Recenzja książki „Dwa grzyby, czyli Bartek i Darek na tropie…”

Niezwykle zabawna to książka. Pełna komicznych  ilustracji i rysunków, i jeszcze większej ilości powiedzonek oraz zwrotów bardziej lub mniej funkcjonujących w języku polskim. Świetny pomysł na naukę poprzez szaloną zabawę. Jak głosi podtytuł to „poradnik dla wygadanych dzieci” i głosi prawdę, bo to fantastyczny sposób na rozbudzenie zainteresowania językiem ojczystym, wzbogacenia słownika małego czytelnika. Ech, gdyby tak wyglądały podręczniki do języka polskiego…

Darek i Bartek pomagają panu Cześkowi w jego warsztacie, w poszukiwaniu zawieruszonej wyrzynarki. Pan Czesiek to trochę szalony facet, no bo kto normalny ciągle o czymś zapomina, spuszcza sobie młotek na stopę i wdeptuje w kubełek z farbą. Chłopaki jednak uwielbiają myszkowanie po warsztacie, a jeśli jeszcze można to połączyć z zabawą z językiem polskim, to już pełnia szczęścia. Nietypowe połączenie, prawda? Zaczyna się od wstania lewą nogą poprzez słomiany zapał i stawianie oczu w słup. Pan Czesiek zapomina na śmierć, daje plamę, gdy wyrzynarka znika jak kamfora, a potem boi się, że kolega obedrze go żywcem ze skóry. Za chwilę obraca się na pięcie, bo jest ostatnią deską ratunku sąsiadki, do której pędzi jak strzała. A chłopcy w międzyczasie próbują rozwiązać problem i choć nie grzeszą mądrością i zabierają się do poszukiwań od niewłaściwego końca, to ostatecznie dochodzą do prawdy po nitce do kłębka. Uff… to w skrócie. Zwrotów i powiedzonek w tym opowiadaniu zdecydowanie więcej.

W drugiej opowieści Darek zabiera swojego przyjaciela na weekend do dziadka Mikołaja. Zapowiada się fajna przygoda. Na miejscu okazuje się jednak, że dziadek ma w planach wraz ze swoim kumplem budowę pułapki na lisa, który wyrządza w kurniku wiele szkód. Chłopcy się nudzą, bo dorośli nie pozwalają im uczestniczyć w zadaniu, a na dodatek, początkowo zgodne wspólne działanie starszych panów, nagle przeradza się w kłótnię i to kłótnię o tajemniczą panią Marcjannę. Ostatecznie dziadek zabiera swoich gości na grzyby, bo marzy mu się kolacja dla sąsiadki, a w pułapkę na lisa wpada ktoś, tylko nie ten, dla kogo jest przeznaczona. Kolacja w towarzystwie wszystkich bohaterów opowiadania okazuje się grzybowym niewypałem. Tym razem chłopcy również podszkolą swoje umiejętności językowe. Początkowo, umierając z nudów, obserwują jak starsi panowie wchodzą na wojenną ścieżkę przyganiając sobie nawzajem jak kocioł garnkowi. Darek i Bartek słuchają z zapartym tchem, jak dziadkowie drą ze sobą koty smaląc cholewki do jednej panny i żaden nie chce ustąpić pola. Po grzybobraniu dziadek postanawia upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i zrobić grzybowy obiad i kolację, która ma być niebem w gębie. Niestety, posiłki okazują się hecą na cztery fajerki a Darek ma ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu. Dobrze, ze sytuację ratuje pyszna szarlotka pani Marcjanny. Mnóstwo w tej opowieści zwrotów trącących myszką, czyli takich, które wyszły już z użycia bądź są rzadko stosowane. Chłopakom się wydaje, że „staruszkowie mówią językiem z innej planety”.

Fantastyczna to lektura i świetnie skonstruowana. Zabawna i mądra. Książka do wybuchania śmiechem i przyswajania wiedzy. Niewiele ponad sześćdziesiąt stron dobrej zabawy, która w nietypowy sposób uczy lepiej od podręczników i słowników języka polskiego. Dwa opowiadania wypełnione taką ilością zwrotów i powiedzonek, że nie sposób je tu wszystkie wymienić. Świetnym zabiegiem jest umiejscowienie ich w zabawnym kontekście tekstu, gdyż szybciej i łatwiej wpadają w ucho. Dodatkowo, każde opowiadanie kończy się małym teścikiem, który testu jednakże nie przypomina, tak, by utrwalić i wyrażenia i ich pisownię.

Wydawnictwo Debit ubrało tę książkę w piękną szatę graficzną, wydrukowaną na dobrym gatunkowo papierze. Brawa dla autorów – Patrycji Zarańskiej za tekst i Moniki Frątczak-Rodak za grafikę. To książka-perełka. Kolorowa i „wygadana”, tak jak dzieci, dla których jest przeznaczona. Bo, że mały odbiorca stanie się taki po jej lekturze – w to nie wątpię.

Polecam, koniecznie! Jeśli nie jest ci obojętny rozwój twojej pociechy, jeśli chcesz, by wysławiała się ładnym językiem, używając mądrej terminologii i stosowała różne zwroty oraz powiedzenia, spiesz do księgarni. Tę książkę obowiązkowo trzeba mieć w swojej biblioteczce i czytać, czytać, czytać…

Iwona Pietrucha

Ocena 5

dwa-grzyby-w-barszcz-czyli-bartek-i-darek-na-tropie

„Dwa grzyby w barszcz, czyli Bartek i Darek na tropie…”

Autor: Patrycja Zarawska
Ilustrator: Monika Frątczak-Rodak
Wydawnictwo Debit
Sugerowany wiek 5+

 

Dodaj komentarz