Spektakl musi być „o czymś” – rozmowa z Anetą Płuszką, reżyserką

Jak ognia staram się wystrzegać infantylizmu i nudziarstwa. Dziecko ma wyjść z teatru z głową pełną wrażeń i fascynujących bodźców – mówi Aneta Płuszka – reżyserka spektaklu „Szkoła Marzeń, czyli Akademia Pana Kleksa” w Teatrze Baj w rozmowie z Ewą Świerżewską.

Ewa Świerżewska: Pan Kleks to jeden z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów polskiej literatury dla dzieci. Nie bała się Pani konfrontacji z tą postacią, a także z powszechnym wyobrażeniem o niej, wykreowanym nie tylko przez książki, ale także adaptację filmową?

Aneta Płuszka: Pan Kleks to postać niezwykła zarówno w skali polskiej, jak i światowej literatury dla dzieci. To nasz rodzimy czarodziej, a Akademia jego imienia to szkoła czarów, która powstała długo przed Hogwartem. Taki też jest nasz „bajowy” Kleks: niezwykły, charyzmatyczny, magiczny, a jednocześnie bardzo bliski każdemu dziecku. Nauczyciel wymarzony – w końcu Akademia Pana Kleksa to szkoła marzeń. Jestem przekonana, że z konfrontacji literacko-filmowej wyjdziemy bez szwanku, ponieważ nasz profesor Kleks jest wyjątkowy, tak jak wyjątkowa jest powieść Jana Brzechwy.

„Akademia Pana Kleksa” nie jest pierwszym spektaklem, w którym sięga Pani do tekstów bardzo bliskich kolejnym pokoleniom.

To prawda. Dzięki swoim osobistym dzieciom na nowo odkrywam literaturę dla najmłodszych. „Pinokio” , „Zima w dolinie Muminków”, „Wielkomilud” (czyli słynny BFG Roalda Dahla), „Zwierzęta dr. Dolittle” to tytuły, z którymi dotąd mierzyłam się jako reżyser. Cieszy mnie ogromnie, że wciąż znajdują uznanie wśród widzów. Nie byłoby tych przedstawień, gdyby nie wspaniali artyści, którzy zechcieli współtworzyć te przedsięwzięcia. Od wielu lat moim mentorem jest znakomity scenograf Jacek Zagajewski, który jako pierwszy wysłuchuje opowieści o moich koncepcjach inscenizacyjnych. Najpierw długo milczy, a potem zaskakuje mnie syntezą swoich i moich pomysłów. Podobnie jest z twórcami muzyki do moich spektakli. Robert Łuczak i Kuba Grzegorek to kompozytorzy, z którymi miałam zaszczyt pracować. Dzięki ich niezwykłej wrażliwości sceniczno-muzycznej, muzyka jest filarem naszych wspólnych realizacji. Henryk Konwiński, Kazimierz Knoll, nieżyjący już niestety Władysław Janicki czy Jacek Owczarek to choreografowie, którzy wprawiają w ruch naszą sceniczną karuzelę. No i moi koledzy – aktorzy, z którymi współpracuję od wielu lat. To dzięki nim uwierzyłam, że wspólnie możemy tworzyć nowe światy.

Trudno wyobrazić sobie, że kilkudziesięciominutowy spektakl zmieści całą opowieść o Akademii Pana Kleksa.

„Akademia Pana Kleksa” to książka niezwykle bogata w zdarzenia i postacie. Scenariusz powstawał wiele miesięcy. Ciągle coś zmieniałam, dodawałam, usuwałam. „Akademia Pana Kleksa” jest niezwykła, ale niektóre tematy są niewyjaśnione, a ja musiałam znać wszystkie odpowiedzi. Moim zamierzeniem było jak najwierniejsze oddanie klimatu powieści. Bardzo chciałam jednak, aby spektakl był świeżym spojrzeniem na wersję literacką i przypomnieniem (zwłaszcza dorosłym, wychowanym na wersji filmowej „Pana Kleksa”), że w oryginale powieści nie znajdziemy ani „Kaczki Dziwaczki”, ani „Witajcie w naszej bajce”, ani „Na Wyspach Bergamutach”, ani innych wierszy, które są osobnymi dziełami Jana Brzechwy, wykorzystanymi na potrzeby filmu. Widzowie dowiedzą się za to, w jaki sposób Adaś Niezgódka trafił do Akademii, kogo spotkał w psim raju, jak to się stało, że Mateusz zamienił się w szpaka, zobaczą przędzenie liter, kleksografię i inne lekcje. W naszym spektaklu Pan Kleks autentycznie będzie unosił się w powietrzu i nauczy swych uczniów, jak opiekować się chorymi meblami.

Których bohaterów, znanych z opowieści Jana Brzechwy, spotkamy w „Szkole Marzeń”?

Oczywiście wszystkich, którzy występują w „Akademii”: Ambrożego Kleksa, Adasia Niezgódkę, Filipa Golarza, szpaka Mateusza, Alojzego Bąbla…

Czym, Pani zdaniem, powinien charakteryzować się spektakl, by we współczesnym świecie nowych technologii i pędzącego życia zainteresował młodego widza?

Zastanawiam się nad tym nieustannie. Mam taką teorię, że spektakl musi być „o czymś”, musi poruszać wrażliwość widza, ale kluczem do jego uwagi jest język opowieści. Język szybkich zmian, rytmu, skrótu, zaskakujących rozwiązań scenicznych. Jak ognia staram się wystrzegać infantylizmu i nudziarstwa. Dziecko ma wyjść z teatru z głową pełną wrażeń i fascynujących bodźców. Teatr ma kojarzyć się dziecku z miejscem magicznym. Miejscem, w którym rzeczy niemożliwe stają się rzeczywistością.

Jak to jest, gdy aktorzy, którzy przecież pamiętają z dzieciństwa bohaterów lektur, dostają do ręki scenariusz i to, co widzą, nie do końca pokrywa się z oryginałem? Czy zdarzają się protesty i sugestie, by jednak coś zmienić?

Ile osób, tyle pomysłów. Ilu twórców, tyle koncepcji. Ilu aktorów, tyle osobowości, interpretacji, intencji. Każdy aktor nadaje swemu bohaterowi indywidualny charakter. Każda realizacja sceniczna jest wypadkową koncepcji jej współtwórców. To byłoby okropne, gdybyśmy postrzegali świat w jednakowy sposób. A w tajemnicy powiem, że trochę o tym jest nasz spektakl…

Jak wygląda praca nad spektaklem dla dzieci? Czy zdarza się, że jeszcze na etapie tworzenia zaprasza się dzieci, by sprawdzić ich reakcję?

Praca nad spektaklem dla dzieci nie różni się niczym od pracy nad spektaklem dla młodzieży czy dorosłych. Dziecko to widz, który jest niezmiernie wrażliwy na traktowanie go w sposób niepoważny, infantylny, płytki, zdawkowy. Jeśli dziecko się nudzi, bardzo szybko manifestuje to w sposób bezceremonialny: głośno rozmawia, kręci się, wychodzi z sali. Naszym zadaniem, jako twórców, jest zaangażowanie jego uwagi w stu procentach tak, aby po zakończeniu spektaklu pozostało na długo jeszcze wielkie „Wooow!”.

Widzów zapraszamy jedynie w końcowym momencie realizacji spektaklu. I zawsze jest to swoisty egzamin przed oficjalną premierą.

Jaki spektakl dla dzieci przygotowałaby Pani, mając nieograniczone możliwości (finansowe, czasowe, lokalowe itp.)?

Dobre pytanie. Może zadamy je widzom? Jaki tytuł nasi najmłodsi widzowie chcieliby zobaczyć w teatrze? A potem pomyślimy…

Dziękuję za rozmowę.

szkoła marzeń

Szkoła Marzeń, czyli Akademia Pana Kleksa

autor: Jan Brzechwa
adaptacja i reżyseria: Aneta Płuszka
scenografia: Jacek Zagajewski
muzyka: Robert Łuczak
ruch sceniczny: Jacek Owczarek
konsultacja iluzjonistyczna: Jerzy Buczyński
asystent reżysera: Robert Płuszka

Obsada

Robert Płuszka – Ambroży Kleks
Piotr Michalski – Filip Golarz
Paweł Majchrowski (gościnnie) – Adaś Niezgódka
Michał Karczewski (gościnnie) – Mateusz Szpak
Andrzej Bocian – Alojzy, Krasnoludek, Jaszczur
Elżbieta Bielińska – Kot w Butach, Reks
Marta Gryko-Sokołowska – Śnieżka, Tango
Małgorzata Suzuki – Baba Jaga, Lord

wiek: 7+
Teatr Baj

Dodaj komentarz