Od roku 1967, w dzień upamiętniający urodziny duńskiego baśniopisarza, Hansa Christina Andersena – czyli 2 kwietnia – obchodzimy Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci. Co roku gospodarzem tego święta jest inne państwo, a inicjatorem była Międzynarodowa Izba ds. Książek dla Młodych Ludzi, czyli IBBY. Jak należy uczcić ten dzień? Myślę, że wystarczy kupić dziecku książkę albo dwie – i koniecznie przeczytać je wspólnie!
A oto, co warto kupić na 2 kwietnia:
„Jajo. Jajka w gnieździe i kosmosie, czyli kogel-mogel dla dociekliwych” duetu: Asia Gwis i Eliza Piotrowska, Nasza Księgarnia, Warszawa 2018.
Zjawiskowy przewodnik po… jajkach. Od starożytnych wierzeń, że świat wykluł się z jajek, po niewiarygodnie ciekawy katalog jaj ptaków, gadów, płazów, ryb, żab, owadów, a nawet ssaków (i nie chodzi tu tylko o wyjątki od reguły!). Są tu też kulinarne przepisy, ciekawostki, doświadczenia, zwyczaje z jajkami związane i sto sposobów na pisankę. Ale i to nie wszystko, bo autorki opisały i obmalowały też jajka magiczne, filozoficzne, jajka w architekturze, w muzeum, a nawet w kosmosie. Całość wieńczy Humpty Dumpty, czyli jajko w bajkach. Zjawiskowe ilustracje i absolutnie doskonałe teksty – wszystko idealne, jak jajko na miękko lub jajecznica na maśle. Gorąco polecam.
„Ogóras. Ale jazda!” to kolejna książka Elizy Piotrowskiej, tym razem z ilustracjami Joanny Gębal, Wydawnictwo Wilga, Warszawa 2018.
Sama nie wiem, czy to książka dla dzieci, czy dla rodziców i dziadków… Ogromnie dużo przyjemności miałam z moją córką podczas lektury, ale czytałam ją na potrzeby recenzji też sama. I ten kolejny raz był… ogromnie sentymentalny! „Ogóras” to bowiem cudowna podróż, w której towarzyszą nam pojazdy współczesne i te retro, jak choćby tytułowy Ogóras, potem syrenka, trabant, warszawa, nysa czy maluch. Ach, maluch! Moja mama jeździła maluchem – najpierw żółtym, potem białym, a na końcu zielonym. A moja córka cały czas wierci mi dziurę w brzuchu, że musimy się kiedyś takim autem przejechać. Jeśli macie ochotę na wspaniałą wycieczkę po Warszawie, albo książkę o przyjaźni i miłości, lubicie tajemniczych bohaterów lub szczęśliwe zakończenia, to już nie musicie kupować kilku książek – wystarczy ta jedna.
„Była sobie dziewczynka” Piotr Dobry i Łukasz Majewski, Wydawnictwo Tadam, Warszawa 2018.
Wstrząsająca, ale piękna i mądra książka o roli dziecka płci żeńskiej, czyli o dziewczynkach po prostu, w różnych kulturach, na różnych kontynentach i w różnych epokach. To nie jest książka tylko dla dziewczynek, choć widziałam, że one czytają tę książkę z wypiekami na twarzy. Już same ilustracje wkradają się pod powieki, by przypominać o najgorszych telewizyjnych newsach, o wojnach, brutalnych aktach terroru i obrzydliwych zbrodniach na ludzkości. Historie dziewczynek z Afganistanu, północnej Korei, Somalii, Turcji, Nigerii, Wietnamu, lecz także z Grecji, Rzymu, Egiptu, ze wspólnoty Amiszów czy historie małych Cyganek przyprawiają nas – i nasze córki – o łzy i gniew. To niestety nie jest książka historyczna, to się przecież nadal dzieje na naszych oczach. Wciąż znamy takie miejsca na świecie, gdzie dziewczynki się sprzedaje i wydaje wbrew ich woli za mąż; gdzie zakazuje im się kształcić, głosować i mieć własne zdanie; gdzie są okaleczane, gwałcone, bite i poniżane; gdzie są kimś gorszym. I dopóki są takie miejsca na świecie, my mamy obowiązek o nich mówić naszym córkom i naszym synom. Mamy obowiązek mówić naszym córkom i synom, że ich świat jest piękny, by otwierać im oczy na to piękno i uczyć doceniać to, co innym nie jest dane nawet w małym procencie. Brawo Panowie!
„Przejścia nie ma” Isabel Minhós Martins, Bernardo P. Carvacho, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2017.
Choć to książka z ubiegłego roku, na fali wielkich protestów, jakie targają ostatnimi czasy naszym krajem, warto przeczytać z dziećmi „Przejścia nie ma”. Wcale nie musimy się koncentrować na bohaterze, czyli Generale Alcazarze i jego absurdalnych rządach nakazów i zakazów. Możemy czytać tę książkę jako rzecz o solidarności, i tej solidarności winniśmy uczyć nasze dzieci. Choć niezwykle poważny to temat – tyrania – to autorce udało się go przedstawić w sam raz na dziecięcą miarę i wrażliwość. Trochę jest śmiesznie, trochę strasznie, ale najważniejsze, że „mury runą”… Lektura obowiązkowa!
„Siedem dni w „Willi wśród róż”. Opowieść o Feliksie Nowowiejskim”, Bogna Nowowiejska-Bielawska, Maria Szulc, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, Kraków 2017.
Wśród ogromnie bogatej, coraz doskonalej ilustrowanej, ciekawie pisanej, mądrej, dowcipnej, wesołej, smutnej, prawdziwej, wymyślonej, naukowej, zmyślonej – słowem arcyróżnorodnej literatury dla dzieci, czasem łatwo przegapić jakąś perełkę. A taką perełką jest z pewnością „Siedem dni…”. Książka o jednym z najwybitniejszych polskich kompozytorów późnego romantyzmu, który był też cenionym dyrygentem, organistą-wirtuozem i pedagogiem. Nie tylko postać kompozytora słynnej „Roty” jest tu wyjątkowa, ale również autorka. Bogna Nowowiejska-Bielawska to bowiem wnuczka Feliksa, która mieszka wraz ze swoją rodziną w tytułowej „Willi wśród róż” – domu Mistrza Nowowiejskiego. Razem z nią i jej synkiem Janem spędzamy w Poznaniu kilka dni, a dokładniej tydzień i poznajemy życie i twórczość kompozytora. W ilustracje wkomponowano fotografie pochodzące, m.in. z prywatnego archiwum rodziny, a całość wieńczy jeszcze płyta z nagraniami utworów Feliksa Nowowiejskiego w wykonaniu jego syna Jana, czyli ojca autorki. Ogromnie to wszystko sentymentalne i piękne, a jednocześnie bardzo dla dzieci atrakcyjne. Nie wolno tej książki przegapić.
„Maskarada”, Lotta Olsson, Maria Nilsson Thore, Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2018.
Jeśli znacie orzesznicę i mrówkojada, to nie możecie przegapić tego opowiadania, ale jeśli nie znacie – to musicie absolutnie to zaniedbanie literackie nadrobić! Orzesznica i mrówkojad to czarująca para przyjaciół – coś jak Flip i Flap, Bolek i Lolek czy Pat i Pataszon. Trzeba ich poznać koniecznie. Tym razem przyjaciele dostają od jeżozwierza zaproszenie na bal przebierańców. Mrówkojad wprost szaleje na samą myśl, że mógłby być polnym dzwonkiem lub aniołem. Natomiast orzesznica oznajmia, że „nigdzie się nie wybiera”… Zapewniam, że warto przeczytać tę książkę, by dowiedzieć się, czy oboje dotarli na bal, a także co to takiego „białe kłamstwo”. Przeurocza opowieść o przyjaźni i akceptacji. Chwilami czułam się, jakby autorka opisywała zachowania mojego męża, gdy ten kategorycznie odmawia wyjścia na zbyt, w jego opinii huczne, przyjęcia. A może właśnie dlatego „Maskarada” aż tak bardzo mi się podobała!? Polecam gorąco.
A jeśli i to za mało, to polecam jeszcze koniecznie: Nowe szaty cesarza, Brzydkie kaczątko, Calineczkę, Dziewczynkę z zapałkami, Słowika, Królową Śniegu, Księżniczkę na ziarnku grochu i inne z Baśni Andersena. One są ponadczasowe, ale w taki dzień, jak 2 kwietnia, należy przeczytać z dziećmi choć jedną z nich.
Z najlepszymi życzeniami, Kalina Cyz