W ciągu ostatnich kilkunastu dni Nori Sawa był w Japonii, Polsce (na żywo mogliśmy oglądać go 16. marca tego roku w Gliwicach), Czechach i Francji. Prowadził szkolenia, dawał występy. Znalazł jednak czas, by odpowiedzieć na kilka pytań, które przybliżą jego postać.
Anna Oleszko: Nori, trochę już o Tobie wiemy z innych wywiadów, na przykład to, że o Twym zawodzie zadecydowała dziecięca fascynacja programami telewizyjnymi dla najmłodszych. Tam obserwowałeś, jak kukiełki ożywają w rękach animatorów. A co na to rodzice? Czy mieli wpływ na wybór Twojej drogi życiowej?
Nori Sawa: Moja mama wytwarzała stroje japońskie, czyli kimona. Jej praca ukształtowała moje zdolności.
Jak zatem potoczą się losy Twojej córki?
Marie ma 10 lat i wybrała balet. Obecnie tańczy w Teatrze Narodowym w Pradze.
Twój nauczyciel sprawił, że przybyłeś do Pragi. A co spowodowało, że w niej osiadłeś?
Odpowiem bardzo szczerze. Jestem chrześcijaninem i wielokrotnie mówiłem swemu księdzu, że pragnę powrócić do Japonii. Życie w centralnej Europie było dla mnie trudne. Jednak jego rada zawsze była jasna: mam zostać w Czechach i tworzyć teatr lalkowy. Dzisiaj wiem, jak bardzo miał rację.
Podróżujesz po całym świecie. Co myślisz o publiczności w różnych krajach? Czy bardzo różni się poczuciem humoru?
W każdym kraju spotykam się z zupełnie inną reakcją w teatrze. Do tej pory, stojąc na scenie, potrafię być zaskoczony odmiennym odbiorem przedstawienia. Oczywiście czeska publiczność odpowiada mi najbardziej.
Wiemy, że swoje lalki wykonujesz własnoręcznie, są wśród nich także straszne i brzydkie. Czy masz jakąś ulubioną?
Kocham każdą moją lalkę. I każda jest dla mnie piękna, nawet jeśli wygląda dla innych brzydko lub strasznie. Myślę, że „piękno” zawsze zawiera też tę ciemną stronę.
Świat w Twoich przedstawieniach wywodzi się z baśni lub z teatru klasycznego. A jakie są Twoje osobiste upodobania? Co czytasz, słuchasz, oglądasz?
Lubię leżeć w łóżku i oglądać głupie programy telewizyjne.
Spróbuj sobie wyobrazić , że tworzysz trzy lalki: Amerykanina, Europejczyka i Azjatę. Jakie będą?
Sam wygląd nie jest dobrym sposobem na oddanie różnic charakteru. To wymaga szerszego objaśnienia, a zawsze najważniejsza jest ekspresja. Stworzyłbym kostiumy i starał się manipulować lalkami tak, by oddać różnice tych trzech nacji przez ruch.
Jaki moment w pracy daje Ci największą satysfakcję?
Projektowanie.
A co chciałbyś powiedzieć dziecięcej publiczności w Gliwicach?
Tak, spotkałem się z nimi i chciałbym im powiedzieć: „kocham was”.
Z Nori Sawą specjalnie dla portalu Qlturka.pl rozmawiała Anna Oleszko
Noriyuki Sawa ur. w 1961r. w Otaru na wyspie Hokkaido. W 1991 r. przyjechał do Francji i rozpoczął karierę artystyczną w Europie. W 1992 r. przybył do Czechosłowacji jako stażysta japońskiego Ministerstwa Kultury. Od tego czasu występował w ponad 25 krajach. Dzielił się swym doświadczeniem ze studentami m.in. Akademii Sztuk Scenicznych w Pradze, Uniwersytetu Stanforda w USA i Londyńskiej Szkole Lalek. Członek UNIMA (Międzynarodowej Unii Lalkarskiej). Wielokrotnie nagradzany, m.in: w 1999 Medalem Franza Kafki; w 2001 Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek w Pecs na Węgrzech; w 2003 tytuł „Najlepszego Przedstawienia Dla Dzieci” na Międzynarodowym Festiwalu Kukiełkowym w Ostrawie; w 2005 za „Najlepszy Design” na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek w Katowicach; w 2008 za „Najlepszą Grę Aktorską” na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek w Katowicach.