Bajka o smutku – recenzja spektaklu „Bajka o szczęściu” TeatRyle

TeatRyle wybornie ugościł widzów premiery „Bajki o szczęściu”. Mariola i Marcin Ryl-Krystianowscy na stole umieścili koguta i prosię, a właściwie Kogucika i Świnkę – dwoje z gromady bohaterów. Mądry tekst Izabeli Degórskiej podali w nietuzinkowej oprawie scenicznej. Śliczne lalki, zaskakująca scenografia, znakomita muzyka, klimatyczne oświetlenie, a przede wszystkim fantastyczna animacja przykuwały uwagę dzieci i dorosłych. Dzięki połączeniu tych wszystkich elementów publiczność rozsmakowała się w pięknej, lecz niewesołej historii.

Dziadek mieszkał razem z radosnymi kompanami – Kogucikiem, Świnką oraz Myszką. Wiedli skromne, ale sielskie życie. Aż pewnego dnia w okolicy pojawił się Handlarz. Namówił Dziadka na kupno trzech przedmiotów. W związku z tym, że staruszek nie miał czym zapłacić za starocie, wymienił je za zwierzęta. Szybko przestał się cieszyć z zakupów i zaczął tęsknić za towarzyszami. Wyruszył ich odszukać.

Przekaz bajki o smutku i samotności na scenie pozostał czytelny. Jednak melancholijnej refleksji, że szczęście to przyjaciele, nie przedmioty, towarzyszyła też druga, pogodna myśl – świat jest cudowny, a ludzie dobrzy.

Wizualne aspekty przedstawienia kreowaną rzeczywistość uczyniły uroczą. Spowodowały, że negatywne zdarzenia i emocje nie dominowały. Sceniczny świat był jasny oraz przyjazny. Bohaterowie pod postacią estetycznych lalek w cukierkowych kolorach wydawali się sympatyczni. Drewniana scenografia kojarzyła się z ciepłem. Miękkie światło sprawiało, że nawet w lesie Dziadek, a razem z nim mali widzowie, mogli czuć się bezpiecznie. Wśród drzew pojawiła się Śmierć, która niestereotypowo była pozytywną postacią. Wspaniałym dopełnieniem całości, jednocześnie głównym elementem scenicznym, okazał się niezwykły stół. Po jego bokach znajdowały się korbki. Animatorzy kręcili nimi, aby zmienić scenografię. Czynność ta idealnie współgrała się z lekką, nieco jarmarczną muzyką. Działała na wyobraźnię. Stół przemienił się w magiczną katarynkę, która wyczarowywała gospodarstwo, las, cyrk.

Bajka o szczęściu fot. Jeremi Staszow 2 (1) (002)fot. Jeremi Staszow

Lalki prezentowały się równie efektownie jak scenografia. Artyści w pełni wykorzystywali możliwości animacyjne, jakie dawała konstrukcja form. Doskonale tuszowali także ograniczenia. Bohaterowie z wdziękiem poruszali głowami podczas ekscytujących dyskusji. Gdy byli przygnębieni, przekręcali je w bok i tak zastygali. Zadziwiające, że statyczne oczy postaci w zależności od sytuacji wyrażały fascynację bądź dezaprobatę. Zręczność animatorów poskutkowała tym, że widzowie ulegli złudzeniu elastycznej budowy ciał lalek. Zwinne zwierzątka tańczyły, podrygiwały, robiły salta i piruety.

Interesująco poprowadzona narracja to kolejny atut spektaklu. Śpiew przeplatał się z kwestiami mówionymi. Nie pełnił funkcji ozdobnika, ale w przystępny sposób przekazywał istotne znaczenia. Klamrę stanowiła wesoła piosenka „Taki piękny dzień”. Handlarz, za każdym razem gdy się pojawiał, śpiewał o gratach. Ciekawym zabiegiem było wydłużanie i wzbogacanie treści tekstów w kolejnych scenach. Bajkowości przedstawieniu dodawały sekwencje kuszenia Dziadka. Hipnotycznie przyciągany przez przedmioty na sprzedaż unosił się nad sceną.

Pomysłowość realizacji, wymuskanie drobiazgów i uporządkowanie spektaklu miało niebagatelny wpływ na odbiór sztuki. Publiczność śledziła akcję z szeroko otwartymi oczami i wytężonym słuchem. Dorośli widzowie również uszczknęli trochę szczęścia dla siebie. Niektórych zaskoczyło, że dobrych przedstawień nie trzeba szukać w ogromnych teatrach „za lasem”, a najwięcej czaru mają proste historie o dużej wartości artystycznej.

Maria Maczuga / fb Maria Maczuga teatralnie

bajkaoszczesciu plakat bez napisów (002)

Bajka o szczęściu (TeatRyle)

autor: Izabela Degórska
scenografia: Olga Ryl-Krystianowska
muzyka: Robert Łuczak
reżyseria i wykonanie: Mariola i Marcin Ryl-Krystianowscy
Premiera: 21.10.2017 r.

Dodaj komentarz