To moje pierwsze konkretne spotkanie z Emi i jej Klubem. Owszem, widywałam te kolorowe tomiki, ale jakoś nigdy nie było mi z nimi po drodze. Aż do dzisiaj. I to od razu spotkanie w wersji maxi.
Gdy byłam dzieckiem, zawsze lubiłam czytać książki o przygodach dziewcząt, ich problemach, radościach i smutkach, przyjaźniach i rywalizacji. Wszyscy wtedy uwielbialiśmy zwariowaną Pippi. Gdyby „Emi i Tajny Klub Superdziewczyn” wychodziła w tamtych, „moich” czasach, pewnie byłaby na czołowym miejscu listy ulubionych książek.
To opowieść o przyjaźni kilku dziewcząt i jednego chłopca, którzy tworzą Tajny Klub. Mają mnóstwo wspólnych pasji, łączą ich tajemnice i wspólne zainteresowania i przede wszystkim głęboka przyjaźń. Ich współpraca układa się pomyślnie. Mimo wielu szkolnych obowiązków i wielkiej miłości do sportu, bohaterowie zawsze znajdują czas na spotkania. Do momentu, gdy w szkole pojawia się Zosia. Nowa uczennica „skrada” jedną z dziewcząt. Aniela przestaje być najlepszą przyjaciółką Emi. Tajny Klub podejmuje rozpaczliwe działania, by scalić przyjaźń. Rozpoczyna się Misja
Przyjaźń. Czy to się uda? Co bardziej pomoże? Dzień Otwarty w Tajnym Klubie czy może tajemniczy Wehikuł Przyjaźni?
To świetna, pełna wartkiej akcji opowieść o przyjaźni między młodymi ludźmi oraz o niezwykłej więzi łączącej dzieci z ich rodzicami. Ma się wrażenie, że Klubem i problemami uczniów dorośli żyją z równym zaangażowaniem, co swoimi. W tej książce dorośli po prostu mają dla swoich dzieci czas. Wspólnie szukają rozwiązań, podsuwają propozycje, pomagają w ich realizacji. A na dodatek autorka musi lubić wspomnianą wcześniej Pippi i właśnie stworzyła jej współczesną wersję. Dlaczego tak uważam? Pewnie nie przypadkiem szkoła naszych bohaterów nosi imię Astrid Lindgren, a dyrektorka w Dzień Patrona przebiera się właśnie za sympatyczna pieguskę.
Książka mieści w sobie kilka opowiadań o sympatycznej Emi. Jest dość pokaźnych rozmiarów. Gdy otwieramy twardą, kolorową okładkę naszym oczom ukazuje się „obsada aktorska” lektury, dowiemy się stąd kto jest kim i jak się nazywa. Następne strony to parę mini recenzji fanek Emi i Tajnego Klubu Superdziewczyn – wszystkie zachwycające. Dalej kilka rozdziałów z przygodami bohaterów, zaczynających się i kończących „Tajnym Dziennikiem Emi”, gdzie dziewczynka dokonuje podsumowania. Książkę wieńczy „Poradnik. Jak założyć Tajny Klub” oraz kilka quizów związanych z treścią.
„Emi i Tajny Klub Superdziewczyn” to prawie 300 stron tekstu napisanego dość dużą czcionką, co sprawia, że książkę się po prostu połyka. Prawie na każdej stronie znajdują się zabawne, miniaturowe, czarno-białe ilustracje, tematyką umiejętnie wplecione w tekst. Ich autorką jest Magdalena Babińska. Tom zawiera mnóstwo odniesień do poprzednich części serii, co sprawia, że łatwo się czytelnikowi utożsamiać z bohaterami i ich przygodami. Dodatkowym atutem jest również słowniczek niezrozumiałych pojęć, w przystępny sposób opisujący różne ciekawe zagadnienia.
Oprócz wielkiej wiary w magię przyjaźni i dobrych stosunków międzypokoleniowych, ta książka porusza jeszcze jedno ważne zagadnienie. Uświadamia nam, że z ludźmi należy rozmawiać, wyjaśniać niedomówienia po to, by się bezsensownie nie zadręczać. Bardzo często zwykła, szczera rozmowa rozwiązuje wiele. Gdyby Emi porozmawiała z Anielą, nie musiałaby tak bardzo cierpieć z powodu odsunięcia BFF. Chociaż jednak nie do końca, bo przecież gdyby tak się stało, nie byłoby Misji Przyjaźni, bransoletki od serca i Dnia Otwartego w Klubie, a Tesla z malinowymi siedzeniami nie zostałaby ulubionym wehikułem naszych bohaterów.
Więc niech tak zostanie. Niech książki o przygodach Emi, Faustyny, Anieli, Flory i Franka uczą i bawią i zachęcają do czytania. Polecam! I czekam na więcej!
Iwona Pietrucha
ocena 5
Emi i Tajny Klub Superdziewczyn. Wielka Księga Przygód 2
Agnieszka Mielech
il. Magdalena Babińska
wyd. Wilga, 2018
wiek 6+