„Na zawsze Milena” – recenzja książki

Dawid to zwyczajny chłopiec, ma psa o wdzięcznym imieniu Busia i jest szaleńczo zakochany w koleżance z klasy. Jego rodzice są rozwiedzeni i to też „nic nadzwyczajnego”, bo przecież „połowa klasy ma rozwiedzionych rodziców”.

Bohater mieszka z mamą, a tatę odwiedza tylko okazjonalnie. Pewnego dnia, podczas jednego z takich weekendowych pobytów u taty, poznaje jego nową przyjaciółkę. I wszystko byłoby zwyczajne, gdyby nie to, że pani Ewa ma córkę Agnes. A Agnes… no właśnie, Agnes, nieświadomie psuje stosunki między zakochanymi nastolatkami.

„Na zawsze Milena” to kolejna część serii o przygodach szwedzkiej pary nastolatków. Dawid tym razem przekonuje się, jak trudnym uczuciem jest miłość. Kiedy ukochana koleżanka odwraca się od niego, chłopiec próbuje za wszelką cenę rozgryźć powód jej niechęci. Próbuje rozmową z dorosłymi, dotarciem do Mileny, wreszcie rękoczynami. Czy mu się uda? Nie zdradzę, powiem tylko, że na końcu książki Dawid wypowiada niezwykle ważne zdanie, które może być lekarstwem na wiele problemów. Dlaczego, my dorośli, tak często o nim zapominamy?

W szwedzkiej literaturze dla dzieci urzeka mnie to, że traktuje ona małego czytelnika bardzo poważnie. Porusza sprawy związane z codziennym życiem, nie ukrywając problemów i niedoskonałości świata. Dotyczy to zarówno treści, jak i ilustracji. Tak jest również w książce Pera Nilssona.

Rodzice bohatera są rozwiedzeni, chłopiec nie boi się z nimi rozmawiać o miłości, podczas wspólnej z potomstwem kolacji, tata Dawida i pani Ewa wznoszą toast eksponując kieliszki z winem, co pewnie nie spodoba się wielu. Tematem tabu nie jest sprzątanie kup po psie, choć właściciel Busi nie pała do tego zajęcia entuzjazmem. Nie jest także okazywanie sobie miłości poprzez bardzo czułe gesty.

Akcja opowiadania trwa tydzień. A właściwie to sześć dni z życia szwedzkich nastolatków. Tak też podzielone są rozdziały: od niedzieli do piątku. Aż tydzień niepewności, a wystarczyłoby tylko… no właśnie!

Pamiętam mój pierwszy kontakt ze współczesną literaturą dla dzieci z kraju moich ukochanych bohaterów z Bullerbyn. Nie zdradzę tytułu książki, zapewniam jednak, że byłam lekko zszokowana zbytnią otwartością (delikatnie nazwane). Tylko ja byłam, bo przedszkolaki, którym ją czytałam, już niekoniecznie. Dziś, gdy mam za sobą kilkanaście propozycji Wydawnictwa Zakamarki, wiem, że to niezwykle mądre książki, niosące ważne przesłania, a jednocześnie ukazujące świat bez filtra, taki prawdziwy, choć często niekoniecznie piękny. Książki ułatwiające podejmowanie trudnych rozmów, wyjaśniające rzeczywistość, jaką spotyka się na co dzień. Traktujące młodego czytelnika poważnie. No cóż, wszak człowiek (dorosły czytelnik) uczy się całe życie.

Autorką szaty graficznej jest Pija Lindenbaum, znana miłośnikom literatury dziecięcej. Jej ilustracje są czarno-białe, niepolukrowane, taki właśnie znak rozpoznawczy skandynawskiej prozy dla najmłodszych. Książka jest małego formatu, zgrabna i nie za obszerna treściowo. Jedynym ozdobnikiem jest kartonowa i kolorowa okładka, którą „psują” jednak naburmuszone miny głównych bohaterów. Wydawcą są Zakamarki – wydawnictwo specjalizujące się w podsuwaniu nam mądrej i pełnej humoru szwedzkiej literatury.

Polecam serdecznie tę mądrą i sympatyczną opowieść „o chłopcu, który wie, jak długo trwa miłość” i który właśnie odkrył lekarstwo na międzyludzkie problemy.

Iwona Pietrucha
ocena 5

Na zawsze Milena

Na zawsze Milena

Per Nilsson
il. Pija Lindenbaum
przeł. Marta Rey-Radlińska
wyd. Zakamarki, 2019
wiek 6+

Dodaj komentarz