Dawno się tak nie śmiałem! I to ani za sprawą komedii, ani opowiadanego w towarzystwie kawału… Okazuje się, że przygody małej świnki Aurelki spisane w książce „Aurelka, czyli wielkie hece małej świnki” wprawną ręką Piotra Rowickiego są w stanie rozbawić do łez. Niektóre dialogi, powiedzenia czy też „złote myśli” godne są zapamiętania, jak te, które wspominamy chociażby z kultowych filmów. Inteligentny dowcip oraz wnikliwa obserwacja świata najprościej charakteryzują tę książkę. Adresowana do dzieci – wciąga też dorosłych. Może nawet ci ostatni bardziej zachwycą się stroną żartobliwą tekstu, bo momentalnie skojarzą na przykład napis z Orderu Błękitnej Obierki „za błoto nasze i wasze” z hasłem przypisywanym Lelewelowi. Gdy przeczytają okrzyki, jakie wznosił tata Aurelki – wielbiciel zapasów, chociażby „Nelsona mu, ośle!”, „Ruszaj się, baranie!” – może krytycznie przyjrzą się swoim wypowiedziom podszytym emocjami… Uśmiechną się też pewnie na propagandowe hasło lansowane w szkole „W brudnym ciele – zdrowy duch”.
(więcej…)
„Moje – nie moje” to mądra i ciekawie zilustrowana bajka. Prosta treść kryje w sobie niezwykłą głębię. Na polanie pojawia się nieznanego pochodzenia jajo, a że było nietypowe i bardzo urokliwe – złote w srebrzyste kwiatki, aspiracje do jego posiadania mieli wszyscy mieszkańcy lasu. Lasu nie byle jakiego, skoro zamieszkiwanego zarówno przez dobrze nam znane środkowoeuropejskie zwierzęta (m. in. wróble, sroki, bociana, mrówki, pszczoły), jak i bardziej egzotyczne: węża boa, strusia, krokodyla czy kangura. Spór o to, czyje jest Ono trwałby pewnie długo, gdyby nie kangur, który rozsądził go, zarządzając, by każdy przez jeden dzień opiekował się jajem. (więcej…)
Z bohaterem takiej książki pewnie wielu maluchów z łatwością może się utożsamić. Bo mały Hubert opowiada w niej swój dzień, jaki spędził w przedszkolu. Oczywiście najtrudniej jest do niego rano wstać. A potem to już wszystko idzie jak z płatka! Najważniejsze, by wszędzie towarzyszył Pan Czekoladka – pluszowy kotek, najwierniejszy i nieodłączny przyjaciel. (więcej…)
Niezmiernie mnie cieszy fakt, że w Polsce pojawia się coraz więcej wydawnictw, które nie boją się wydawać publikacji dotyczących trudnych tematów. Takimi są m.in. EneDueRabe, Hokus-Pokus czy Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. O jednej z książek tego ostatniego chciałabym co nieco opowiedzieć.
(więcej…)
Drogie dzieci i drodzy rodzice – po lekturze poprzedniej książki Michała Rusinka z pewnością umiecie już kląć – nie jak szewcy, ale elegancko i z humorem. Teraz nadszedł czas na kolejny stopień demoralizacji, bowiem autor zaprasza na kurs robienia przekrętów. Jednak nie takich, które zakończyć się mogą za kratkami – ostrzegam, te mogą wywołać silne bóle mięśni brzucha i twarzy, spowodowane nieopanowanym śmiechem.
(więcej…)
Chyba nikogo nie dziwi, że ostatnio zapanowała w Polsce, choć nieco narzucona odgórnie i mało spontaniczna, to bardzo pozytywna Chopinomania. Bo czyż często się zdarza, by w danym roku przypadała okrągła, w tym przypadku 200., rocznica urodzin wielkiego artysty? Dość rzadko i dlatego jak najefektywniej taki czas należy wykorzystać. To świetna okazja, by wszyscy, w tym dzieci, rzecz jasna, poznali życie, a głównie twórczość jednego z najwybitniejszych światowych pianistów i kompozytorów.
(więcej…)
Wzięłam tę książeczkę do ręki, bo mnie zaintrygowała z kilku powodów: po pierwsze, wydało ją Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, z którego publikacjami skierowanymi do dzieci nie miałam jeszcze do czynienia; po drugie, ilustracje wykonała Agnieszka Żelewska, którą bardzo sobie cenię, a po trzecie, na pierwszy rzut oka rzecz wydała mi się zabawna.
(więcej…)
Las Marcina jest czarodziejski. Obok siebie mogą w nim stąpać jeż i słoń, dzięcioł i żyrafa. Dzień może zamienić się z nocą, a pory roku przybyć na zawołanie. To las, w którym może rozkwitnąć niezwykła, bo w rzeczywistości niemożliwa, przyjaźń: pomiędzy jeżem i dzięciołem.
(więcej…)
Jak większość bajek, tak i ta zaczyna się od słów: „Dawno, dawno temu…” był sobie staruszek, który w starej chatce na skraju lasu mieszkał z prosięciem, kogutem i myszką. Poza nimi nie miał nikogo, nie miał też żadnych pilnych zajęć. Idylla ta trwałaby dalej, gdyby pewnego dnia przed chatkę nie zajechał kupiec. (więcej…)
Z okładki patrzą na mnie piękne piwne oczy, nie śmieją się jednak, jak to piękne oczy mają w zwyczaju. A może wcale nie patrzą na mnie? Spojrzenie jest nieobecne, dojmująco smutne… Smutna jest też dziewczynka, która przedziera się przez gęstwinę splątanych włosów… włosów Mamy.
(więcej…)