„Epoka Lodowcowa 3” – recenzja

Od 1. lipca możemy znów oglądać w kinach od dawna zapowiadaną i szeroko promowaną trzecią część przygód paczki nietuzinkowych przyjaciół, w filmie „Epoka Lodowcowa 3. Era Dinozaurów”. No i jak to zwykle przy takich okazjach bywa, wszystkie kina, a szczególnie te, które mają możliwość wyświetlania filmów w 3D, przeżywają oblężenie.

Tak jak większość kinomaniaków czym prędzej popędziłam do kina, by zobaczyć, co słychać u leniwca Sida czy Mamuta Mańka i jego ukochanej Eli, szczególnie że oglądając zwiastun, śmiałam się do rozpuku.

Niestety srodze się rozczarowałam. Film nie przeszedł pierwszego testu – akcja, która zazwyczaj mnie porywa, nawet w sytuacjach zmęczenia, nie podziałała rozbudzająco. Sama musiałam radzić sobie z opadającymi powiekami, a kolejne sceny usypiały mnie coraz bardziej. Przez ponad 20 minut śledziłam powielany i niezbyt wysokich lotów humor, serwowany w postaci dość głupawych i mało śmiesznych scen.

W filmie pojawiają się te same postacie co w pierwszej i drugiej części. Ela i Maniek oczekują potomstwa, a wszyscy dookoła są w to zaangażowani. Jednocześnie Diego i Sid czują, że nie są już częścią rodziny-stada i starają się znaleźć własną drogę. Diego chce odejść, a Sid znajduje jajka. Przypuszczając, iż ktoś je porzucił, postanawia je przygarnąć i opiekować się potomstwem, które się z nich wykluje.

Epoka lodowcowa 3

Okazuje się, że urocze „dzieciaczki” to groźne dinozaury, po które zresztą bardzo szybko przychodzi jeszcze groźniejsza mama. Zabiera przy okazji Sida, a przyjaciele wyruszają z pomocą. Trafiają do krainy pełnej przeróżnych, wydawałoby się dawno wymarłych gadów. Główny wątek przerywany jest jak zwykle goniąca za żołędziem wiewiórką, która w pewnym momencie nawet się zakochuje. Szkoda, że jest to najśmieszniejszy element filmu. Mam obawę, że twórcy nie poradzili sobie w kolejnej części z żartami, szczególnie że postawiona wcześniej poprzeczka znajduje się dość wysoko.

Do kina wybrałam się na dość wczesny seans, więc miałam okazję obserwować reakcje grupy docelowej. Z niemiłym zaskoczeniem zauważyłam, że dzieci, jak i niektórzy rodzice, śmiali się do rozpuku. Najbardziej przykre jest to, że serwowane żarty nie są ani trochę wysublimowane, często nawet prymitywne. Daje to dość smutny obraz tego, czego uczymy własne dzieci i jak pokazujemy im, co jest, a co nie jest śmieszne.

Pomijając już jakość żartów, pozostaje jeszcze jedna kwestia, która budzi pewien niepokój. „Epoka Lodowcowa…” określona została jako film bez ograniczeń wiekowych, czyli taki, na który wybrać się mogą nawet rodzice z czterolatkiem. Jednak w rzeczywistości sytuacja ma się trochę inaczej. W filmie dużo jest pościgów i gonitw z ogromnymi i przerażającymi dinozaurami. Na pewno nie jest to seans dla małych widzów, którzy są strachliwi. Warto, by rodzice o tym pamiętali.

Jeśli chodzi o technologię 3D, to tym razem porażka – w filmie jej zastosowanie nie jest specjalnie widoczne, o czym warto pamiętać, nim podejmie się decyzję o wydaniu dodatkowych 8-10 złotych od osoby za możliwość oglądania filmu w 3D. Myślę, że na zwykłym ekranie robi dokładnie takie same (czyli nienajlepsze) wrażenie.

Jedyny pozytyw, jaki dostrzegam w tej produkcji, to animacja. Obrazy i intensywność kolorów, szczególnie w krainie zamieszkanej przez dinozaury, jest naprawdę powalająca. Może to kwestia nastawienia i pewnego przyzwyczajenia do tego, jak powinny wyglądać współczesne filmy animowane, ale nie uważam, by było to godne polecenia kino familijne, tak jak chociaż „Potwory kontra obcy”.

Kamila Solecka

(Dodano: 2009-07-09)

Dodaj komentarz