Czas wcale nie płynie zawsze tak samo ‒ rozmowa z Ewą Poklewską-Koziełło o książce „Kot czarodziej, czyli jak zdobyć urodzinową świeczkę”

Kiedy tworzę ilustracje, wyobrażam sobie mojego małego odbiorcę. Zastanawiam się, ile ma lat, co lubi robić – mówi Ewa Poklewska-Koziełło w rozmowie przeprowadzonej przez serwis bajkopisarze.pl.

Bajkopisarze.pl: Zilustrowała Pani opowiadanie, które, po personalizacji tekstu i ilustracji, ma stać się prezentem urodzinowym dla kilkuletniego Jubilata lub Jubilatki. W jaki sposób ilustruje się takie książki?

Ewa Poklewska-Koziełło: Kiedy tworzę ilustracje, wyobrażam sobie mojego małego odbiorcę. Zastanawiam się, ile ma lat, co lubi robić. Wiem jedno – lubi książki, co w przypadku mniejszych dzieci oznacza, że lubi także słuchać opowieści, a równocześnie śledzi historię na moich ilustracjach.
Dla mnie najważniejszy jest nastrój, emocje, jakie konkretna ilustracja powinna wywołać. Zastanawiam się, czy historia opowiedziana obrazem jest spójna z tym, co dziecko słyszy. Czy uzupełnia tekst i pozwala dziecku przenieść się do wyimaginowanego świata z opowieści.
W trakcie ilustrowania opowiadania przeznaczonego do personalizacji chodziło o wydobycie, czy też przekazanie, nastroju zabawy i radości, czyli tego, co się nam kojarzy z urodzinami.

Ewa Poklewska-Koziełło_1

Bajkopisarze.pl: Jak świadomość, że na ilustracjach pojawi się zdjęcie dziecka, do tego nie wiadomo, czy chłopca, czy dziewczynki, wpłynęła na Pani pracę?

EP-K: Z uwagi na szczególny charakter książki, ustaliliśmy z wydawcą, że zdjęcie może pojawiać się na prawie każdej ilustracji. Oczywiście nie musi. Ale musiałam pamiętać o zapewnieniu przestrzeni na ewentualne zdjęcie. Jednocześnie ta przestrzeń nie mogła być „pusta”. Kompozycja musiała być zamknięta. Nowością dla mnie był też fakt, że niektóre ilustracje są odrobinę inne dla chłopca, a inne dla dziewczynki. Różnice są jednak subtelne.

Bajkopisarze.pl: Stworzyła Pani świat, w którym dziecko ma moc, by coś zmienić. Taki świat, o którym marzy każde dziecko (a nawet dorosły). Co zdecydowało o technice i kolorach, które Pani wybrała?

EP-K: Chciałam za pomocą ilustracji podkreślić szczególny charakter tego dnia oraz miejsca. Najpierw jest domowo, ciepło, przytulnie, ale zwyczajnie, choć bezpiecznie. Panuje atmosfera oczekiwania. Jest statycznie. Gdy jednak główny bohater trafia do bajkowego świata, zmienia się intensywność i mnogość kolorów. Te kolory zaczynają wirować. Chciałam, by ten świat był barwny, zwariowany, stąd też pojawiają się kontrastowe zestawienia. Powrót do domu jest uspokojeniem kompozycji i synonimem bezpieczeństwa i ciepłej atmosfery miłości i akceptacji. Takie jest moje wyobrażenie urodzinowego dnia.

Bajkopisarze.pl: Opowiadanie mówi o tym, że niektóre rzeczy trzeba w życiu zdobyć. Wykorzystać swój talent, czasem, ktoś musi pomoc, tak jak w bajce, podarować zaczarowaną kredkę – zdradzi nam Pani, co Pani otrzymała, a co musiała zdobyć?

EP-K: Chyba mogę powiedzieć, że otrzymałam dar. Moja kredka to łatwość rysowania. Jednak trwanie w postanowieniu, że będę ilustrować książki dla dzieci, zawdzięczam własnej wytrwałości. Po skończeniu architektury na Politechnice oczywistym rozwiązaniem wydawała się praca w zawodzie architekta. Nie czułam się jednak w tym zawodzie na swoim miejscu. Zatem zaryzykowałam zwrot w nieznanym kierunku. I absolutnie tej decyzji nie żałuję.

Bajkopisarze.pl: „Kot czarodziej…” opowiada o oczekiwaniu. Bohater mówi: „…czas wcale nie płynie zawsze tak samo”. A jak płynie czas w trakcie przygotowywania ilustracji?

EP-K: Bardzo przyjemnie, choć rzeczywiście w różnym tempie. Lubię każdy etap pracy nad ilustracją: najpierw czytanie tekstu, wtedy w wyobraźni powstają pierwsze obrazy. Potem przychodzi czas na szkice, a w końcu praca nad konkretną ilustracją, z jej kolorystyką i detalami. Jest to zajęcie, które daje mi dużo zadowolenia. A czasu mam zawsze za mało, choć nieraz wlecze się jak „ślimak oglądany w ogrodzie”.

Bajkopisarze.pl: Bardzo dziękuję za rozmowę.

Wywiad przeprowadzony dla portalu Qlturka.pl

Ewa Poklewska-Koziełło

Ewa Poklewska-Koziełło – chociaż z wykształcenia jest architektem, rysowanie dla nich sprawia jej największą frajdę. Ilustrując książeczki, podręczniki czy programy multimedialne, przypomina sobie czasy, kiedy sama była małą dziewczynką. Współpracuje z wiodącymi wydawnictwami, dla których zilustrowała kilkadziesiąt książek najlepszych polskich i zagranicznych autorów. Pierwszymi recenzentami jej prac są własne pociechy – Ada, Grześ i Tosia. Mieszka w Sopocie. Podobno najlepsze pomysły przychodzą jej do głowy, gdy patrzy z okna swej pracowni na morze…

(Dodano: 2012-12-03)

Dodaj komentarz