„Momo” – recenzja książki

Momo – dziewczynka bez nazwiska, bez rodziców, bez zameldowania. Bez miejsca i bez czasu. Bez pieniędzy, zabawek, jedzenia, szkoły i tego wszystkiego, co powinny mieć dzieci. A jednak właśnie z tego powodu szczęśliwa, dzięki temu mądra i obdarzona ogromnym talentem – słuchania. Słuchania, które dla opowiadających jest twórcze i pojednawcze.

Gdy Momo nagle pojawiła się w mieście, a ludzie odkryli, że się z nią dobrze czują i nie potrafią bez niej żyć, modne stało się powiedzenie: „Idźże do Momo!” jako antidotum na wszelkie problemy i niesnaski. Bo dziewczynka pomagała swoją uważnością nie tylko tym, którzy mieli problem, ale także, nic nie mówiąc, potrafiła pogodzić zwaśnione strony. Umiała także sprawić, że w jej obecności dzieci w nieskończoność wymyślały nowe zabawy. Wszyscy byli szczęśliwi, mieli dla innych czas i miłe nastawianie.

Zmiana nastąpiła wraz z przybyciem szarych panów. Choć było ich bardzo wielu i przybywało każdego dnia, tak naprawdę nikt ich nie zauważył. To było ich dewizą: nie rzucać się w oczy i nie pozwalać się rozpoznawać. Kradli oni ludziom czas, sprawiając, że każdy, kto się z nimi zetknął, zaczynał się spieszyć, przestawał odwiedzać przyjaciół, stawał się nerwowy i smutny. Zaraz też i miasto zmieniło swoje oblicze: przybyło pędzących samochodów, jednakowych szarych budynków i barów szybkiej obsługi. Jedna mała Momo nie dała się w to wplątać. Próbowała uwrażliwić ludzi i opowiedzieć im o szarych panach, ale ci okazali się sprytniejsi.

Pewnego dnia z pomocą przyszła żółwica Kasjopeja, wysłana przez Mistrza Horę – tego, który daje ludziom czas. Działając zgodnie z jego wskazówkami, Momo zdołała uratować świat od zagłady, a szarych panów doprowadzić do samounicestwienia. I tak właśnie dziewczynka spoza systemu wybawiła świat od nudy, depresji, nieczułości i materializmu.

Książkę napisał Michael Ende – sławny autor „Nie kończącej się historii”. Kto choć trochę zna jego twórczość, wie, jak niewyczerpana jest jego wyobraźnia i jak niesamowite rzeczy potrafi stwarzać, opisując je w taki sposób, że od razu stają przed oczyma. Choć powieść „Momo albo osobliwa historia o złodziejach czasu i dziewczynce, która odzyskała dla ludzi skradziony im czas” powstała 1973 roku, to wcale nie traci na aktualności. Wręcz przeciwnie, trzeba raczej przyznać, że stała się proroctwem, które niestety się spełniło. Choć utrzymana w baśniowej konwencji, jest tak bardzo współczesna. Jest w niej taki fragment, który szczególnie do mnie przemawia: o bardzo drogich zabawkach, zdalnie sterowanych, wykonanych bardzo dokładnie, z którymi właściwie niewiele można zrobić i szybko się nudzą. A ja marzę o tym, żeby taka odważna Momo pojawiła się w naszym świecie i otworzyła ludziom oczy. Jeśli tylko nie jest na to a późno…

Agata Hołubowska

nasza ocena: 5
momo
Momo
tekst i il: Michael Ende
przekł. Ryszard Wojnakowski
wyd. Znak, Kraków 2010

(Dodano: 2011-01-08)

Dodaj komentarz