„Odlot” – recenzja filmu

Najnowsza produkcja wytwórni Disney/Pixar zaskakuje widzów od samego początku, a to przede wszystkim za sprawą głównego bohatera. Nie jest nim ani zwierzę, ani bliżej nieokreślone stworzenia, a… prawie 80 letni staruszek – Carl Fredricksen. To dość nietypowe zagranie, trzeba przyznać.

Do tej pory Carl wiódł wraz z żoną spokojne i poukładane życie. Od dawien dawna marzyli o wielkich przygodach i podróżach, ale jak to w życiu bywa, nie wszystko ułożyło się zgodnie z planem. Zawsze brakowało czasu, było coś innego do zrobienia, odkładali przyjemności na później, aż w końcu śmierć starej i ciężko chorej żony – Elli, sprawiła, że marzenia zostały niezrealizowane.

Odlot

Największym marzeniem Elli była Ameryka Południowa. W związku z tym osamotniony i lekko zgorzkniały starzec postanawia spełnić to pragnienie podróży do tajemniczej krainy „Podniebnych źródeł”, by tam osiedlić się już na stałe. Nie jest to jednak zwykła wyprawa, gdyż Carl wyrusza w nią, siedząc wygodnie w fotelu we własnym domu, unoszonym przez tysiące lub nawet miliony baloników z helem. Przypadek sprawia, że w podróży towarzyszy mężczyźnie rezolutny, choć mało rozgarnięty ośmiolatek – Russell, który należy do „Synów dzikiej przyrody” i koniecznie chce zasłużyć na odznakę za pomoc starszej osobie. Do towarzystwa dołącza też nietuzinkowy, gadający pies – tu świetny dubbing Cezarego Pazury – i barwne ptaszysko, zwanego potocznie, mimo płci żeńskiej – Stefanem. Wspólnie przeżyją niesamowite przygody, podczas których będą musieli mierzyć się ze swoimi lękami, przyzwyczajeniami, a nawet idolami z przeszłości, którzy zawodzą.

Przepiękna, kipiąca kolorami animacja, za którą zdecydowanie należą się brawa Pixarowi. Efekt 3D świetnie się w tej produkcji sprawdza, gdyż krajobrazy oglądane z lotu ptaka czy dzika przyroda dżungli prezentują się zjawiskowo; niejednokrotnie wyglądają jak żywe. Ta plastyczna, sentymentalna historia, opowiadana przy akompaniamencie muzyki nawiązującej do nurtów sprzed lat, porusza bardzo ważne kwestie – samotności, starości, rodziny, przyjaźni, zaufania i oddania, i jest z pewnością godna polecenia i dzieciom, i dorosłym.

Po wyjściu z kina długo jednak się zastanawiałam, dla jakiego odbiorcy, w jakim wieku, przeznaczony jest ten obraz. Twórcy bowiem zrealizowali film z jednej strony zabawny, z drugiej zaś sentymentalny i traktujących o rzeczach poważnych, ostatecznych, poruszających zarówno dorosłych, jak i dzieci – a wszystko to z wykorzystaniem najnowszych zdobyczy techniki i technologii. Jednocześnie nie udało się uniknąć momentów, w których najmłodsi widzowie mogą się naprawdę przestraszyć (np. goniące bohaterów psy, które ujadają i szczerzą kły). Do tego odniosłam wrażenie, że sposób podejmowania niektórych tematów – samotności czy śmierć – może nie przemawiać do części dziecięcej widowni, a co wrażliwsi widzowie mogą zareagować bardzo emocjonalnie.

Z czystym sumieniem „Odlot” można polecić dzieciom powyżej siedmiu lat – choć oczywiście i te młodsze, zaprawione w kinowych bojach lub odporne na trudne sytuacje – można zabrać do kina. Na pewno będą zadowolone, bo film jest naprawdę dobry.

Kamila Solecka

Odlot
Animacja produkcji USA
data premiery: 2009-05-13 (Świat), 2009-10-16 (Polska)
reżyseria: Pete Doctescenariusz (Wojciech Paszkowski), Bob Peterson (Jakub Wecsile)
muzyka: Michael Giacchino
Polski dubbing:
Wojciech Siemion – Carl Fredricksen
Ignacy Gogolewski – Charls Munz
Kacper Cybiński – Russel
Emilia Stachurska – Ela
Wojciech Paszkowski – Alfa
Jerzy Kryszak – Betta
Marian Opania – Gamma
Cezary Pazura – As
czas trwania: 96 min.
dystrybucja: Forum Film Poland Sp. z o.o.

(Dodano: 2009-10-26)

Dodaj komentarz