Parę myśli o lusterku – W lusterku myśli część III

Lustro to przedmiot, z którym stykamy się tak często, że przestajemy myśleć o kryjącej się w nim tajemniczości i znaczeniach symbolicznych. Jednak nawet wówczas, gdy samo lustro – jako rzecz codziennego użytku – nie budzi emocji, to oglądanie w nim siebie prawie zawsze łączy się z uczuciami bądź refleksjami. Podobamy się sobie (lub nie), jesteśmy zadowoleni (lub nie), przychodzą nam do głowy mniej lub bardziej odkrywcze myśli.

Dlaczego człowieka od zamierzchłych czasów fascynowało własne odbicie? Skąd pomysł, by zastąpić naturalne lustra (jeziora, leśne źródła) specjalnym przedmiotem, w którym można by się przeglądać?

Pierwsze zwierciadła wykonano z polerowanego brązu, srebra albo miedzi. Od III tysiąclecia p.n.e. w Egipcie i Mezopotamii sporządzano lusterka ręczne, w Grecji od V w. p.n.e. – oprócz ręcznych lusterek z rączką z kości słoniowej – robiono, zaopatrzone w pokrywkę, lusterka składane. Od I w. p.n.e. wykonywano większe lustra, w których mogła się odbić cała postać. Od XII w. zaczęto produkcję luster ze szkła i tak jest do dziś. (Kopaliński W., Słownik symboli, Warszawa 1991, s.206. Kopaliński W., Słownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 1988). Dlaczego, powtórzmy, człowiek zrobił lustro? Czy dlatego, by podziwiać swą urodę, by się sobą – niczym mityczny Narcyz – zachwycać aż do zakochania? Pewnie tak. Lustro do dziś jest przecież traktowane jako symbol próżności. Ale obserwacja własnego odbicia to też możliwość podjęcia refleksji o sobie. Więcej! Impuls do wykonania pracy nad sobą.

Zwracał na to uwagę Sokrates, radzący młodzieży, by przypatrywała się sobie w lustrze: kto zobaczy, że jest piękny, powinien być godnym tej urody, kto zobaczy, że piękny nie jest, winien wyrównać niedostatki urody innymi osiągnięciami. (Kopaliński W., Słownik symboli, ibid.). Bywa tak, że zerkamy w lustro z obawą, bo czujemy, że kryje ono w sobie prawdę, która nie jest przyjemna. Królowa ze znanej (w wersji braci Grimm) baśni o Królewnie Śnieżce uparcie pyta: „Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie?”. Odpowiedź zadowala władczynię, ale przychodzi w końcu moment, że dorastająca pasierbica prześciga urodą macochę, co potwierdza zwierciadło, stając się symbolem nagiej prawdy, a jednocześnie silnej – pchającej do zbrodni – tęsknoty za młodością.

Czy lustro odbija prawdziwy obraz? Nauka mówi nam, że nie. Zwraca na to uwagę również Andersen w „Królowej śniegu”, gdzie zniekształcające rzeczywistość zwierciadło staje się narzędziem diabła [„diabeł (…) wpadł w świetny humor, zrobił (…) lustro, które posiadało tę właściwość, że wszystko dobre i ładne, co się w nim odbijało, rozpływało się we mgle, a to, co było złe i bez wartości, występowało wyraźnie i stawało się jeszcze gorsze”. (Andersen J.Ch., Baśnie, Warszawa 1957, s. 120)]. Patrząc w lustro widzimy obraz zafałszowany.

Bezkrytyczne poddanie się złudzeniom może pociągnąć za sobą nieobliczalne konsekwencje. W baśni jest mowa o widzeniu wyłącznie rzeczy złych. Ale czy widzenie wyłącznie rzeczy dobrych również nie kryje w sobie wielu niebezpieczeństw? Lustro u Andersena to symbol zniekształcającego rzeczywistość złudzenia prowadzącego do zła, to także pokazanie groźby kryjącej się w jednostronnym widzeniu świata, w uporze, z jakim (jakże często) próbujemy trwać przy swoich przekonaniach, głusi na opinie i uczucia innych, odwróceni plecami do świata i – w rezultacie – samotni. Z głębokiej samotności rodzi się gra z własnym odbiciem, jaką toczy w powieści L.M. Montgomery „Ania z Zielonego Wzgórza” tytułowa bohaterka. Patrząc na własne odbicie w oszklonej biblioteczce pani Thomas (bezdusznej chlebodawczyni), wyobraża sobie, że widzi przyjaciółkę. Nadaje jej imię – Katie… „(…) wyobraziłam sobie, że z tamtej strony w szafie znajduje się dziewczynka, moja rówieśnica. Nazwałam to moje odbicie Katie i przyjaźniłyśmy się bardzo, bardzo. Potrafiłam z nią rozmawiać całymi godzinami (…)”. (Montgomery L.M., Ania z Zielonego Wzgórza, Warszawa 1973, s.63 – 64). Odbicie zaczyna towarzyszyć przeżyciom („Zwierzałam się jej ze wszystkiego”), zapełnia pustkę emocjonalną, w której musi żyć dziewczynka. Lustro jest tu narzędziem wyobraźni, w której akt twórczy (Ania stworzyła sobie przyjaciółkę, której mieć nie mogła) wynika z dojmującej tęsknoty za bliskością, dobrym kontaktem z drugim człowiekiem. Inną rolę pełni akt twórczy w książce Lewisa Carrolla „O tym, co Alicja odkryła po drugiej stronie lustra” – to stworzenie całego świata bogatego, różnorodnego i funkcjonującego na odmiennych niż nasz zasadach. Szczególnie frapujący wydaje się moment „przejścia”.

„Lustro”, konsekwentnie pisane wielką litera, co od razu nadaje mu specjalne znaczenie, staje się symbolem marzenia, bo bohaterka nie przepada za rzeczywistością i chce znaleźć się w innym, ciekawszym i cieplejszym (również w sensie przenośnym) miejscu, gdzie nikt nie odtrąci jej od kominka [„Będzie mi więc tak ciepło, jak w dawnym pokoju (…) cieplej nawet, bo nie będzie tu nikogo, kto odpędzi mnie od kominka”. (Carroll L., Przygody Alicji po Drugiej Stronie Lustra; przełożył Maciej Słomczyński, Warszawa 1975, s.150 – 152)]. Może też symbolizować sen. Alicja nie wie, jak znalazła się na obramowaniu kominka, widzi natomiast rozwiewające się jak mgła lustro [„(…) znalazła się na obramowaniu kominka, choć nie umiała powiedzieć, jak się tam dostała. A szkło naprawdę zaczęło rozwiewać się jak lśniąca, srebrzysta mgiełka”. (Ibid.)].

Podobnie jest w marzeniu sennym – nie potrafimy sobie uświadomić, dlaczego coś się dzieje i dlaczego znaleźliśmy się w jakimś miejscu. W opowieści o Alicji „Druga Strona” i „Dom po Drugiej Stronie” pisane są konsekwentnie – podobnie jak „Lustro” – wielkimi literami. Czy to kraina, do której odchodzimy po śmierci? A lustro, przez które musimy przejść, by znaleźć się po Drugiej Stronie, czy to symbol śmierci? Czy śmierć ma coś wspólnego z lustrem?… A może człowiek zrobił lustro, by patrzeć w nie i w ten sposób codziennie, nieświadomie i bezboleśnie oswajać tę największą z tajemnic.

Hanna Diduszko

(Dodano: 2009-03-23)

Dodaj komentarz