Choć należę do osób ceniących poezję, to na pierwszym miejscu stawiam prozę. Jednak z sentymentem wspominam wszelkie teksty rymowane, które poznałam w dzieciństwie. Naturalnie, mam na myśli nie mało subtelne rymowanki podwórkowe, lecz np. utwory Jana Brzechwy, Ludwika Jerzego Kerna czy Wandy Chotomskiej.
Świat ujęty w rymy wydaje się przyjaźniejszy, weselszy i lepszy. Łagodnieją w nim ludzie, a przedmioty nabierają niezwykle intensywnych barw. Tego typu literackie fikcje pokazują najmłodszym, jak ważne jest Słowo. Może ono bowiem pełnić rolę klocka, będącego tworzywem i „materiałem budowlanym” lub przytulanki, sprawiającej, że mrok nie jest taki straszny, a drzewo za oknem nie zagraża, lecz po prostu jest ciekawskie i chce zajrzeć do pokoju.
Do zabawnych i ciepłych, zapamiętanych przeze mnie z lat wczesnoszkolnych, należą wiersze z tomu Włodzimierza Ścisłowskiego Trójkątne kwadraty (W. Ścisłowski, Trójkątne kwadraty, il. B. Butenko, Poznań 1977). Mowa w nich o różnych sytuacjach z życia uczniowskiego i harcerskiego, można także znaleźć tutaj rymowane obrazki z takich miast jak Gdańsk, Poznań, Wrocław. Jako bohaterowie tych utworów pojawiły się też różne przedmioty np. poduszka i sztandarowe produkty PRL-owskiej motoryzacji, czyli fiaty: duży i mały.
Przywołana poduszka, jak to z rzeczami w literaturze bywa, okazuje się niezwyczajna, bowiem chłopiec dzięki niej odbywa podróże: Kiedy głowę do poduszki już przyłożę,/ w poduszkowiec się poduszka zmienia wnet!/ W poduszkowiec, co mnie w górę unieść może,/ co zdobywa grząskie bagna i fal grzbiet!/ Poduszkowiec mój podąża z biegiem Nilu,/ po sawannach goni z wiatrem płowe lwy,/a ja siatką łowię barwny rój motyli,/od antylop zwinnych kopyt ziemia drży!
Interesujące są również wspomniane auta. Duży fiat słynie z szybkiej jazdy, więc obnosi się z nadętą miną, natomiast fiat mały, czyli popularny fiacik, jest radosny i wesoły, no i uwielbia zabawę, którą są dla niego wyścigi z większym kolegą. I inne przedmioty zagościły w wierszach Ścisłowskiego: gitara, komputer, także płyta gramofonowa, będąca dla dzisiejszych dzieci rzeczą właściwie muzealną. Jednak to nie one przede wszystkim zapisały się w mojej pamięci. To tajemnicze coś nie jest zresztą rzeczą, lecz abstrakcyjnym pojęciem. Chodzi o tytułowe „trójkątne kwadraty”. Symbolizują one marzenie pewnego dziecka, które dorasta. Marzy mu się świat niezwykły, bajkowy, można potocznie powiedzieć „odjechany”: Ja wiem, że dwa razy dwa jest cztery,/ wiem, jak powstaje deszcz i wiatr,/ lecz gdy mam być tutaj całkiem szczery – chcę, by się czasem zmienił świat!/ Chcę by trójkątne były kwadraty,/chcę sobie z piasku ukręcić bicz, chcę szklaną górę zdobyć poza tym/ i do niczego dodawać nic.
Bohater wierszowanej historyjki z książki Ścisłowskiego zna granicę między rzeczywistością a wyobraźnią, prawdą a zmyśleniem. Nie jest już dzieckiem, które wierzy, że pod szafą mieszka potwór, a w szufladzie kuchennej bałaganią krasnoludki. Zna wartość fantazjowania i przygód w drużynie zuchów.
Warto więc dzieciom przypomnieć zabawne rymowane powiastki z życia szkolnego sprzed ponad trzydziestu lat. Niech wiedzą, że i ich rodzice byli w stanie wymyślić poduszkowca, uwierzyć w posąg Neptuna pływający w Gdańsku motorówką i dostrzec rywalizację dwóch samochodów.
Agnieszka Urbańska
Trójkątne kwadraty
Włodzimierz Ścisłowski
il. B. Butenko
Poznań 1977
(Dodano: 2010-06-02)