„Lubię, lubię, bardzo lubię…” – tylko tak mogę zamruczeć w zamyśleniu, słysząc lekkie wahanie w głosie Amelii, pytającej, czy napiszę kilka słów o jej malowaniu dla dzieci.
Bajkowa sceneria, tajemnicze smutno-wesołe nostalgiczne postaci zwierząt. Bardziej ludzkie niż ludzie. Inspirują i rozbudzają zardzewiałą wyobraźnię. Pozwalają odpocząć od wszechobecności krzykliwych kolorów, które zewsząd masowo wpełzają pod dziecięce powieki.
Na zdjęciach wyglądają na odrobinę płaskie i, chciałoby się napisać, schowane za jesienną mgłą. Ożywają dopiero oglądane z bliska, postawione na półce na wyciągnięcie ręki. Jakby chciały powiedzieć: „Wszystkie jesteśmy jedynakami, z charakterem”. „Jeśli chcesz, będziemy miłe dla oka”. „Chcesz?”.
Zastanawiałam się, ile współczesnych mam z rozmysłem sięga po przedmioty piękne i niepowtarzalne, aby uczyć swoje dziecko wyczucia smaku, obcowania ze sztuką inną niż masowa i stawiania czoła wszechobecnym schematom. Ilu z rodziców chce swoje pociechy inspirować i uczyć kreatywności za pomocą ładnych ilustracji i mądrych bajek. Krzykniecie teraz pewnie głośno „Wszyscy, oczywiście, że wszyscy rozsądni dorośli do tego dążą!”.
A ja myślę cichutko, że z tej deklaracji stymulacji rozwoju wywiązują się tylko nieliczni. Reszta ulega modzie, wygodzie lub po prostu marketingowi.
Krzywicie się zdegustowani? Może zupełnie niepotrzebnie! Odrobina kiczu jeszcze nikomu nie zaszkodziła… On też może mieć walory edukacyjne i estetyczne, pod warunkiem, że szybko pozwoli z siebie wyrosnąć i wstydliwie odłożyć się do lamusa lub do szkolnej prezentacji, opracowanej koniecznie z przymrużeniem oka.
Jednak niezależnie od prawdziwości czy fałszywości dobroczynnego wpływu kiczu na najmłodszych, nie można pozwolić, by ten ambiwalentny bohater objął dziecięcy pokój w niepodzielne władanie. I to akurat w momencie, gdy maluchy uczą się odróżniać pospolite od niepowtarzalnego!
Dlatego cieszę się, że na straży tego co ładne i dobre stoją artyści tacy jak Amelia. Którzy oprócz zwykłego zarobkowego posługiwania się zręczną, profesjonalną kreską, tworzą dla dzieci małe kawałeczki bardzo pięknej i jeszcze bardziej terapeutycznej sztuki. Sztuki, którą każdy może zabrać do swojego domu i umieścić obok…
… albo lepiej zamiast kiczu.
Dorota Bandzmer – redaktor pomocnicza www.wuzecik.pl
Amelia
Mieszka w domu pod dyniami, 4 kilometry od najbliższej czekolady.
Jest absolwentką wrocławskiej ASP, zawodowo zajmuje się ilustrowaniem, grafiką oraz przywracaniem życia starym szafom. Po godzinach maluje. Ceni rzeczy ładne i niepowtarzalne. Wierzy, że wpływ sztuki, choć subtelny i niezauważalny, jest realny i dobroczynny. Może dlatego tak często rysuje coś dla WuŻecika, stanowiąc skuteczną przeciwwagę dla comiesięcznej karuzeli kolorów internetowego pisemka dla najmłodszych.
http://inameliart.blogspot.com/
(Dodano: 2010-09-09)