„Nóż w palcu. Skaleczenie” – recenzja książki

Doktor Orzeszko przybył na sygnale po raz drugi. Po rozprawieniu się w pierwszej części serii („Lądowanie rinowirusów. Przeziębienie”) z przeziębieniem, tym razem wybawił z opresji skaleczony w czasie porannych kuchennych poczynań palec Julki, cerując go „specjalnym narzędziem”… Doktor Orzeszko – ten „dobry duch” rodziny Nosków to lekarz, jakiego wszyscy – i mali, i duzi – by sobie w swoim otoczeniu życzyli.

Tytuł książki – „Nóż w palcu” – brzmi krwawo i rzeczywiście… krwawo w tej opowieści jest. Myli się jednak ten, kto liczy na sensację. Chociaż… był moment, kiedy to 2 dziewczynki (4 i 5-letnia), którym czytałam, zatykały uszy, głośno protestując przed dalszym słuchaniem… Ten „zmuszający” do zatykania uszu fragment to koszmarny sen Julki i opis działań, które doprowadziły ją do zalania palca „ciepłym płynem w kolorze ketchupu”. Westchnęłam z niepokojem i żalem, że zakupiona książka trafi głęboko na półki regału i pójdzie w zapomnienie. Z drugiej strony taka reakcja małych czytelniczek może wcale nie dziwić, skoro nawet tata książkowej bohaterki osunął się na krzesło i zbladł na widok „czerwonej rzeki”… Dziecięca wyobraźnia i wrażliwość malują nawet bardziej przerażające scenariusze. Bardzo się zatem ucieszyłam, że dziewczynki (nie do końca zakrywszy jednak dłońmi uszy) przetrwały ten trudny dla nich moment i wspomniany wyżej narząd słuchu odsłoniły, bo inaczej nie dowiedziałyby się, jak organizm radzi sobie z krwawymi powodziami. Nie poznałyby pracowitych płytek krwi, które jak mrówki uwijały się, by zamurowywać niebezpieczny otwór. Nie wtórowałyby Wąsalowi na głos: „bli-żej, ra-zem, ciaś-niej”. Nie uczestniczyłyby w walce limfocytów z bakteriami. Wreszcie, nie miałyby możliwości poznania związanych z medycyną, a opisanych w sposób przystępny, w oddzielnych „okienkach” terminów. Już teraz między innymi skaleczenie, znieczulenie, szycie, nici chirurgiczne, gronkowce i paciorkowce, a nawet fibryna to nie są określenia im obce. I nie dowiedziałyby się, że ów krwawo wyglądający palec udało się (na szczęście!) uratować – ozdobiony fikuśną kokardką wymagał kilkudniowej troski, ściągnięcia nitek i odtąd miał strzec przed niebezpiecznymi zabawami i zbyt samodzielnymi posunięciami w kuchni…

Akcja obrony organizmu, jak wielka bitwa, opisana została w sposób ciekawy, wciągający i dynamiczny, bardzo czytelny (na co wpłynęły też obrazy wytworzone przez ilustratora – Ignacego Czwartosa). Wizyta w gabinecie u doktora Orzeszki z powodzeniem może pełnić funkcję terapeutyczną – oto uśmiechnięty lekarz uspokaja bojącą się szycia (któż się nie boi…) małą pacjentkę, w sposób rozumiejący i swobodny odpowiada na jej dziecięce potrzeby, tłumaczy. Przy takim lekarzu nawet owe wystraszone na początku dziewczynki przezwyciężyłyby swoje obawy i tak też się stało, bo o czytanie książki prosiły potem jeszcze wielokrotnie.

Dowcip, profesjonalizm (nic dziwnego, skoro autorem jest najprawdziwszy lekarz – Wojciech Feleszko!) i ciepło bijące z kartek w połączeniu z walorami edukacyjnymi (umiejętnie „podanymi” w sposób bardzo przystępny) to atuty tej opowieści. Przygody płytek krwi, limfocytów i bakterii to wciągający opis zwycięskiej (choć nie było łatwo!) batalii stoczonej ku chwale organizmu. Warto „popędzić na sygnale” do księgarni!

Anna Lubowicka

nasza ocena: 5

noz
Nóż w palcu. Skaleczenie
Wojciech Faleszko
il. Ignacy Czwartos
wyd. Hokus-Pokus, 2010
wiek: 4+

(Dodano: 2010-10-18)

Dodaj komentarz