„Rękodzieło artystyczne” – recenzja spektaklu

Wszystkie składające się na spektakl sekwencje różnicowane są pod względem dynamiki i stylu gry, co brzmi wręcz nieprawdopodobnie, kiedy myślimy o tym, że ów styl gry prezentują ręce aktorów. Jednakże tak właśnie jest, ruchy bywają raz ostre i cięte, kiedy indziej delikatne, płynne, można by mnożyć te określenia, bowiem skala wyrazu dłoni jest naprawdę ogromna.

W rozmowie z Moniką Kwaśniewską, Filip Budweil, reżyser „Rękodzieła artystycznego” – najnowszego spektaklu Teatru Figur Kraków – powiedział: „Teatr powinien być bowiem przede wszystkim intrygujący, prowokujący, współczesny i dowcipny”. Postanowiłam sprawdzić ten jego przepis na teatr i muszę przyznać, że „Rękodzieło” przekonało mnie, że jest to receptura trafiona i świetnie realizowana.

Technika teatru dłoni nie jest jeszcze w Polsce popularna, w repertuarach większości teatrów lalkowych nie znajdziemy spektakli przygotowywanych w ten właśnie sposób. Jest to jednak forma, która otwiera niezwykle ciekawe przestrzenie dla teatru oraz daje bardzo interesujące możliwości wyrazu. W „Rękodziele artystycznym” zostały zaprezentowane różnorodne konwencje, w które może wpisywać się teatr dłoni. Przedstawienie nie prezentuje bowiem poprowadzonej od początku do końca historii, lecz jest cyklem swobodnie zestawionych ze sobą scen, które łączy głównie forma, a nie treść.

W spektaklu zachwyca iluzyjność kolejnych sekwencji. Zabrzmi jak banał, ale obrazy wyczarowywane przez dłonie aktorów są momentami aż niewiarygodne. Zespół zadbał o to, żeby nie burzyć tej iluzji przez cały spektakl, nawet sceny-łączniki, w których występują pełnoplanowe postacie, budują specyficzną aurę odrealnienia. Zaczyna się od dźwięku, który wyznacza rytm całego spektaklu – tupot nóg, jakby maszerowało wojsko i nagle parawan, który stał z tylu sceny, jest już na jej przedzie. Całość przeprowadzona szybko i sprawnie, jakby ruch przedmiotu w przestrzeni. Wyjaśnienia wymaga sama konstrukcja wspomnianego parawanu – czarny, zbudowany na harmonijkowym stelażu, składa się z kilkunastu kwadratowych ogienek z wyciętymi prawie niewidocznymi podłużnymi otworami, przez które swobodnie można wyciągnąć dłoń, jak się później okaże, każde z tych okienek można odsłonić, odczepiając materiał przyklejony do ramy na rzepy, daje to duże możliwości plastyczne, ale stwarza również dodatkowe wrażenia dźwiękowe.

Pierwsza scena to prezentacja aktorów – dziesięciu dłoni dynamicznie przemieszczających się symetrycznymi ruchami w przestrzeni parawanu. Rytm jeszcze trochę rozchwiany, ale już po chwili wszystko zaczyna się doskonale zgrywać. Czystość tej formy okazuje się wręcz hipnotyzująca. Nagle zerwanie rytmu, przez niewielkie okienka zaczynają przeciskać się postacie pełnoplanowe. Można nazwać je komandosami, mają na sobie czarne kominiarki, workowate kombinezony, oficerki, są jakby bezpłciowe, od ich czerni wyraźnie odcinają się dłonie w białych, ściśle przylegających do ciała rękawiczkach, sięgających aż za łokcie. Gdy sekwencje tworzone dłońmi prezentowane są przed parawanem, czarne postacie stają się tłem dla tworzonych białych figur, choć tak naprawdę to one napędzają całość, głównymi bohaterami są oczywiście ręce. Kilka obrazów utkwiło mi doskonale w pamięci i to nie tylko za sprawą ich wizualnej wartości, ale również poprzez emocje, które wlewane są w każdą kolejną sekwencję. „Rękodzieło artystyczne” nie jest bowiem tylko zbiorem zimnych obrazów, ma świetnie poprowadzoną dramaturgię i buduje ciekawą amplitudę uczuć.

Pamiętam doskonale scenę walki psa z kotem, rozgrywającą się przed parawanem, na stole-scenie, którego rozkładanie jest dobrze rytmicznie i dźwiękowo wkomponowane w całość spektaklu. Figury zwierząt tworzone są prze dłonie kilku aktorów, od razu widać jak ogromnego zgrania i sprawności wymaga wprawianie w ruch każdej ręcznie tworzonej postaci. Utkwiła mi w pamięci również scena rodzinnej jazdy samochodem – w parawanie odsłoniętych zostało kilka kwadratowych przestrzeni, tak że widz mógł dostrzec fragmenty tułowia, nogi i oczywiście ręce aktorów. Ta niezwykle zabawna scena współtworzona była przez dźwięki imitujące odgłosy samochodu. Muzyka, a może raczej – przestrzeń dźwiękowa tego spektaklu, której autorem jest Paweł Steczkowski, uzupełnia obrazy, niekiedy staje się ich interpretacją, ale nie stanowi jedynego tła dźwiękowego przedstawienia. Muzykę budują również parsknięcia, mruknięcia, oddechy, wszelkie zrytmizowane i celowo wzmocnione dźwiękowo ruchy aktorów. Tak jest chociażby w scenie z ptakami, w której rozbawiło mnie doskonale naśladowane przez aktorów gruchanie gołębi. To naprawdę duży atut przedstawienia opartego na formie, że potrafi doprowadzić widza do kilku wybuchów śmiechu. Ostatnią sceną, która mocno wryła się w moją pamięć jest sekwencja w morzu. Pokazany został statek, z którego nurkują ludzie, ale również cała przebogatość morskiej głębiny. Gesty dłoni są tu spowolnione, płynne, oddają ruch ciał i roślin w wodzie.

Wszystkie składające się na spektakl sekwencje różnicowane są pod względem dynamiki i stylu gry, co brzmi wręcz nieprawdopodobnie, kiedy myślimy o tym, że ów styl gry prezentują ręce aktorów. Jednakże tak właśnie jest, ruchy bywają raz ostre i cięte, kiedy indziej delikatne, płynne, można by mnożyć te określenia, bowiem skala wyrazu dłoni jest naprawdę ogromna. Język gestów nie jest bowiem wcale prosty, ale bardzo sugestywny. Ocena tego spektaklu jest o tyle jednak trudna, że teatr dłoni znam jedynie z opisów, a „Rękodzieło artystyczne” było pierwszym przedstawieniem tworzonym w tej technice, które miałam okazję obejrzeć na żywo. Wiem jednak, że niezwykłość i iluzyjność scenicznego świata naprawdę mnie wciągnęła. Uważam, że korzystanie z form teatru nierozpowszechnionych w Polsce jest ogromnym autem działań Teatru Figur Kraków.

Alicja Rubczak
Nowa Siła Krytyczna
autorka prowadzi bloga: http://alicjamorawskarubczak.tumblr.com

Teatr Figur Kraków

(Dodano: 2009-10-08)

Dodaj komentarz