„Zielone Zoo” – recenzja spektaklu
Z góry uprzedzam, że krytykiem teatralnym to ja nie jestem. Być może nie potrafię w związku z tym doszukać się głębszych znaczeń ani wyczerpująco odpowiedzieć na pytanie: „co poeta (reżyser) miał na myśli…”. Jestem po prostu matką, która udając się ze swoją czterolatką do teatru oczekiwała nieco, a właściwie – powiem wprost – sporo więcej niż zastałam czy też odebrałam. I chyba w związku z tym, kierując się intuicją i zwykłym ludzkim: podoba się, nie podoba się – dałam sobie prawo do wyrażenia opinii. O tyle nieśmiało, że rzecz się działa w szanowanym teatrze, twórcy są cenieni w świecie scenicznym, a zapowiedzi wyglądały niezwykle obiecująco. Cóż, raz kozie śmierć… (więcej…)