To będzie wydarzenie! – rozmowa z Marcinem Marcem o Festiwalu FOTeL

Jakbym się źle bawił na spektaklu, to mali widzowie natychmiast to wychwycą i zaczną mi przeszkadzać w przedstawieniu. Zdarzały się sytuacje, kiedy grałem chory i pierwsze chwile były ciężkie, ale szybko mijało. Dzieci dają taką energię, że zawsze się dobrze bawię – mówi Marcin Marzec, twórca Teatru Barnaby i współorganizator Festiwalu Objazdowych Teatrów Lalkowych Młodego Widza „FOTeL – Juszkowo 2017” w rozmowie z Marią Maczugą.

Maria Maczuga: Festiwal Objazdowych Teatrów Lalkowych Młodego Widza „FOTeL – Juszkowo 2017” rozpoczyna się za kilka dni. Czy wszystko jest już dopięte na ostatni guzik?

Marcin Marzec: Festiwal rozpoczyna się 25 sierpnia i wszystko jest dokładnie zaplanowane. Na terenie Centrum Rekreacji w Juszkowie zostaną zbudowane trzy sceny. Jedną z nich umieścimy na skarpie z widokiem na jezioro. Plakaty i banery już wiszą. Jesteśmy gotowi do działania. Czekamy na zaproszonych artystów i widzów.

Jak zrodził się pomysł na Festiwal?

Z Grzegorzem Cwalińskim z Ośrodka Kultury w Cieplewie często rozmawialiśmy o stworzeniu jakiegoś festiwalu, ale pojawiały się wątpliwości, czy wioska to dobre miejsce na organizację takiej imprezy. Towarzyszył mi na festiwalach teatrów lalkowych. Postanowiliśmy, że zrobimy festiwal teatrów dla dzieci ze spektaklami granymi wyłącznie lalkami, bez wielkich masek, klaunady, szczudlarzy, parad czy fireshow.

W tym roku zaprosiliśmy teatry jedno- i dwuosobowe z niewielkimi produkcjami. Dominować będą spektakle marionetkowe, ale nie zabraknie też form nieklasycznych. W kolejnych latach planujemy rozwijać Festiwal, zapraszać więcej teatrów i z odleglejszych części świata.

Brakuje nam tradycji objazdowego teatru lalkowego. Obserwujesz, że ten rodzaj sztuki się rozwija i umacnia swoją pozycję?

Ten teatr nie jest nowością. W poprzednim systemie, mimo że nie można było prowadzić prywatnych zespołów, zrzeszenie się w „kombinacie artystycznym” umożliwiało aktorom lalkarzom dodatkową pracę poza teatrami instytucjonalnymi. Z reguły grali w teatrach objazdowych i np. w wakacje prezentowali przedstawienia na Pomorzu. Do niedawna ta forma działalności kojarzyła się z tym, że aktorzy wzięli kukiełki z teatru i pojechali w trasę na chałtury. Obecnie teatr objazdowy już taki nie jest i postrzeganie się zmienia. Artyści, którzy zapragnęli wolności, tworzą w pełni profesjonalne zespoły. W spektaklach wykorzystują lalki i scenografię robioną na zamówienie, autorską muzykę. Przyjeżdżają na miejsce gry z własnymi scenami, oświetleniem i nagłośnieniem. Działają na takiej samej zasadzie, jak teatry instytucjonalne, tylko bez dotacji. W związku z tym, że powstaje coraz więcej festiwali, zespoły mogą zaprezentować się szerokiej publiczności. Wcześniej teatry jeździły jedynie do przedszkoli i szkół, czasami do domów kultury. W domach kultury jeszcze niedawno realizowano i pokazywano przede wszystkim spektakle amatorskie. Teraz objazdowe teatry lalkowe mają gdzie grać, mogą dzięki temu zarabiać i się rozwijać.

Podczas organizacji przydało Ci się doświadczenie, które zdobyłeś występując na festiwalach?

W organizację wydarzenia najbardziej zaangażował się Grzegorz Cwaliński. Mój udział nie jest olbrzymi. Swoją wiedzę przekazałem w praktyce. Zabierałem Grześka na festiwale i dzięki temu mógł podpatrzeć, jak inni to robią i jak to się tam odbywa. Myślał, że taka impreza powinna być bardzo rozbudowana pod względem technicznym. Przekonałem go, iż w przypadku teatru nie zawsze tak to wygląda. Niedawno brałem udział w festiwalu, podczas którego zabrakło prądu, mimo to zagrałem przedstawienie. Widzowie byli zadowoleni i reagowali równie żywiołowo, jak na innych moich spektaklach. Mogłem też polecić zespoły, które znam. Dzięki doświadczeniu nie boję się, że nie podołamy sytuacji. Najważniejsze, że działamy.

Jakiej publiczności się spodziewacie? Ze względu na lokalizację wydarzeń raczej nie możecie liczyć na turystów, ani przypadkowych przechodniów, jak to bywa na miejskich imprezach plenerowych.

Liczymy, że przyjedzie widownia trójmiejska. Podczas festiwalu w Augustowie, na którym występowałem, podeszli do mnie turyści pochodzący z Gdyni i powiedzieli, że wybierają się na mój spektakl w Juszkowie. Lokalne media mocno rozpowszechniły informację o wydarzeniu, a coraz więcej rodziców szuka rozrywki dla dzieci i korzysta z teatralnej oferty. W okolicy nie dzieje się zbyt dużo, więc zapewne pojawią się mieszkańcy pobliskich wiosek. Ośrodek Kultury w Cieplewie potrafi zachęcić miejscową społeczność do obejrzenia przedstawień, które odbywają się na wsi trzy razy w tygodniu, zdecydowanie i tym razem im się uda.

Mali widzowie zazwyczaj dobrze się bawią, a występujący artyści?

Najlepiej jak twórca ma z tego radość. Często robimy wesołe spektakle, ponieważ milej jest patrzeć na rozbawione dziecko. Przyjemniej się gra do uśmiechniętego malucha niż smutnego, zdenerwowanego i płaczącego. Jakbym się źle bawił na spektaklu, to mali widzowie natychmiast to wychwycą i zaczną mi przeszkadzać w przedstawieniu. Zdarzały się sytuacje, kiedy grałem chory i pierwsze chwile były ciężkie, ale szybko mijało. Dzieci dają taką energię, że zawsze się dobrze bawię.

Czy dorosły widz znajdzie coś dla siebie?

Festiwal adresujemy przede wszystkim do dzieci, ale jeśli ktoś chociaż trochę interesuje się teatrem, to na pewno będzie zadowolony. Same formy są ciekawe.

Celowo organizujemy międzynarodowy festiwal. Zaznaczyliśmy gościom z Czech, Niemiec i Ukrainy, żeby grali w swoim języku, nie wplatali polskich słów, ani nie posługiwali się językiem angielskim. Chcemy, żeby publiczność wsłuchała się w brzmienie i odczytywała emocje. Aktor w takiej sytuacji używa środków, które sprawiają, że widzowie rozumieją przekaz. To niecodzienne doświadczenie dla młodych i dorosłych uczestników. Nawet jeśli dzieci nie wszystko odczytają, to dopowiedzą sobie historię i będą zauroczone.

Liczycie, że ludzie przyjadą do Juszkowa na cały dzień i impreza przyjmie formę pikniku rodzinnego?

Tak, z doświadczenia wiem, że to się sprawdza. Widzowie będą się zmieniać. Ktoś się znudzi i pójdzie coś zjeść, wróci. Ciekawie pomyślana została strefa gastronomiczna. Zamiast modnych food trucków, członkinie kół gospodyń wiejskich z gminy Pruszcz Gdański będą serwowały swoje specjały. Zadbaliśmy też o atrakcje kociewskie i kaszubskie. Wykroczymy poza teatr.

Pogoda tego lata bywa kapryśna. Jak sobie poradzicie, jeżeli będzie padał deszcz?

Jesteśmy na to przygotowani. Zostaną rozłożone trzy wielkie namioty i podczas deszczu tam przeniesiemy spektakle. Jeśli pogoda dopisze, to także je zagospodarujemy, ustawimy wewnątrz stoły i zorganizujemy warsztaty.

Czekasz szczególnie na któreś z wydarzeń?

Chcę poznać Thomasa Herforta z Niemiec. Nigdy nie oglądałem na żywo spektakli Kabaré Púpala. Wypatrzyłem go w Intrnecie. To dla mnie fenomen. Nie pracuje nigdzie na stałe. Z walizką i kilkoma marionetkami jeździ po całym świecie. Zaobserwowałem, że ludzie są nim zachwyceni.

Punch Judy Teatr A3 fot. Piotr_Chlipalski (002)
„Punch & Judy”, Teatr A3, fot. Piotr Chlipalski

Czekałem również na Teatr A3, ale wcześniej zobaczyłem ich na Festiwalu „Wertep” na Podlasiu. Już wiem, że realizują świetne przedstawienia. Tu przyjadą ze spektaklami „Bałwanki”, „Futerko z obłoków”, ale i „Punch & Judy” w konwencji komedii dell’arte, którego nie widziałem. Zagrają po ukraińsku i białorusku. To będzie wydarzenie!

Widzowie lubią festiwale, ponieważ w jednym miejscu mają okazję zobaczyć różnorodne przedstawienia. Artyści ze względu na to, że mają okazję się spotkać?

Tak, o ile festiwal jest dobrze zorganizowany pod tym względem – jeśli zespoły grają więcej niż jeden spektakl, nie wyjeżdżają zaraz gdzieś dalej i śpią w tym samym miejscu. Często bywam na takich, na których każdy artysta, ze względu na koszty i wygodę, nocuje w innym hotelu, a przez to się nie widujemy. Wszyscy występujący u nas mają celowo tak rozplanowane spektakle, że zagrają ich co najmniej dwa i spędzą noc w Ośrodku Kultury w Cieplewie, tam stworzyliśmy bazę noclegową. Będą wspólne śniadania i okazja, żeby porozmawiać.

Dziękuję za rozmowę.

Z Marcinem Marcem rozmawiała Maria Maczuga.

Marcin Maczec Teatr Barnaby Tymoteusz wśród ptaków (002)„Tymoteusz wśród ptaków”, Marcin Marzec, Teatr Barnaby

Marcin Marzec – twórca Teatru Barnaby i współorganizator Festiwalu Objazdowych Teatrów Lalkowych Młodego Widza „FOTeL – Juszkowo 2017”. Jest absolwentem Wydziału Lalkarskiego we Wrocławiu Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Grał w Teatrze Arlekin w Łodzi. Współpracuje z Teatrem Miniatura i Gdańskim Teatrem Szekspirowskim.

Dodaj komentarz