Niektóre książki okazują się u nas strzałem w dzisiątkę już po samej okładce, inne wymagają pierwszego przeczytania, a inne muszą trafić na swoją porę… I tak właśnie stało się w przypadku najnowszej publikacji wydawnictwa Debit – „Jak stryjenka Milenka palec od ssania uratowała”.
Książka na pierwszy rzut oka przykuwa uwagę swoją estetyką i bogatymi czarno-białymi ilustracjami. I choć opis z IV okładki uprzedza, że w książce jest element grozy to przyznam, że patrząc na tytuł, nie spodziewałam się, że ten element będzie aż tak ogromy. I muszę to napisać już na samym początku – największym zastrzeżeniem, jakie mam wobec publikacji, to w moim odczuciu dysonans między podjętym tematem ssania palca, a metodą na oduczenie poprzez strach.
Czytając ją po raz pierwszy dzieciom widziałam totalny brak zainteresowania u mojego trzylatka, natomiast pięciolatek słuchał jej dość niepewnie. Aż w końcu doszliśmy do opowieści w opowieści i musiałam przerwać czytanie, bo absolutnie nie nadawało się to do przeczytania wieczorną porą, kiedy rodzic chce wyciszyć dzieci przed snem.
Wydaje mi się, że jest to dobra lektura dla dzieci co najmniej 4+, najlepiej w ciągu dnia, a nie przed samym momentem spania. Trzeba mieć czas na rozmowę, a najlepiej mieć czas, aby ją samemu najpierw przeczytać i obrać odpowiednią metodę dla własnego dziecka. U nas aktualnie sprawdza się metoda na pominięcie kilku stron, wówczas obaj chłopcy ze spokojem i zaciekawieniem słuchają czytanej im historii.
Jak już nadmieniłam między słowami, w książce mamy do czynienia z historią szkatułkową, czyli w opowiadaniu mamy kolejne opowiadanie. W narracji nadrzędnej główną bohaterką jest Natasia mieszkająca z piątką rodzeństwa i z stryjenką Milenką w jej mrocznym domu na krańcu świata. Natasia, choć już nie taka mała, nie wiadomo dlaczego boryka się z trudnym zwyczajem ssania palca. Naturalnie na nic się zdają wszelkie tłumaczenia, aż razu pewnego Natasię spotyka przygoda. Owa przygoda staje się w konsekwencji punktem wyjścia do opowieści stryjenki Milenki o Miłoszku, który podobnie jak dziewczyna nie mógł przestać wkładać palca do buzi. Obie historie kończą się na szczęście radosną atmosferą i oba palce zostają uratowane od brzydkiego zwyczaju przesiadywania w buzi.
Jeśli macie w domu starsze dzieci, które lubią trzymać palce w buzi, albo macie dziecko, które lubi poczuć dreszcz emocji, to z pewnością jest to książka dla was. Jeśli jednak w waszym domu mieszka mała i wrażliwa na lęki dusza, powinniście raczej poczekać z tą lekturą.
Paulina Porczyńska
Jak stryjenka Milenka palec od ssania uratowała
tekst i il. Anna Kaszuba-Dębska
wyd. Debit, 2018
wiek: 5+