Szydełkowce z Budki – rozmowa z Katarzyną Budyś

Kiedy zabieram się za kolejną postać, zastanawiam się, czy znowu się uda, czy bohater będzie podobny do pierwowzoru, czy oddam jego charakter – mówi Katarzyna Budyś, autorka szydełkowych postaci z książek dla dzieci w rozmowie z Agnieszką Sikorską-Celejewską.

Agnieszka Sikorska-Celejewska: Kasiu, patrzyłam na gadżety literackie związane z bohaterami zagranicznych książek i zastanawiałam się, dlaczego my w żaden sposób nie wykorzystujemy postaci literackich wymyślonych przez polskich twórców. I nagle taka niespodzianka. Opowiesz o tym, skąd wziął się Twój pomysł?

Katarzyna Budyś: Pomysł zupełnie niespodziewanie dla mnie samej pojawił się na forum książek dla dzieci i młodzieży. Iwona Hardej, założycielka forum, rzuciła pewnego dnia, że czeka na pluszaki – bohaterów serii książek o Panu Kuleczce, takie malutkie, do telefonu.

Podchwyciłam pomysł. Znalazłam włóczkę, wzięłam szydełko, otworzyłam książkę i zaczęłam robić, robić i… pruć, bo przy przenoszeniu bohatera ze świata ilustracji do świata włóczki i szydełka jest mnóstwo prucia. To nie dzieje się tak od razu.

Forumowiczom Katastrofa bardzo się podobała. Poszłam więc za ciosem i wydziergałam Pypcia.
Chwilę potem napisała do mnie kolejna forumowiczka, właścicielka Kropki , czy miałabym ochotę zrobić więcej sztuk „kuleczkowych” szydełkowców. Miałam ochotę i to wielką.

Katarzyna Budyś_1

ASC: Czym kierujesz się w doborze postaci do Twojej szydełkowej kolekcji?

KB: Pompon, Czupieniek, Gębolud, krasnoludkowy „Mały” powstały, ponieważ wybierałam się na spotkani autorskie z ich twórcami – z Joanną Olech, Agnieszką Żelewską, Pawłem Pawlakiem, Ewą Poklewską-Koziełło. Chciałam coś im dać, coś od siebie. W dowód wdzięczności, uznania dla ich pracy, ale też, aby zwyczajnie ucieszyli się, aby było im miło. A że potrafię szydełkować, to… tak wyszło.

A Bromba na przykład powstała dla Iwony Hardej, ale była to biała Bromba. Na targach zobaczył ją autor i tak długo męczył Iwonę, a przez nią i mnie, że zrobiłam różową Brombę specjalnie dla niego. Zostałam za to wynagrodzona przez pana Macieja Wojtyszko licznymi książkami z cudnymi dedykacjami. Ponoć „tak realistycznej Bromby w życiu nie widział”.

Aby zabrać się za postać, muszę też lubić książkę, muszę lubić książkowego bohatera. Florka jest tutaj doskonałym przykładem. Po prostu uwielbiam Florkę i musiałam ją mieć!

ASC: Jak radzisz sobie ze sprawą praw autorskich do tych postaci?

KB: Hmm, co innego upominki dla autorów, a co innego sprzedaż zrobionych przeze mnie zabawek. Dlatego też na te postacie, które sprzedaję lub będę sprzedawała, muszę mieć zgodę autorów. Mam już podpisaną umowę z Pawłem Pawlakiem na Tycipieńka. Umówiona jestem z Elżbietą Wasiuczyńską i Wojtkiem Widłakiem na kuleczkowe towarzystwo. Lada tydzień sfinalizujemy formalności. Trochę nam się to wydłuża, bo kolejna postać z książki o Panu Kuleczce jest w trakcie szydełkowania i pcha się na afisz. A w miarę rozwoju „Budki” mam nadzieję na kolejne umowy.

Katarzyna Budyś_2

ASC: Ciekawa jestem, co w tego rodzaju pracy jest dla Ciebie najcenniejsze?

KB: Uśmiech autorów. Mnóstwo tych uśmiechów mi się dostało. Za każdym razem byli zaskoczeni, i co mnie cieszyło najbardziej, rozpoznawali swoje postacie. Gdy mówią mi, że to przecież… i tu pada imię bohatera, że wygląda identycznie, to jest to dla mnie ogromną radością.

Dzięki moim szydełkowcom mogę również propagować piękne książki, a ja lubię książki, szczególnie te dla dzieci.

I trzecia rzecz, bardzo ważna. Kiedy zabieram się za kolejną postać, zastanawiam się, czy znowu się uda, czy bohater będzie podobny do pierwowzoru, czy oddam jego charakter. I ku mojemu zaskoczeniu udaje się, nawet w przypadku tych najtrudniejszych (Bromba taka była). Mam świadomość, że to jest dar, dar od Boga. Cieszę się, że dane mi go było w sobie rozpoznać.

ASC: A dzieci? Przecież to przede wszystkim one bawią się zabawkami.

KB: Jasne, że tak, ale zabawki ode mnie idą w ręce dorosłych. Nie widzę bawiących się nimi dziećmi. Za wyjątkiem moich własnych córek, oczywiście. Nie doświadczam bezpośrednio, czy dla dzieci te zabawki są ważne. Chociaż… moja chrześnica Marysia prosiła mnie niedawno, abym zrobiła drugiego Pypcia dla jej siostry, bo ciągle się o niego kłócą. Widziałam również, jak zazdrośnie chowała kuleczkowe towarzystwo do wewnętrznej kieszonki kurtki, aby siostra jej nie zabrała. Wiem także, że chwaliła się szydełczakami w miejskiej bibliotece. Cieszę się, bo bardzo lubię „Pana Kuleczkę”.

Katarzyna Budyś_3

ASC: Jakich zabawek możemy spodziewać się w najbliższym czasie?

KB: Teraz wyjaśni się, skąd to opóźnienie z kuleczkowym towarzystwem. Jestem w trakcie pracy nad… Myszą Wiszą. Inspiracja wyszła od Beaty, właścicielki Kropki. To ona namówiła mnie do zrobienia Wiszy. Jestem po pierwszych konsultacjach z Elżbietą Wasiuczyńską. Już wiem, że np. uszy mają być bardziej wiotkie.

Mam pomysły także na inne postacie. Koło mojego kącika szydełkowego stoi półka z ulubionymi książkami dla dzieci. Jest z czego wybierać. Ale nic więcej nie powiem, bo bardzo lubię, gdy autor widząc szydełkowca rzuca mi się na szyję. Nie chcę więc zdradzać, kto następny zostanie, mam nadzieję pozytywnie, zaskoczony.

ASC: Dziękuję za rozmowę.

Z Katarzyną Budyś rozmawiała Agnieszka Sikorska-Celejewska

Katarzyna Budyś

Katarzyna Budyś – twórczyni własnej kolekcji zabawek zrobionych na szydełku oraz sklepu „Budka”. Oprócz autorskich pomysłów Kasi, w Budce można obejrzeć (a wkrótce również i kupić) włóczkowych bohaterów książek dla dzieci.

(Dodano: 2011-06-10)

Dodaj komentarz