„Mój sąsiad Totoro” – recenzja filmu

– I chciałabym, żeby mi się przyśniło, że jadę Kotobusem – wyznała mi wieczorem córka, co zmobilizowało mnie wreszcie do napisania tej recenzji.

Historia zaczyna się całkiem zwyczajnie: dwie małe dziewczynki, Mei i Satsuki, razem z tatą przeprowadzają się na wieś. Dziewczynki poznają otoczenie i spotyka je przy tym sporo niespodzianek. Nowy dom jest już zamieszkany przez malutkie czarne duszki, a niedługo potem okazuje się, że w okolicy przebywają też duchy lasu. Największy z nich, Totoro, może na początku wydać się nieco przerażający, ale na szczęście jest całkowicie niegroźny i, co więcej, przychodzi z pomocą w kryzysowej sytuacji.

Reżyser Hayao Miyazaki starał się pokazać japońską wioskę widzianą oczami dzieci, a dokładniej: tak, jak on pamięta ją z dzieciństwa. Zwraca uwagę realizm i dbałość o szczegóły: niesforne włosy Satsuki, brudne stopy dzieci, szpary w ścianach i deszcz. Dobre wychowanie jest obowiązkowo na pierwszym miejscu, szacunek i miłość dla natury pozostają poza dyskusją, a wypełnianie domowych obowiązków jest tak naturalne, jak fakt, że słońce wstaje co rano. Starsza dziewczynka przygotowuje posiłek jeszcze przed wyjściem do szkoły, nosi wiadra wody i opiekuje się młodszą siostrą.

Moja córka, mimo że ciągle nieco przestraszona nieznanymi jej dotąd duchami, nie potrafi oprzeć się fascynacji tym niezwykłym filmem, w którym przeplatają się dwa światy: rzeczywisty i nadprzyrodzony. Głównym powodem tego oczarowania i absolutnym hitem jest Kotobus, zaczarowany kot-autobus, czyli prywatna limuzyna Totoro. Plastyczne obrazy oddziałują na wyobraźnię, niemal czuć miękki dotyk siedzeń Kotobusa, którego włochata podłoga ugina się lekko pod naciskiem drobnych stóp dziewczynek. „Mój sąsiad Totoro” cieszy oko, jeśli komukolwiek anime źle się kojarzyło (tak jak mnie, na przykład), to czas, by zmienił zdanie. Tu królują pejzaże niczym z obrazów.

„Mój sąsiad Totoro” nie wciąga wartką akcją, nie ma w nim walk z potworami ani szaleńczych pościgów. Za to Mei i Satsuki wyjątkowo przypominają prawdziwe dzieci: wszędzie ich pełno, ciągle biegają i wrzeszczą, kłócą się i tęsknią za rodzicami. Boją się o mamę, która jest ciężko chora i leży w szpitalu.

W świecie schematycznych produkcji, w których nie ma miejsca na zwykłe życie, japońska bajka działa niczym ożywczy wietrzyk. Jej bohaterowie przeżywają prawdziwe emocje: radość, lęk, ciekawość czy gniew. A najważniejsza w tym wszystkim jest wyobraźnia, bo przecież tylko wtedy można pofrunąć w powietrze z duchem lasu lub przeżyć szaleńczą przejażdżkę Kotobusem.

Tak, tak, magiczne przygody czekają naprawdę wszędzie. Wystarczy puścić wodze fantazji.

I jeszcze ostatnia uwaga: film oglądałam z japońską ścieżką dźwiękową i polskim lektorem – polecam tę wersję.

Anna Lewandowska

nasza ocena: 5

Mój sąsiad Totoro

Mój sąsiad Totoro
scenariusz i reżyseria: Hayao Miyazaki
1988

Zobacz zwiastun https://youtu.be/TuLX50_5UAI

(Dodano: 2011-12-03)

Dodaj komentarz