„Julka i kulka” – recenzja spektaklu dla najnajów

W wózku, na rękach u taty, ze smoczkiem w buzi i ukochanym króliczkiem pod pachą – tak zmierzają dzieci – małe, bardzo małe, do… Nie, nie do żłobka, a do Teatru Małego Widza, w którym każdy, niezależnie od tego, czy już chodzi samodzielnie, czy jeszcze z pomocą mamy, ma szansę na odbycie pierwszej teatralnej przygody.

W tym Teatrze nie ma wielkiej sceny, zlokalizowanej daleko od widowni, nie ma też klasycznych foteli i sztywnej atmosfery. Jest za to coś, co wyróżnia Teatr Małego Widza spośród innych – spektakle dla „najnajów”, czyli dzieci od 1. roku życia. Ten nurt, popularny w zachodniej Europie, bardzo nieśmiało przenika do Polski. Jest jednak nadzieja, że takie jaskółki jak „Julka i kulka”, wbrew powiedzeniu, uczynią wiosnę.

Ten spektakl robi to niemal dosłownie. Zwiewne, kwieciste sukienki i scenografia wykonana z tkaniny w kwiaty przenoszą dzieci (i rodziców) na wiosenną łąkę, na której Julka (rewelacyjna Justyna Banasiak, tancerka i gimnastyczka artystyczna, która reprezentowała Polskę na Olimpiadzie w Atenach, debiutująca na scenie dziecięcej), bawi się piłką. Z lekkością i wdziękiem, niewinnością dziecka oswaja się z różową kulką, poznaje ją, bada… nawet się na nią obraża. Wzbudza zachwyt nie tylko gimnastycznymi układami (co to dla niej szpagat, gwiazda czy mostek), które działają na wyobraźnię najmłodszych, ale też mimiką, dzięki której na chwilę zapomnieć można, że to całkiem dorosła kobieta, a nie niesforna kilkulatka hasająca po łące.

Julka i kulka

Na oklaski zasługuje także wiolonczelistka, Izabela Lamik, która prócz tego, że opracowała spektakl muzycznie, to występuje również na scenie. Wydobywające się z jej instrumentu dźwięki stanowią skoczną i dynamiczną „ścieżkę dźwiękową” do zabawy z piłką.

Ruch, muzyka, kontrastowe barwy, znajome gesty i miny sprawiają, że przez 30 minut nawet najmłodsze dzieci siedzą jak zaczarowane. Od czasu do czasu rozlega się westchnienie zachwytu, wybucha salwa śmiechu, słychać komentarze podekscytowanych maluchów…

A potem, całkiem niespodziewanie, gdy na scenę zaczyna spadać grad kolorowych piłeczek, tłumek dzieci zrywa się z miejsc, by rzucać, łapać, turlać, toczyć, zbierać do pojemników, a potem znów rzucać, łapać, turlać, toczyć… I mogłyby tak bez końca – w towarzystwie uśmiechniętych, pełnych pozytywnej energii aktorek, które nie znikają po odegraniu swoich ról. „Mamo! Tak szalałam…, tak szalałam…, że aż się zszalałam!” – to chyba najlepszy komentarz do tego, co dzieje się po spektaklu.

Kiedy odwiedziłam Teatr Małego Widza po raz pierwszy, zachwyciło mnie wszystko – od pięknego wnętrza piwnic na Jezuickiej, przez tłum dzieci w różnym (ale bardzo niezaawansowanym) wieku, po niezwykły kontakt, jaki w „Rozplataniu tęczy” nawiązuje z małymi widzami Agnieszka Czekierda (twórczyni teatru, reżyserka, aktorka). Martwiłam się trochę, że poprzeczka została postawiona tak wysoko, iż trudno będzie stworzyć coś, co znów wzbudzi taki entuzjazm – dzieci i mój. Jak się jednak okazało, „Julka i kulka” spokojnie może stawać w szranki, choć podejrzewam, że nie będzie tu przegranych, a oba spektakle otrzymają od dzieci najwyższe laury.

Ewa Świerżewska
fot. Katarzyna Matysiak

nasza ocena: 5

Julka i kulka
Pomysł i reżyseria: Agnieszka Czekierda
Choreografia i reżyseria: Julita Wojewódzka
Występują: Justyna Banasiak oraz Izabela Lamik
Opracowanie muzyczne: Izabela Lamik
Scenografia i kostiumy: Katarzyna Adamczyk
Reżyseria światła: Sebastian Kozioł
Czas trwania: 30 min + 15 wspólnej zabawy

(Dodano: 2012-01-08)

Dodaj komentarz