„Piotruś Pan” – recenzja książki

Powiedzieć, że „Piotruś Pan” to bajka o chłopcu, który nie chciał dorosnąć, to trochę za mało. Właściwie jest to szalenie przewrotna powieść, chwilami okrutna, pełna przygód i nagłych zwrotów akcji. Naszpikowana dziecięcymi pragnieniami i kontrastującymi z nimi dość nietypowymi wywodami odautorskimi. A najnowsze wydanie Media Rodziny zawiera coś jeszcze: zjawiskowe ilustracje Quentina Grébana.

Pewnego dnia w domu rodzeństwa: Wendy, Johna i Michaela pojawiają się Piotruś Pan i elf Cynka Dzwoneczek. Piotruś szybko uczy dzieci fruwać i zabiera je do Nibylandii – na tajemniczą wyspę, której próżno szukać nawet na najbardziej dokładnej mapie świata. Tam chłopiec dowodzi grupą chłopców, którzy wciąż się bawią, ale te zabawy – cóż – są całkiem poważne, na śmierć i życie. Po wyspie bowiem grasują dwie wrogie grupy: szczep Pikaninów – Indian pod wodzą Tygrysiej Lilii – samozwańczej księżniczki oraz piratów z kapitanem Jakubem Hakiem na czele. O czym marzą chłopcy, gdy naczytają się książek przygodowych? Oczywiście, o spotkaniu prawdziwych piratów lub Indian…

Hak jest odwiecznym wrogiem Piotrusia Pana – przecież to oczywiste, że w dobrej książce przygodowej musi znaleźć się jakiś czarny charakter. Kapitan jest przeciwieństwem chłopca – jest dorosły, odrażający z wyglądu, szalenie poważny, okrutny i żądny zemsty. Zemsty za co? Przede wszystkim za utraconą rękę, którą Piotruś wrzucił krokodylowi na pożarcie oraz za to, że Piotruś jest wiecznie młody i tak nieprzyzwoicie pewny siebie.

Właściwie to w tej książce nie ma kogo naśladować. Sam autor dość pogardliwie wyraża się o rodzicach trójki rodzeństwa, którzy za nianię do dzieci zatrudnili psa… Dzieci, cóż, okazały się bezduszne, tak po prostu i bezrefleksyjnie opuszczając rodziców i nawet za nimi specjalnie nie tęskniąc. Cynka Dzwoneczek jest arogancka i wręcz opryskliwa, a sam Piotruś zadufany w sobie i egocentryczny. O piratach nawet nie ma co wspominać, bo przecież wiadomo, że to banda wyrzutków…

A jednak ta historia od lat fascynuje twórców kultury. Spektakle, musicale, filmy – przez dziesiątki lat pojawiło się już nieskończenie wiele wersji i interpretacji. I to dziwne uczucie łączące Piotrusia i Wendy, która niby stała się jego, oraz wszystkich chłopców, matką… Jedni zazdroszczą Piotrusiowi, inni jednak wolą być dorośli. Tak jak Wendy – chciała być dorosła, a swojej córce opowiadała bajki na dobranoc o tym, jak kiedyś potrafiła latać i opiekowała się zagubionymi chłopcami. Chłopcami, którzy w niewyjaśnionych okolicznościach potracili rodziców. Czyż to nie jest smutne…? To nie jedyny dylemat, jaki stawia przed czytelnikami James Matthew Barrie. Interpretacje i opinie są sprawą indywidualną. Za to od ilustracji Quentina Grébana nie można oderwać oczu! Jest ich wiele, przedstawiają bohaterów z różnych perspektyw, wiele w nich emocji, a przede wszystkim solidnego warsztatu – prawdziwe dzieła sztuki. Szczególnie całostronicowe obrazy robią wrażenie. Gorąco polecam nowe wydanie w nowym tłumaczeniu Andrzeja Polkowskiego!

Agata Hołubowska
Ocena: 5

Piotruś Pan_q

Piotruś Pan
James Matthew Barrie
Il. Quentin Gréban
Tłum. Andrzej Polkowski
Wyd. Media Rodzina, Poznań 2015
Wiek: 6+

Dodaj komentarz