Językoznawcy zamknęli dziecięce wyliczanki w muzeum. Wynaleźli dla nich uczoną nazwę: mętowania. Z podziwu godną muzealną skrupulatnością uporządkowali je i opisali. Odkryli źródła i pochodzenie wyliczanek. Wytyczyli szlaki ich wędrówki po Europie. W niezrozumiałych magicznych słowach odkryli ślady łaciny i jidysz, języka francuskiego i niemieckiego, ba, doszukali się nawet pozostałości języka ugro-fińskiego. Rozparcelowali wyliczankowe teksty na powtarzalne obrazy, motywy i rekwizyty. (więcej…)
Pamiętacie te wszystkie „berki literki”, „bziki Weroniki”, „wyliczanki bez trzymanki”, „wierszyki trzeszczyki”, „banialuki do zabawy i nauki” i inne „rozwesołki”? Znawcy literatury dziecięcej rzekliby uczenie, że to wiersze nastawione na wielostronną aktywizację małego odbiorcy. Ja powiem skromniej: to wiersze, które zachęcały dziecko do zabawy. Do zabawy w słowa i do zabawy w naukę. I do zabawy w berka, bo w rytm tych rymowanek można skakać, biegać, podskakiwać i tupać nogami.
(więcej…)
Przyglądając się naszym dzieciom, zastanawiamy się, jak to możliwe, że mogą nauczy się tak dużo w krótkim czasie. Wielokrotnie podziwiamy je, uznając, że są wyjątkowo uzdolnione, a może nawet genialne. Rzeczywiście tak jest. Każde dziecko jest na swój sposób genialne, jeśli chodzi o zapamiętywanie ogromu informacji. (więcej…)
O „inności” i „obcości” powstało już wiele antropologicznych rozpraw. Jest ona interesująca nie tylko dla naukowców, dziennikarzy i artystów, lecz również dla tzw. pospolitych zjadaczy chleba. Przyciąga także dziecięcą uwagę, jednak w takich wypadkach prawie zawsze obciążają ją negatywne skojarzenia. (więcej…)
Pozycja książki wśród innych środków przekazu staje się coraz stabilniejsza. I to mimo atrakcyjności telewizji i Internetu. Dzieje się tak w wyniku rozmaitych kampanii, akcji społecznych i działań animacyjnych. Czytanie, na szczęście, staje się znów popularne. (więcej…)
„Czarodziejów było wielu”, tak można powiedzieć, przyglądając się historii kultury. W baśniach i mitach roi się od cudotwórców. Trzeba jednak przyznać, że w tekstach literackich taka postać albo występuje w liczbie pojedynczej, albo w dwóch wariantach: dobrym i krystalicznie czystym oraz złym i mrocznym. A w polskiej literaturze dla dzieci istnieje dzieło, w którym czarodziejski wizerunek zaskakuje niejednoznacznością.
(więcej…)
W części I przedstawiliśmy wiele dowodów na potwierdzenie tezy, że warto czytać dzieciom książki, zachęcając tym samym do kontaktu z literaturą. Postarajmy się teraz odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób je czytać? Przedstawiamy metody, które uatrakcyjnią trudną sztukę czytania. (więcej…)
To, że czytanie najmłodszym jest pożyteczne, to pogląd powszechnie znany. Mówią nam o tym celebryci w kampanii społecznej „Cała Polska czyta dzieciom”, nauczyciele w szkole i przedszkolu, do lektury namawiają poradniki dla rodziców. Mało kto mówi jednak o tym, po co czytać, jak czytać i co czytać; kiedy warto sięgnąć po rymowanki, kiedy po bajki, a kiedy po książki edukacyjne. O tym, czy uczyć przedszkolaka czytać, zanim jeszcze trafi do szkoły. (więcej…)
Osoba dorosła sięga po literaturę dla dzieci i młodzieży z różnych powodów. Naturalnie, mam na myśli te sytuacje, gdy taki wybór nie jest związany z czytaniem swojemu potomkowi. Czasem po prostu nabiera się ochoty na powrót do dziecięcych lektur, albo na kontakt ze światem, w którym wszystko jest świeże, intensywne, kolorowe, bo doświadczane z zapałem i gorliwością nowicjusza. Nierzadko w takich książkach bohaterowi nie jest łatwo, ponieważ los przygotowuje dla niego niespodzianki, które na pewno do miłych nie należą.
(więcej…)
Dla osób dorosłych dzieciństwo jest okresem, który skłania je do dwóch przeciwstawnych działań: do mitologizowania tego czasu w stylu sielskim, anielskim albo do nakreślania go w konwencji mrocznej, ciężkiej poetyki psychologizowania i psychoanalizy. W kulturze mamy więc z jednej strony świetliste wspomnienia na przykład z wakacji w domu dziadków, a z drugiej ponurą wiwisekcję à la np. Ingmar Bergman.
(więcej…)