„Kubuś i przyjaciele” – recenzja filmu

Od pierwszej animacji Walta Disneya z Kubusiem Puchatkiem minęło ponad 35 lat. W tym czasie widzowie mogli podziwiać misia o małym rozumku w bardziej lub mniej udanych produkcjach, w animowanych filmach i serialach. Zbrodnią dokonaną na Puchatku są dla mnie „Kubusiowe opowieści”. Kukiełkowe postacie – zgroza. Dlatego z pewną obawą i sceptycyzmem podeszłam do najnowszej produkcji Walta Disneya – „Kubuś i przyjaciele”.

Spodziewałam się najgorszego. Współczesnej historii, w której Kubuś razem z ziomalami będą szpanować i zapodawać ostre bity. Tymczasem…

W Stumilowym Lesie czas jakby się zatrzymał. „Kubuś i przyjaciele” to powrót do klasycznego, znanego nam z pierwszych produkcji stylu Disneya. Film zainspirowany został pięcioma opowieściami z książek A.A. Milne’a.
Miś budzi się pewnego dnia i postanawia wyruszyć na poszukiwanie miodku. Znajduje list od Krzysia. Na skutek pomyłki Sowy, błędnego odczytania wiadomości, bohaterowie myślą, że chłopca porwał straszny Bendezar. Organizują wyprawę ratunkową i za wszelką cenę pragną odbić przyjaciela z rąk potwora.

Film Walta Disneya jest wspaniały. Nawiązuje do zapomnianej w kinie tradycji opowiadania bajek. Widzimy książkę, a po jej otwarciu, opowiadający, komentujący i zwracający się do bohaterów zewnętrzny narrator przenosi nas do Stumilowego Lasu. Tam spotykamy: ciągle głodnego i marzącego o baryłce miodku Kubusia, tchórzliwego Prosiaczka, rozbrykanego Tygryska, stale złoszczącego się Królika, narzekającego i smutnego Kłapouchego, przemądrzałą Sowę, mamę Kangurzycę wraz z uroczym maleństwem oraz sympatycznego Krzysia.
„Kubuś i przyjaciele” to pełna ciepła i humoru animacja. Prosta fabuła sprawia, że dziecko nie gubi się w gąszczu wątków i nie traci nic ze snutej opowieści. Bawi humor, oparty głównie na małym rozumku Kubusia i wynikających z tego nieporozumień i zabawnych sytuacji, a śpiewane w filmie piosenki uatrakcyjniają obraz.

Dla mnie „Kubuś i przyjaciele” był sentymentalną podróżą do czasów dzieciństwa. Do czasów, gdy razem z bratem zasiadałam przed telewizorem i z zapartym tchem śledziliśmy losy Kubusia Puchatka. Jestem jednak realistką i dlatego sądzę, że film nie wszystkim dzieciom przypadnie do gustu. Jest on przede wszystkim skierowany do najmłodszych widzów, do dzieci, które zachwycają się „Teletubisiami” i „Świnką Peppą”. Mam poważne wątpliwości czy dziecko, dla którego idolami są Ben10 czy Power Rangers, nie uzna filmu za nudny i infantylny. Faktem bowiem jest, że fabuła toczy się trochę leniwie, brak zaskakujących zwrotów akcji i żartów nawiązujących do popkultury. Ale właśnie to decyduje o wyjątkowości tego filmu. Jest to perełka w morzu obecnej tandety, kreskówek pełnych przemocy i koszarowego dowcipu. Sześćdziesiąt minut spędzonych w kinie na pewno nie będzie czasem straconym. Dorośli przypomną sobie czasy dzieciństwa, uświadomią, jak wiele przez lata zmieniło się w animacji. Dla dzieci będzie to okazja poznania czegoś, co już niestety dawno zostało wyparte przez Bakugany.

I chciałabym móc powiedzieć, że wszystko w filmie jest wspaniałe i cudowne, ale tak nie jest. Rysą na obrazie okazało się polskie tłumaczenie tekstu. Dystrybutor nie pozyskał praw do kanonicznego przekładu Ireny Tuwim, w wyniku tego zmuszony był unikać charakterystycznych dla książek A.A. Milne’a. sformułowań. W polskiej wersji językowej Kubuś nigdy nie zostanie nazwany Puchatkiem, Stumilowy Las zyskał nazwę Stuwiekowego.

Mimo tego „Kubuś i przyjaciele” jest filmem, który szczerze i gorąco polecam. Warto go obejrzeć, bo to piękna historia. Warto odwiedzić las „gdzie płynie dziecięcych zabaw czas, magiczny i dawniej, i dziś”.

Barbara Zając

nasza ocena: 5

Kubus i przyjaciele

Kubuś i przyjaciele
reżyseria: Stephen J. Anderson, Don Hall
na podstawie książki: A.A. Milne’a
studio: Walt Disney Pictures
dubbing: Tadeusz Sznuk, Maciej Kujawski, Jan Prochyra, Włodzimierz Bednarski, Joanna Jeżewska
premiera: 2011
sugerowany wiek: 3+

(Dodano: 2011-08-15)

Dodaj komentarz