Dzieci są najważniejsze – rozmowa z Alicją Morawską-Rubczak, kuratorką projektu Stary Browar Nowy Taniec dla Dzieci

Nadrzędną zasadą, którą staram się kierować, jest pamięć o widzach. Niby oczywiste stwierdzenie, jednak doświadczenie pokazuje, że często się o tym zapomina – mówi Alicja Morawska-Rubczak w rozmowie z Agatą Drwięga.

Agata Drwięga: Jesteś w środowisku rozpoznawalna jako osoba zajmująca się teatrem dla dzieci. Nie tylko badasz to zjawisko w sposób naukowy, ale przede wszystkim starasz się je popularyzować: prowadzisz bloga, piszesz recenzje spektakli, kuratorujesz festiwalom. Jest tyle bardziej poważnych i popularnych dziedzin sztuki od tej kierowanej do dzieci. Dlaczego właśnie nią się zajęłaś?

Alicja Morawska-Rubczak: Tak wyszło mimochodem. W czasie studiów chodziliśmy ze znajomymi na wszystkie poznańskie festiwale i często redagowaliśmy ich gazety. Przy okazji Festiwalu „Malta” zaczynałam wspólnie z Natalią Dolatą, w czasie „Masek” pracowaliśmy pod okiem Marianny Piskorz. Jeździliśmy też do innych miast, pracowaliśmy tak na przykład przy okazji „Kontrapunktu” w Szczecinie. W pewnym momencie okazało się, że jestem jedyną osobą w grupie, która pisze o teatrze dla dzieci. Po prostu najlepiej czułam się w tej dziedzinie. Pewnie nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że często chodziłam do Teatru Animacji z moją siostrzenicą. Tam także odbyłam praktyki i było to pierwsze miejsce, w którym zaczęłam działać. Potem trafiłam do Nowej Siły Krytycznej, w międzyczasie zaczęłam kontaktować się z poznańskim Centrum Sztuki Dziecka. Okazało się, że osoby piszące o teatrze (i ogólnie sztuce) dla dzieci są bardzo potrzebne, bo nie ma ich wiele. Sama zawsze traktowałam tę dziedzinę bardzo poważnie, choć zgadzam się z poglądem, że nie wszyscy mają takie podejście.

A.D: Wśród sztuki dla dzieci szczególnie interesujący (i wciąż niezbyt popularny poza Poznaniem) jest nurt teatru dla najnajmłodszych. Co to za zjawisko?

A.M-R: Teatr dla widzów do trzeciego roku życia („najnajmłodsi” są naszym polskim określeniem) pojawił się w Europie ok. 30 lat temu, kiedy we Włoszech La Baracca zaczęła tworzyć spektakle dla dzieci ze żłobków. Na początek XXI wieku przypada czas najbardziej jak dotąd dynamicznego rozwoju tego nurtu. Powstające spektakle teatrów Toihaus czy Helios są najlepszymi, jakie kiedykolwiek w życiu widziałam.

A.D: Czym się charakteryzują spektakle dla najnajmłodszej publiczności?

A.M-R: Oczywiście muszą być dopasowane do odbiorców. Twórcy często bazują na wiedzy z zakresu psychologii rozwojowej dziecka, ale to nie jest regułą. Czasem osobowość artysty, jego charyzma i zaangażowanie są tym, co przyciąga uwagę widzów niezależnie od teorii zawartych w podręcznikach. Osobą uprawiającą typowe storytelling jest na przykład Roberto Frabetti. Wbrew założeniom, że skupianie się na słowie, jako głównym komponencie przedstawienia, nie sprawdza się w przypadku najmłodszej publiczności, Frabetti głównie na nim opiera swoje występy. Dzieci (nawet te zupełnie malutkie) bez reszty angażują się w to, co on im opowiada.

Z kolei Barbara Köling z Teatru Helios mówi, że kiedy zaczynała drogę artystyczną, skupiając się głównie na tym, co nazywamy teatrem formy czy przedmiotu, nie myślała, że jej najlepszymi odbiorcami będą dzieci. Podkreśla, że nigdy nie dopasowywała swojej twórczości do widzów. Po prostu okazało się, że to ci najmniejsi najlepiej rozumieją kreowany przez nią świat sztuki. Abstrakcyjnej, sensorycznej i nieoczywistej.

A.D: Mówisz dużo o zagranicy. Jak oceniasz obecną sytuację teatru dla najnajmłodszych w Polsce?

A.M-R: Dobrze. Jesteśmy w momencie, w którym ten teatr szybko się rozwija. Głównie dzięki CSD i zapraszanym produkcjom zagranicznym, ale także za sprawą działalności poznańskich grup – Teatru Atofri i Studia Teatralnego Blum – idea „promieniuje” coraz dalej od Poznania. Dobre teatry repertuarowe (głównie teatry lalek) angażują osoby mające doświadczenie artystycznej pracy z niemowlęcą publicznością i włączają do swojej oferty naprawdę dobre spektakle. Przykładem są choćby pokazywane w Poznaniu przy okazji maltańskiej edycji projektu Sztuka Szuka Malucha „Pokolorowanki” w reżyserii Honoraty Mierzejewskiej-Mikoszy z Teatru Lalki i Aktora „Pinokio” z Łodzi. To moim zdaniem absolutny hit. Oczywiście zdarzają się również fatalne, nieprzemyślane produkcje, ale jesteśmy na takim etapie rozwoju, że jeszcze uczymy się na błędach.

A.D: Jesteś kuratorem dwóch festiwali kierowanych do dzieci: małych Warszawskich Spotkań Teatralnych oraz projektu Stary Browar Nowy Taniec dla Dzieci. Czym kierujesz się przy doborze repertuaru?

A.M-R: Nadrzędną zasadą, którą staram się kierować, jest pamięć o widzach. Niby oczywiste stwierdzenie, jednak doświadczenie pokazuje, że często się o tym zapomina. Trudno jest stworzyć tak uniwersalne wydarzenie, które zachwyci dzieci i jednocześnie wprawi w osłupienie dorosłych. Jeśli głównym odbiorcą ma być właśnie dziecko, należy przede wszystkim kierować się tym, co będzie je najbardziej interesować. Takim przykładem spektaklu kochanego przez dzieci i nie zawsze rozumianego w pełni przez dorosłych jest prezentowany niedawno „The Cubes Circus” Train Theatre z Izraela. To niewątpliwie przedstawienie, które formą zachwyci się każdy, zwłaszcza osoby szczególnie interesujące się teatrem przedmiotu. Jednocześnie stanowi idealny przykład na to, jak z wiekiem zmienia się nasza percepcja: nie wszystkie sytuacje czytelne dla dzieci są w nim rozumiane przez dorosłych. „The Cube Circus” pokazuje, jak najmłodsi postrzegają rzeczywistość i w jaki sposób wpływa ona na ich wyobraźnię.

Z drugiej strony mamy takie wydarzenia, jak choćby pokazywany w czerwcu „Mig Dig Os” grupy Aaben Dans z Danii. Nasz najmłodszy widz miał trzy miesiące i podobno przez całe trzydzieści minut z uwagą wpatrywał się w to, co działo się na scenie. Zachwyceni byli również dorośli i usłyszałam, że pokaz tak profesjonalnej choreografii z powodzeniem można by przedstawić wyłącznie pełnoletniej widowni. Owszem, można by. Tylko po co? W końcu robimy festiwal dla dzieci.

A.D: A jak wygląda kwestia tematycznego doboru spektakli?

A.M-R: Nie widzę potrzeby tematyzowania festiwali dla dzieci. Oczywiście, zawsze jest jakaś myśl przewodnia, idea, którą staramy się realizować. To może być na przykład przełamywanie tabu i zmaganie się w sztuce dla najmłodszych z trudnymi tematami, jak przy okazji małych WST. Nie oznacza to jednak, że nie zaproszę bardzo dobrego spektaklu tylko dlatego, że nie porusza żadnego kłopotliwego tematu.
Jeśli chodzi o mWST, zależało mi na bliskim związku ideowym z „dużymi” Warszawskimi Spotkaniami Teatralnymi. Z tego powodu zaprosiłam najciekawsze produkcje ostatniego sezonu skierowane do najmłodszych.

Przy okazji Starego Browaru Nowego Tańca dla Dzieci jest zupełnie inaczej. Doświadczenie pokazuje, że teatr dla najnajmłodszych i trochę starszych ma się w Polsce świetnie. Zainteresowanie choćby wydarzeniami ostatniej edycji Sztuka Szuka Malucha pokazuje, że nigdy nie zabraknie widzów chcących oglądać takie spektakle. W przypadku teatru tańca sprawa wygląda znacznie gorzej. W Polsce nie powstają żadne przedstawienia tańca współczesnego dla dzieci. Owszem, czasem zdarza się, że do współpracy zapraszany jest choreograf, ale gdy porówna się polskie produkcje „taneczne” z tym, co powstaje choćby w Skandynawii, wówczas okazuje się, że ich poziom woła o pomstę do nieba. Dzięki Joannie Leśnierowskiej – kuratorce projektu Stary Browar Nowy Taniec, powstała możliwość sprowadzenia do nas dobrych produkcji zagranicznych, pokazania ich poznańskiej publiczności i w ten sposób przygotowania również gruntu pod to, co dopiero ma szansę zaistnieć w Polsce. Marzy nam się, by w ramach Alternatywnej Akademii Tańca zorganizować również zajęcia dla tancerzy i choreografów zainteresowanych działalnością skierowaną do najmłodszych odbiorców. Zależy nam, by pokazać, że w Europie powstają podobne produkcje, na które jest ogromne zapotrzebowanie. Przedstawienia oparte na choreografii są przez dzieci odbierane jeszcze bardziej sensorycznie niż znane nam spektakle teatralne. Poprzez motoryczne odczuwanie rzeczywistości prezentują zupełnie inny wymiar komunikacji.

A.D: Mówiłaś już o spektaklach, które za nami, ale w ramach projektu zaplanowano trzy pokazy…

A.M-R: Jesienią zaprezentujemy spektakl „ZauberEi” cenionej niemieckiej choreografki Stephanie Thiersch, pokazywany w ramach Sezonu Kultury Nadrenii Północnej-Westfalii w Polsce 2011/12. Traktuje on o ekologii i zwraca uwagę na zachowania, których należy się uczyć od najmłodszych lat, przy czym robi to w sposób niezwykle zabawny. Myślę, że dla naszej publiczności ważna będzie również jego międzynarodowa obsada. Dzieci w Polsce nie są oswojone z różnorodnością rasową: ich zaciekawienie wzbudzają osoby ciemnoskóre czy Azjaci. Dlatego przy okazji ten pokaz może też okazać się ważną lekcją tolerancji. Uważam, że wartości edukacyjne w sztuce są niezwykle cenne pod warunkiem, że ich łopatologiczny przekaz nie przyćmiewa artystycznej strony wydarzenia. Teatr jest przestrzenią idealnie nadającą się do mówienia o rzeczach ważnych i poważnych, w zabawny sposób wyjaśniających maluchom pewne kwestie.

A.D: Mam nadzieję, że spektakl grupy Mouvoir nie zamknie definitywnie projektu Stary Browar Nowy Taniec dla Dzieci.

A.M-R: My również. Jak mówiłam, pokazując zagraniczne produkcje chcemy zachęcić polskich artystów do tworzenia choreografii skierowanych do najmłodszych. Mam już kilka spektakli na oku, które chciałabym zaprosić do Poznania. Są też plany związane z coachingiem dla tancerzy. To oczywiście nic pewnego, wszystko zawsze rozbija się o kwestie finansowe, ale jesteśmy dobrej myśli. Idealnie byłoby móc cyklicznie (np. raz w miesiącu) prezentować dobre produkcje, może z czasem także rodzime. Już po dwóch prezentacjach wiem, że mamy swoją publiczność, bilety świetnie się sprzedają, widać więc, że tego typu przedsięwzięcia są potrzebne. Czas pokaże, jak nasz projekt się rozwinie.

A.D: W takim razie życzę powodzenia.

Z Alicją Morawską-Rubczak rozmawiała Agata Drwięga

Alicja Morawska-Rubczak
(fot. W. Barzewski)

Alicja Morawska-Rubczak – badaczka i ogromna entuzjastka teatru dla dzieci, zwłaszcza tego dla najnajmłodszych oraz teatru lalek. Uznawana za jedynego krajowego specjalistę i teoretyka zajmującego się teatrem dla dzieci do lat 3. W Zakładzie Estetyki Literackiej na Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznej UAM pisze doktorat o estetyce współczesnego teatru dla dzieci, zajmuje się badaniami nad teatrem dla dzieci w Polsce i innych krajach nadbałtyckich. Ukończyła poznańskie kulturoznawstwo i polonistykę na UAM. Laureatka m.in. Stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Stypendium Funduszu Rodziny Kulczyków, Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w dziedzinie teatru. Pisze teksty z zakresu krytyki teatralnej, teorii teatru dla dzieci i teatru lalek oraz performatyki. Jako kurator projektów teatralnych dla dzieci współpracuje z Art Stations Foundation, Instytutem Teatralnym im. Z. Raszewskiego w Warszawie, m.in. jako kurator i pomysłodawca małych Warszawskich Spotkań Teatralnych, z Teatrem Animacji w Poznaniu, gdzie jest osobą współodpowiedzialną za kształt artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Współczesnych dla Dzieci i Młodzieży KON-TEKSTY, jest też stałym współpracownikiem Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu i specjalistą od działań artystycznych dla dzieci w poznańskiej Fundacji Nuova. Realizowała wiele projektów z zakresu edukacji teatralnej, zwłaszcza skupiających się na najnowszej dramaturgii dla dzieci i młodzieży.
Prowadzi jedynego w Polsce bloga poświęconego teatrowi młodych widzów: http://alicjamorawskarubczak.tumblr.com

(Dodano: 2013-01-16)

Dodaj komentarz