„Milutek” – recenzja książki

Był już Mamutek, jest i Milutek. Ale poza podobieństwem imion nie mają ze sobą nic wspólnego. Otóż Milutek jest psem – grubawym, łaciatym i, przyznajmy szczerze, niezbyt urodziwym, którego historię poznajemy w momencie, gdy w domu, w którym mieszka, pojawia się nowy członek rodziny, co nasz bohater konstatuje z żalem: „Mają już nową zabawkę/na pewno pójdę w odstawkę…” .
(więcej…)

0 Komentarzy

„Kiedy byłam mała…” – recenzja książki

Na pewno nie jeden człowiek, dzieckiem będąc, zastanawiał się, co robili sławni ludzie, kiedy byli mali. Ja doskonale pamiętam szkolne rozmyślania o dzieciństwie autorki „Plastusiowego pamiętnika” (oczywiście zadawałam sobie pytanie, czy może to ona miała takiego Plastusia), a także rozmowy z koleżankami z klasy na temat włosów Chopina i tego, jak wyglądał, gdy miał kilka lat.

(więcej…)

0 Komentarzy

„Zielony Żółty Rudy Brązowy!” – recenzja książki

Na pierwsze słowa pojawiające się w zbiorze wierszy Małgorzaty Strzałkowskiej Zielony Żółty Rudy Brązowy!: „Grasz w zielone?”, odkrzykuję gromko: „Gram!”, a potem jeszcze wielokrotnie chce mi się krzyczeć i śpiewać, bo niektóre z utworów mają w sobie taką melodykę i rytm, że od razu ma się ochotę je nucić. Przebiegam przez wszystkie pory roku, zatrzymując się jednak często, pochylając nad pączkiem, maleńkim listkiem, mrówką, motylem, kasztanem, płatkiem śniegu… (więcej…)

0 Komentarzy

„Trzej zbójcy” – recenzja książki

Do niedawna, a dokładniej rzecz biorąc do chwili, gdy dowiedziałam się, iż wydawnictwo Format przygotowuje przekład „Trzech zbójców”, nie mogłam wyjść ze zdumienia, że o Tomim Ungererze, znanym i uznanym na świecie (laureat wielu nagród i wyróżnień, w tym najważniejszej – Nagrody im. Hansa Christiana Andersena), w Polsce słyszała jedynie garstka osób zajmujących się zawodowo lub hobbystycznie literaturą dla dzieci. Ale jak miały słyszeć szersze rzesze, skoro nikt wcześniej nie zdecydował się na wydanie którejś z ponad 70 książek dla dzieci stworzonych przez tego artystę (duża część twórczości Ungerera to książki autorskie – pisze je i ilustruje). Nie do końca rozumiem, dlaczego tak się stało, tym bardziej, że nie jest to odkrycie ostatnich lat – Ungerer tworzy nieprzerwanie od kilkudziesięciu lat, a jego książki tłumaczone są na wiele języków. Tak jak „Trzej zbójcy” – opublikowani do tej pory w 27 przekładach, których łączna sprzedaż wyniosła ponad 3 mln egzemplarzy.

(więcej…)

0 Komentarzy

„Z górki na pazurki” – recenzja książki

„Z górki na pazurki” to wyjątkowo udany tomik poetycki, doskonały zarówno w słowie, jak i w obrazie. Składają się na niego bardzo zgrabne, krótkie, czasem refleksyjne, częściej dowcipne wierszyki. Autorka często sięga do znanych nam wszystkim motywów kotków na płotkach, ślimaków pokazujących rogi i zajęcy skaczących po łące, a potem pięknie je parafrazuje, uzyskując zupełnie nową i świeżą jakość. Śmieszne wierszyki poprzetykane są takimi bardziej refleksyjnymi, skłaniającymi do spojrzenia na świat z innej perspektywy. Do tej kategorii należą na przykład „Dzwonki” i „Blisko bliziutko”.

(więcej…)

0 Komentarzy

„Płaszcz Józefa” – recenzja książki

Gdybym wśród wydanych w ostatnim czasie w Polsce książek dla dzieci miała wskazać pięć, które zrobiły na mnie największe wrażenie, „Płaszcz Józefa” z całą pewnością znalazłby się wśród nich. Ten tytuł, wydany w serii „Światowi mistrzowie dzieciom”, był dla mnie niezwykłym odkryciem – i to może nie literackim, bo tekstu – nota bene świetnego w swojej prostocie – tu niewiele, ale za to kulturowym i estetycznym.
(więcej…)

0 Komentarzy

„Aksamitny Królik” – recenzja książki

Zdziwiłam się bardzo, dowiedziawszy się, że oto po raz pierwszy w Polsce ma się ukazać książka napisana przed około dziewięćdziesięciu laty i to nie gdzieś w odległych zakątkach świata, a całkiem blisko, bo w Wielkiej Brytanii. Moje zdziwienie faktem, że nikt wcześniej nie wydał tego u nas wzrosło jeszcze, gdy przeczytałam „Aksamitnego Królika”.
(więcej…)

0 Komentarzy

„Jak mama została Indianką” – recenzja książki

Kiedyś byłam świadkiem sytuacji, która nauczyła mnie, czego i jak nie czytać dziecku. Kilka wieczorów z rzędu miałam okazję obserwować mamę, która czytała synkowi najpierw niestrawne i ociekające dydaktyzmem historyjki, a potem przechodziła do jednej z tych niegrzecznych książeczek, które dzieci zwykle uwielbiają. Podziwiałam wytrwałość, z jaką owo dziecko broniło się przed wtłaczaniem mu do głowy umoralniającej papki. Najpierw prosiło i żądało natychmiastowego przejścia do drugiej książeczki, a kiedy to nie skutkowało, zatykało sobie uszy i głośno śpiewało. Mama była równie wytrwała i mimo tak wyraźnego oporu i przeszkód, głośne czytanie kontynuowała.

(więcej…)

0 Komentarzy

„Dlaczego rodzina królewska nie nosi koron na głowach” – recenzja książki

Poproście dziecko, by narysowało rodzinę królewską. I co zobaczycie na rysunku? Króla, królową, może też księcia czy księżniczkę, wszystkich w królewskich, zdobnych strojach, z koronami na głowach. Przekazywane z pokolenia na pokolenie baśnie o zamieszkujących wielkie zamki możnowładcach utrwaliły stereotyp rodziny królewskiej do tego stopnia, że nawet nam, dorosłym, trudno jest się od niego wyzwolić. Ale czasy, gdy korony noszono na co dzień minęły już dawno, a o tym, dlaczego tak się stało, Norweska Księżniczka Märtha Louise napisała książkę dla dzieci. (więcej…)

0 Komentarzy

To już wszystkie artykuły w tej kategorii

Nie ma więcej stron do załadowania