„Czerwony kapturek” – recenzja spektaklu Teatru Miniatura

O prezentowanej sztuce Teatr Miniatura z Gdańska pisze: „Barwne widowisko musicalowe, adresowane do wszystkich – małych, większych i największych, którzy lubią historie „straszne” z happy endem. Na kanwie wierszowanej wersji „Czerwonego Kapturka” J. Brzechwy reżyser spektaklu (a zarazem autor 26 piosenek), Waldemar Wolański, stworzył żartobliwe, pełne humoru, roztańczone i rozśpiewane przedstawienie familijne. Atrakcyjne lalki żyworękie, prowadzone przez aktorów na oczach widzów, nadają mu kabaretowy charakter i podkreślają dystans wobec baśniowej fantastyki”.

W dużej mierze zgadzam się z powyższym opisem. Tym, którzy nie widzieli gdańskiego spektaklu, należy się wyjaśnienie, że propozycja Teatru Miniatury to musical, inscenizacja wspomnianego wcześniej utworu, oparta na dwóch elementach kompozycji: muzycznym i scenograficznym. Pierwszy to wpisanie klasycznej bajki w schemat musicalu, wypełnionego 26. piosenkami. Drugi – umieszczenie na scenie wielkiej księgi, na której stronach namalowane zostały dekoracje do kolejnych scenek. Dodam, że wspomniane „lalki żyworękie” są ciekawą propozycją odmiany rekwizytów – to duże kukły, umieszczone na wysokości klatki piersiowej poruszającego nią aktora, usytuowane twarzą do widza (twarz aktora jest niewidoczna podczas gry). Dzięki połączeniu kukły z aktorem elastyczną taśmą (rodzajem gumy), umocowaną do dłoni i stóp – lalki wywołują uśmiech na twarzy widza.

Niewątpliwą atrakcją gdańskiego widowiska jest zejście (dwukrotne) Wilka ze sceny na widownię, dzięki czemu dzieci (zwłaszcza te najmłodsze) mają okazję na oswojenie się z negatywną postacią. Taki zabieg podnosi wartość przedstawienia, gdyż dzieci uwielbiają żywy kontakt z twórcami.

Czerwony Kapturek

„Czerwony Kapturek” ma też jednak i minusy. Nie jestem zwolenniczką surowej prostoty, czy unikania eksperymentów, gdyż to hamuje rozwój, kreatywność. Lubię ciekawe, intrygujące propozycje, jednak w przypadku gdańskiego „Kapturka” zauważam przerost treści nad formą (tak, właśnie w tej kolejności) – spektakl jest przegadany (ściślej: prześpiewany). Ilość wyśpiewanych słów i związana z tym wielowątkowość na scenie zmęczyły mnie. Trudno więc dziwić się małej publiczności, że rwący potok (zbędnych) słów spowodował, iż dzieci nie rozumiały konwencji, były nią po prostu znudzone, co objawiało się wzmożoną konwersacją na dowolne tematy.

Oglądając spektakl, momentami odnosiłam wrażenie, że twórca scenariusza nieustannie puszcza oko w stronę dorosłej widowni. Z jednej strony to dobrze, że pomyślano o rodzicach towarzyszących swoim dzieciom, ale czy powinno się to stać nadrzędnym celem dla teatru, kierującego swój repertuar do najmłodszych?

Edyta Bazan, fot. Jacek Gierczak

CZERWONY KAPTUREK (wg tekstu Jana Brzechwy Bajki Samograjki)
Premiera 1 kwietnia 2007 r.
Reżyseria – Waldemar Wolański,
Scenografia – Joanna Hrk,
Muzyka – Bogdan Dowlasz,
Choreografia – Kazimierz Knol.
Obsada:
Czerwony Kapturek – Agnieszka Grzegorzewska.
Matka – Magdalena Żulińska
Babcia – Irena Sawicka
Wilk – Arkadiusz Urban
Gajowy – Jacek Gierczyk
Wiewiórka – Hanna Miśkiewicz
Gil – Piotr Kłudka
Ojciec (nieobecny w sztuce) – Waldemar Sawicki
Kwiatki, pszczółka, biedronka, ważka i wszelkie inne stworzenia – zespół.

Kontakt:
Miejski Teatr Miniatura
ul. Grunwaldzka 16
80-236 Gdańsk
tel. 58/341-94-83
Więcej informacji oraz repertuar: www.teatrminiatura.pl

Dodaj komentarz