Zawsze warto marzyć! – rozmowa

Z Katarzyną Pruszkowską rozmawia Anna Bukowska z Wydawnictwa Zielona Sowa.

Katarzyna Pruszkowskafot. Krzysztof Sokalla

Anna Bukowska: „O Kaziku i misiu Słoniku” to twój debiut dla dzieci, ale nie pierwsza książka. Skąd wziął się pomysł, by spróbować sił na nowym polu?

Kasia Pruszkowska: Pomysł pojawił się niedługo po tym, jak urodził się mój synek. Cieszyłam się wyczekanym dzieckiem, ale połóg był bardzo trudnym doświadczeniem. Targały mną emocje o sile, której wcześniej nie znałam. Żeby je uspokoić, zaczęłam prowadzić dziennik. Wtedy zauważyłam, że kojąco działają na mnie wspomnienia z dzieciństwa, zwłaszcza wczesnego, kiedy mieszkaliśmy z rodzicami na wsi, niedaleko domu babci. Chciałam część z nich zapisać i ocalić od zapomnienia. Właśnie ta myśl towarzyszyła mi podczas pisania. Wierzę, że synek będzie miał własne wspomnienia z prababcią, bo są najlepszymi kumplami, ale może kiedyś odnajdzie w mojej opowieści ślad swoich emocji z dzieciństwa.

AB: Czyli ten wątek o międzypokoleniowej bliskości zaczerpnęłaś z własnego życia. Rozumiem cię doskonale, bo kiedy myślę o swoim dzieciństwie, to tym wspomnieniom zawsze towarzyszy mój ukochany dziadek. Kiedy pierwszy raz przeczytałam przesłaną przez ciebie propozycję wydawniczą, lekturze towarzyszyło wzruszenie, bo przeniosłaś mnie do świata znanego z dzieciństwa. Powiedziałaś, że kojąco działają na ciebie takie wspomnienia. Podzieliłabyś się jakimiś?

KP: Tak, babcia książkowego Kazika ma wiele wspólnego z moją. Obie zbierają przedmioty, które inni uznali za śmieci. Na oknie mojej babci nadal wisi termometr w oryginalnym opakowaniu, a kolorowy pajacyk, w którym Kazik – mój syn – znalazł pieniążek, co roku trafia na działkę w charakterze stracha na sarny. Od razu dodam, że w tej roli zupełnie sobie nie radzi.

Mam wiele cudownych wspomnień z babcią i twoje pytanie sprawiło, że uświadomiłam sobie, co je łączy: babcia chętnie uczestniczyła we wszystkich moich zabawach, miała dla mnie czas i dużo cierpliwości. Zabierała mnie do lasu, pozwalała się brudzić, zajadać szczawiem i ostrężynami. Z sitka i długiego patyka robiła czerpak, którym łowiłyśmy rybki w potoczku przy jej domu. Pozwalała buszować na strychu i bawić się znalezionymi tam skarbami. Nawet jeśli były to porcelanowe filiżanki, które moi rodzice dostali z okazji ślubu. Babcia okazywała mi dużo miłości i zawsze czułam, że chętnie spędza ze mną czas. Nie wiem, czy dziecku można dać coś lepszego.

AB: Powróćmy do książki. Czego w życiu brakuje Kazikowi, a czego ma pod dostatkiem nasz tytułowy, 6-letni bohater?.

KP: Kazik, jak każde dziecko, bardzo potrzebuje uwagi. Mnóstwo czułości i miłości dostaje od babci, ale tęskni także za rodzicami – bardzo zapracowaną mamą i nieobecnym tatą. Jest rozczarowany, kiedy na jego przyjęciu urodzinowym okazuje się, że mama, którą bardzo kocha, nie zna jego największego marzenia. Kazik, tak jak każde dziecko, świetnie wyczuwa nastroje dorosłych i próbuje ich, na swój sposób, wspierać. Jego relacja z mamą jest trudna, dlatego tak lubi spędzać czas z babcią, która nie musi już troszczyć się o pracę i inne „dorosłe” sprawy.

AB: A jakie jest to największe marzenie Kazika? Możemy zdradzić to osobom, które nie czytały jeszcze twojej książki?

KP: Przypuszczam, że Kazik, jak każde dziecko, ma wiele marzeń. Jedne na pewno się kiedyś spełnią, o innych zapomni. Są też jednak takie, z którymi będzie musiał się pożegnać. To największe należy właśnie do ostatniej kategorii.

AB: Jakoś smutno mi się zrobiło. Czy umiejętność pożegnania się z marzeniami, które nigdy się nie spełnią, to trudna sztuka? Może zatem nie warto marzyć?

KP: W jednej z moich ulubionych książek, czyli „Opowiadaniach z Doliny Muminków”, padają takie słowa: „Nie masz pojęcia… tu się tak niewiele dzieje. A my tak dużo marzymy”. Myślę, że właśnie tak jest – marzenia pomagają nam żyć, znosić niełatwą codzienność, dają nadzieję, że może nas jeszcze spotka coś dobrego. Nie wyobrażam sobie swojego życia bez marzeń, dlatego nigdy bym nie powiedziała, że marzyć nie warto.

Jednak zdarza się, nie tak znowu rzadko, że marzenia się nie spełniają. Oczywiście sama chciałabym jak najdłużej chronić synka przed tym doświadczeniem, ale wiem, że się nie da. Już maleńkie dzieci przeżywają swoje pierwsze zawody i rozczarowania. To, co mogę zrobić, to towarzyszyć synowi, pozwalać mu odkrywać świat i doświadczać całej palety emocji. A kiedy coś jest dla niego za trudne, tulić i pokazywać, że jestem obok. Podobnie jak babcia Kazika, która koiła jego tęsknoty i wlewała w jego serduszko morze czułości.

AB: Bo w życiu ważne jest, by towarzyszyć dzieciom i pozwalać im odkrywać świat przez doświadczanie całej palety emocji. Dziękuję za rozmowę. Dziękuję za opowieść o „Kaziku i misiu Słoniku”.

O_Kaziku_i_Misiu_Sloniku

O Kaziku i misiu Słoniku

Katarzyna Pruszkowska
il. Monika Rejkowska
wyd. Zielona Sowa, 2021
wiek: 3+

Dodaj komentarz