków. Czy to stały rekwizyt, któremu przypisane jest jakieś znaczenie?

PS: Korona jest obecnie stałym elementem terenNowy.kids. Oczywiście, jak to u nas bywa, założyłem ją pod wpływem chwili, Krzysiek Nieporęcki przyniósł ją na jeden koncert, powiedział: „znalałem w domu, może się przyda”. I się przydała. I to jak! Jak zauważyłem, dzieci lubią znać zasady, wtedy czują się pewniej. Podczas kidsów jestem prowadzącym, a korona od razu na to wskazuje. Dzieci wiedzą, kogo słuchać. I nie ma bałaganu.

EŚ: A jak to jest z Waszym repertuarem. Kto go tworzy?

MD: Nie mamy repertuaru. Wszystko – skład na scenie, tworzone utwory – to efekt chwili, impulsu, nie mamy żadnych stałych punktów programu i evergreenów.

PS: Choć w przypadku kidsów można powiedzieć, że mamy trzy koncepcje akcji: dwuwersjowy „Dźwiekowy Plac Zabaw, czyli w krainie muzyki improwizowanej” to, w zależności od miejsca, koncert lub warsztat dla dzieci w wieku 3-10 lat. Są to działania z zakresu muzyki o charakterze happeningu. Podczas akcji używamy etnicznego instrumentarium z różnych zakątków świata, naturalistycznych odgłosów i nowoczesnej elektroniki, aby w intrygujący sposób zaprezentować ideę improwizacji w muzyce. Podczas zabawy z dziećmi, jak również z rodzicami, staramy się zapoznać dzieci z takimi gatunkami muzycznymi, jak muzyka etniczna, ambient czy muzyka eksperymentalna. Podczas „Dźwiękowego Placu Zabaw” narodził się pomysł nowego projektu „Gra w Wiersze”, czyli improwizacje muzyczne do śpiewanych i recytowanych wierszy dla dzieci. Jest to jeszcze projekt nad którym pracujemy i jego ostateczna formuła zapewne wykrystalizuje się na kolejnych koncertach terenNowy.kids.

EŚ: A dlaczego improwizacja? Jakie ma zalety?

MD: Ona przede wszystkim nie ma wad. Jest jak wypłynięcie na szerokiego przestwór oceanu. Stworzeniem sobie nieskończonej ilości możliwości. I sztuką wyboru.

PS: Improwizacja jest najstarszą formą ekspresji muzycznej w dziejach człowieka. W czasach współczesnych, przy tej całej cyfryzacji, komputeryzacji muzyki, prawie kompletnie zapomniana i kojarzona z jazzem. A patrząc na historię, jest ona typową etniczną formą. Improwizacja jest najbardziej intuicyjną i przystępną formą grania. Choć patrząc na nasze już ponad pięcioletnie doświadczenia, trzeba powiedzieć, że w teraźniejszości nie jest to proste. My musieliśmy się tego nauczyć. I uczymy się cały czas. Ale warto, bo wspólne, intuicyjne granie jest wrażeniem niezapomnianym, zwłaszcza w naszym przypadku, kiedy to czasami występujemy w ponad 20 osobowym składzie. Choć w kidsach, staramy się nie grać w więcej niż 10 osób.

EŚ: Czy improwizacja dzieci bardzo różni się od tego, co robią dorośli?

MD: Tak, dzieci są w tym lepsze, naturalniejsze, mają mniejszą ilość schematów w głowach, szybciej się adaptują i odstawiają na bok tremę i stres.

PS: Dzieci stworzone są do improwizacji, działają intuicyjnie, są szczere w tym co robią. Jeżeli chodzi o interakcję z publicznością, to dzieci są o 101% lepsze od dorosłych. Dlatego tak lubimy koncertować dla dzieciaków. Dają ogromną moc energii i przypominają nam, czym jest muzyka i sztuka w ogóle – radością tworzenia, tu i teraz. W systemie wychowania muzycznego (jeżeli takie w ogóle jest, patrząc na poziom muzyki w szkołach) są dwie przeciwstawne koncepcje. Pierwsza to szkoły muzyczne, które tak naprawdę kładą nacisk na ciężką pracą (gdzie nie ma miejsca na czerpanie radości z muzyki tu i teraz), tak aby za kilkanaście lat wyrósł „dobry muzyk”. Druga to kształtowanie dzieci jako kolejnych konsumentów pop kultury. Nasz kolektywny dj i kolekcjoner muzyki w jednym – Krzysztof Nieporęcki, powiedział kiedyś ważną i piękną rzecz zarazem: „Dzieciom nie powinno się proponować kiepskich rzeczy tylko dlatego, że są małe.” Patrząc na rynek wydawniczy dla dzieci to z książkami jest zdecydowanie lepiej niż z płytami. Szybciej kupi się dobrą, wartościową i ciekawą książkę, dzięki której dziecko może poznawać świat i trenować wyobraźnie, niż płytę. Dobrych i ciekawych płyt na rynku ukazało się kilka i to głównie z gatunku muzyki klasycznej. I to jest dramat. My jako terenNowy.kids staramy się być alternatywą dla wyżej wymienionych dwóch opcji. Chcemy trochę edukować i trochę bawić – w tym samym czasie. A wiadomo, że najlepsza nauka odbywa się właśnie poprzez zabawę. U nas dzieci nagle mogą stać się artystami/twórcami, być i tworzyć na scenie. A przy okazji może coś im pozostanie w głowach z tego, co opowiadamy o instrumentach i muzyce. Ale najważniejsze jest to, aby wyrobić w nich ciekawość i zainteresowanie muzyką oraz uświadomić, że muzyka ma wiele oblicz, czyli gatunków.

EŚ: Jakie są plany na przyszłość związane z projektem terenNowy.kids?

PS: Koncertować, koncertować i jeszcze raz koncertować, a plany same się stworzą. Tak jak wspominałem, pracujemy teraz nad nową koncepcją programu dla dzieci „Gra w Wiersze”. Myślimy też o wydaniu płyty z nagraniami koncertów terenNowy.kids. Co z tego wyniknie i czy akurat to, co planujemy, pokaże przyszłość.

EŚ: Dziękuję za rozmowę.

Z muzykami kolektywu terenNowy rozmawiała Ewa Świerżewska

Najbliższa okazja na udział w projekcie nadarzy się 27 października w Domu Kultury Świt -http://www.terennowy.info/kids13.html

TereNowy!

terenNowy.kids to projekt muzyczny dla dzieci w wieku 5-10 lat, realizowany przez kolektyw twórców terenNowy – profesjonalistów, pasjonatów i marzycieli, który przybiera formę koncertu muzyki improwizowanej o charakterze happeningu. Podczas koncertu artyści używają etnicznego instrumentarium z różnych zakątków świata, naturalistycznych odgłosów i nowoczesnej elektroniki, aby w intrygujący sposób zaprezentować ideę improwizacji w muzyce. Jest to również okazja, aby dzieci mogły zapoznać się z takim gatunkami muzycznymi jak muzyka etniczna, ambient czy muzyka eksperymentalna.

(Dodano: 2012-09-06)

Dodaj komentarz