„Domowe duchy” – recenzja książki

Nie mam już wątpliwości, że w moim domu mieszkają duchy. Dowiedziałam się tego z książki Dubravki Ugrešić „Domowe duchy”.

„Czy ostatnio często się potykacie? […] Czy drzwi od szafy potrafią was od tak, bez powodu, walnąć w czoło? Zdarza się niejednokrotnie, że wykipi wam mleko? Albo nie możecie znaleźć rzeczy, o której wiecie na pewno, że jeszcze przed chwilą leżała tuż pod nosem?[…]” – jeśli na choćby jedno z pytań autorki odpowiecie twierdząco, to znaczy, że również i wy nie jesteście wolni od duchów.

Przeraziliście się? Spokojnie. Okazuje się, że nie wszystkie duchy są szkodliwe, a obecność niektórych jest niemalże konieczna. Jak choćby Zielonego Kciuka, który pomaga rosnąć kwiatom doniczkowym, czy Chowańca, który pomógł pewnemu sąsiadowi – Puckowi Kajzerkowi zrzucić kilka kilogramów i znaleźć piękną żonę. Niestety, wśród tych specyficznych domowników są również psotniki, które ludziom uprzykrzają życie. A to hałasują w nocy – jak Stukpuki, a to przesuwają różne rzeczy (szczególnie upodobały sobie porcelanę), by z łatwością mogły spaść na ziemię – jak Suwaki, a to obgryzają śpiącym palce u nóg – jak Palcożerki. Gdzie nie spojrzeć, tam czai się jakiś stwór, którego wcale nie zapraszaliśmy. Na szczęście Dubravka Ugrešić podpowiada, jak można niektóre z nich obłaskawić i sprawić, by nas polubiły i stały się pomocne. Wystarczy czasem nalać trochę mleka na spodek i postawić na podłodze…

Książka „Domowe duchy” jest leksykonem postaci zamieszkujących pewną kamienicę w Zagrzebiu. Nie mam tu na myśli tylko tytułowych bohaterów, ponieważ znajdą się i przypadki poszczególnych lokatorów – sąsiadów autorki – którzy mieli do czynienia z duchami i o tych spotkaniach opowiedzieli. Duchów jest dwadzieścia siedem – nietrudno wywnioskować, że w takiej liczbie mogą zagnieździć się w każdym kącie mieszkania: w lodówce, w wannie, rurach, kapciach, łóżku, szafie, komputerze, zasłonie itd. Prawda jest taka, że każdy ma swoje duchy, a one nigdy nie występują wszystkie naraz. Każdy czytelnik może dodawać własne osobistości. Ja bym do tego leksykonu dodała Piętogryza i Klawiskoczka (zmieniającego litery w komputerowej klawiaturze) obok Tutivillusa, który upodobał sobie teksty pisane i potrafi je nieźle poprzekręcać. No, ale to już są moje prywatne porachunki.

Książkę zilustrowała, wciąż niedoceniana w Polsce, za to w Korei uwielbiana Iwona Chmielewska. Jej ilustracji nie sposób pomylić z żadnymi innymi. Wprawnie posługuje się kredkami, nożyczkami i kolażem. Mieszana technika idzie w parze z czerpaniem inspiracji z dzieł malarstwa europejskiego (jak choćby „Dziewczyna z perłą” Vermeera ). Artystka sama się do tego przyznaje w posłowiu. Ona nie tylko zilustrowała książkę, ale także zapoznała się z twórczością Ugrešić, historią Jugosławii, poszperała w ikonografii z czasów, w których ten kraj jeszcze istniał i dała wyraz temu, co się nazywa „jugonostalgią”. Sportretowała także (kilkukrotnie) autorkę, siebie i tłumaczkę. Pomieszała czasy, kultury i kraje tworząc dzieło pięknie zespolone z tekstem autorki, której nie jest dane żyć we własnym kraju. Chmielewska zachęca do zabawy z ilustracjami na różne sposoby. Jestem pewna, że ta niełatwa gra będzie dla dzieci niezwykle zajmująca i inspirująca.

Agata Hołubowska

nasza ocena: 5
duchy
Tytuł: „Domowe duchy”
Autor: Dubravka Ugrešić
Przekład: Dorota Jovanka Ćirlić
Ilustracje: Iwona Chmielewska
Wydawnictwo: Znak, Kraków 2010
wiek: 5+

(Dodano: 2010-10-09)

Dodaj komentarz