„Kamyki Astona” – recenzja książki

Wielkie maślane oczy, duży czarny nos – na pewno wilgotny, oklapnięte uszy i cienki ogonek – oto cechy zewnętrzne bohatera książkowego, który ostatnio podbija serca małych i całkiem dużych czytelników. Ale to nie one są najważniejsze, choć trzeba przyznać, że od pierwszego wejrzenia nastawiają pozytywnie do szczeniaka Astona – tytułowego bohatera autorskiej książki obrazkowej Lotty Geffenblas.

W Astonie, jak u większości dzieci w jego wieku (i to niezależnie czy psich, czy ludzkich), rodzi się instynkt zbieracza. Jedne zbierają papierki po gumach do żucia, inne zakrętki od butelek, a Aston zbiera… kamienie. Jednak jego pasja nie jest podyktowana jedynie chęcią gromadzenia, żeby mieć jak najwięcej. Kamienie znajdują w szczeniaku wybawiciela, który ratuje je przed chłodem i samotnością; troszczy się o nie jak o dzieci – kołysze do snu, otula kołderką.

Hobby, choć oczywiście dobrze, że dziecko je ma – budzi w pewnym momencie ukryty sprzeciw rodziców, którzy z coraz większym trudem tolerują stale zwiększającą się ilość kamieni w domu. Opracowują więc fortel, a ten się sprawdza i wywiezieni na kamienistą plażę „dzicy lokatorzy” znajdują nowy dom wśród setek sobie podobnych. Jednak triumf jest tylko częściowy, co w niezwykły sposób przedstawia ostatnia ilustracja…

„Kamyki Astona” to książka o sile wyobraźni, o potrzebie działania, która drzemie w każdym dziecku; o tym, że przyjaźnią i pozytywnymi uczuciami można obdarzyć nawet kamienie…, jeśli tylko nie będziemy nadmiernie ograniczać nieskrępowanej fantazji najmłodszych.

Ewa Świerżewska (tekst w nieco okrojonej wersji ukazał się w Piśmie Miesięcznym Ilustrowanym dla Kobiet „Bluszcz” nr 25)

nasza ocena: 5

kamyki
Kamyki Astona
tekst i il. Lotta Geffenblad
przeł. Hanna Dymel-Trzebiatowska
wyd. EneDueRabe, 2010
wiek: 3+

(Dodano: 2010-10-04)

Dodaj komentarz