Wszyscy bardzo lubimy, gdy nasze dzieci są uśmiechnięte, zadowolone, gdy tryskają pozytywną energią, tak że aż chce się je schrupać. To sytuacja idealna, która, rzecz jasna, nie zawsze ma miejsce. Czasem złość nadchodzi zupełnie niespodziewanie, bez przyczyny, psując dobry nastrój i wprowadzając wokół zamieszanie.
Właśnie to przytrafiło się kilkuletniemu Billy’emu, który zazwyczaj „(…) budzi się zadowolony”. Już w chwili, gdy otworzył oczy, chłopiec całym sobą czuł, że coś jest nie tak. Złość skradała się powoli – „Najpierw poczuł złość w klatce piersiowej. Zupełnie, jakby miał eksplodować. Potem wściekłość podeszła wyżej, do głowy. Przed oczami zobaczył czarne i czerwone błyskawice i miał ochotę krzyczeć. Wykrzyczeć coś naprawdę niemiłego”.
Jestem pewna, że każdy z nas odczuwa czasem takie emocje. I w tym sęk – nam, dorosłym, wydaje się, iż my możemy się złościć, irytować, wściekać – bo mamy bardzo ważne motywy. Ale dzieci? Przecież nieba im przychylamy, na rękach nosimy – skąd więc powody do złości? Nie przychodzi nam jednak do głowy, że „Czasami jest strasznie fajnie tak naprawdę się zezłościć. Tak, że się prawie zieje ogniem, jak smok!”.
Brigitta Stenberg do spółki z Matim Leppem przedstawili studium dziecięcej złości. Negatywne emocje małego bohatera odnajdujemy w tekście, odnajdujemy też w ilustracjach, bez których nie udałoby się oddać tak świetnie wahania nastrojów Billy’ego. I choć jest tu gniew, są łzy, to przekaz – zdecydowanie pozytywny – trafia i do dzieci, i do dorosłego czytelnika.
Ewa Świerżewska (tekst w nieco okrojonej wersji ukazał się w Piśmie Miesięcznym Ilustrowanym dla Kobiet „Bluszcz” nr 10)
Billy jest zły
Brigitta Stenberg
il. Mati Lepp
wyd. EneDueRabe, 2009
wiek: 4+
(Data publikacji: 2009-07-05)