Plastelina – obok kredek i farbek akwarelowych, jest jednym z pierwszych artystycznych materiałów, z jakim spotykają się dzieci. Pragnienie kreacji sprawia, że tworzą one przedmioty i postaci, których prawdziwy kształt i charakter wybiega poza to, co widzialne dla oczu dorosłych, pozostawiając ogromne pole do popisu dla dziecięcej wyobraźni.
Czasem jednak zdarza się, że to, co dla wielu zdaje się być jedynie dziecięcą zabawą, zapomnianą w skutek upływu lat, dla kogoś przeistacza się w wymarzony zawód. Tak właśnie stało się ze mną, gdy mając 17 lat i wciąż kochając lepić z plasteliny uświadomiłam sobie, że filmy animowane, choć dedykowane są dzieciom, tworzone są przez dorosłych. I postanowiłam do nich dołączyć. Dziś mam 23 lata, za pół roku kończę studia magisterskie na Akademii Sztuki, a na swoim koncie mam kilkanaście zrealizowanych animacji, setki plastelinowych ilustracji i tysiące ulepionych bohaterów. I – co najważniejsze – nie zamierzam z tego rezygnować!
1. W trakcie pracy nad animacją.
Niewątpliwy czar wszelkiego rodzaju animacji, opiera się na przeświadczeniu dziecka, że wszystko co widzi, wydarzyło się naprawdę. W przypadku animacji plastelinowej jest to myśl szczególnie niezwykła, bo granicząca z prawdą – bohaterowie, scenografie, przedmioty, które widać na kinowym czy telewizyjnym ekranie, rzeczywiście istnieją. To przy ich pomocy został wykonany film – zdjęcie po zdjęciu, ujęcie po ujęciu, wprowadzanie przez animatorów drobnych, na pierwszy rzut oka niewidocznych zmian w pozach i mimice bohaterów, przy odpowiednim tempie odtworzenia klatek, daje imitację ruchu. Postacie słynnych Wallace’a i Gromita, Misia Uszatka czy Koralgola istnieją naprawdę – to lalki, które pod czujnym okiem kamery obdarowano życiem. Widząc, jak się uśmiechają, jedzą, bawią, trudno jest nam nie uwierzyć w to, że ich świat istnieje naprawdę i rozciąga się daleko, poza ramy telewizora.
2. Kadr z animacji plastelinowej „OBOK” 2016.
Gdy byłam dzieckiem trudniej było o zabawkę przedstawiającą bohatera z animacji, która właśnie miała swoją premierę w kinach. To jednak, zamiast rozpalać żal, podsycało wyobraźnię – plastikową lalkę ze sklepu zastępowałam własnoręcznie ulepioną, plastelinową podobizną. Trudniej jest jednak odtworzyć postać Fineasza czy Kopciuszka, gdyż pochodzą oni z animacji rysunkowych, w których, choć zbudowano głębię obrazu, wszystko jest wykreowane na jednej płaszczyźnie. Inaczej sprawa ma się w przypadku choćby Parauszka czy Braci Koala, których przygody zrealizowane zostały w technice animacji poklatkowej. Odtworzenie tych postaci jest przez to łatwiejsze i daje więcej satysfakcji dziecku, które zwraca uwagę na podobieństwo swojego dzieła względem pierwowzoru.
3 i 4. Ilustracja plastelinowa przestrzenna i płaska.
Podobnie sprawa ma się w przypadku książek dla dzieci, wzbogaconych o ilustracje wykonane z plasteliny. Mogą być one przestrzenne (kilkuplanowe scenografie, które można fotografować z różnych stron i perspektyw) lub płaskie (do fotografii tylko z jednej perspektywy). Lalki i akcesoria widoczne na obrazkach sprawiają wrażenie zabawek, które można nabyć w sklepie – lub samemu ulepić. Ponadto wydrukowany na kartce bohater nie jest tylko narysowaną podobizną – to, co widzimy, to zdjęcie fizycznej, ulepionej figurki, stojącej w samym środku pokrytego śnieżnobiałym puchem lasu. Przestrzeń, w której funkcjonuje, jest niemal namacalna – a to sprawia, że i relacja z bohaterem staje się silniejsza, bo wydaje się on prawdziwszy od narysowanej postaci. Zachwycone ilustracją dziecko szybko wpadnie na pomysł samodzielnego odtworzenia jej z plasteliny, aby móc kreować własną historię, zmieniać jej bieg i zakończenia, a tym samym poszerzać horyzonty i rozwijać wyobraźnię. Duży wybór automatów do gry, najlepszy kasyna online graj w sprawdzonych miejscach, duże zakłady duże wygrane
Notka biograficzna:
Paulina Koniuk-Fonżychowska – od 7 lat zajmuje się tworzeniem autorskich animacji poklatkowych z użyciem plasteliny. Autorka 7 książek m.in. trzytomowego cyklu fantasy „Dziedzictwo Agwatronu”. Obecnie studentka V roku Akademii Sztuki w Szczecinie.