Tworzenie dla dzieci daje największe możliwości – rozmowa ze Svenem Nordqvistem

Najważniejszy w książkach jest kontakt między dorosłym i dzieckiem i to na całym świecie wygląda tak samo – mówi Sven Nordqvist w rozmowie z Agatą Hołubowską.

Agata Hołubowska: Z wykształcenia jest pan architektem. Jak to się stało, że zaczął tworzyć pan książki dla dzieci?

Sven Nordqvist: Nie dostałem się na Akademię Sztuk Pięknych, więc poszedłem na architekturę, ale z góry wiedziałem , że ilustracja to jest to, co mnie najbardziej pociąga.

AH: Czy to znaczy, że nie projektował pan budowli po studiach?

SN: Pracowałem po studiach przez rok w dwóch biurach architektonicznych. Zaprojektowałem kilka obiektów, m.in. dom dla brata i elementy do swojego domu, ale szybko odkryłem, że to nie jest to.

AH: W jakim wieku stworzył pan pierwszą książkę?

SN: Jak miałem 33 lata.

AH: Czy zaczął pan tworzyć dla dzieci, jak sam został ojcem?

SN: Nie, wtedy jeszcze nie byłem ojcem. Ale chciałem tworzyć dla dzieci. Uznałem, że jest to rodzaj twórczości, który daje największe możliwości. Na przykład jeśli chodzi o kolory. Można w pełni korzystać z własnej fantazji i wyobraźni. Wcześniejsza praca była zbyt nudna.

AH: Co się działo w czasie pomiędzy końcem studiów a wiekiem 33 lat?

SN: Pracowałem w biurze reklamowym. Projektowałem wtedy pocztówki, plakaty i tego typu mniejsze formy.

Sven Norqvist_1
Autor w roli rysownika

AH: Czy często spotyka się pan z dziećmi?

SN: Kiedyś tak. Dużo podróżowałem. Jeździłem na spotkania do szkół, ale teraz już mniej. Takie spotkania są bardzo motywujące.

AH: A o co najczęściej pytają pana dzieci?

SN: O to, czy mam kota…

AH: A ma pan kota?

SN: Nie, nie mam. Ale kiedyś miałem.

AH: A czy ma pan kury?

SN: Mieszkałem kiedyś w domu na wsi i miałem kilka kur.

AH: Czy zjawiały się tam lisy?

SN: Nie, lisy nie. Ale za to bardzo niebezpieczne ptaki – sokoły, które wykradały kurczęta.

AH: Czym są mukle?

SN: To są takie zwierzątka, które albo istnieją, albo nie… Od nas samych zależy, czy chcemy je zobaczyć.

AH: Czy zauważa pan jakieś różnice między polskimi i szwedzkimi czytelnikami? Wiadomo, że dzieci w Szwecji o wiele lepiej znają pana twórczość.

SN: Nie ma znaczenia, czy dzieci są w Szwecji czy w innym kraju. Najważniejszy w książkach jest kontakt między dorosłym i dzieckiem i to na całym świecie wygląda tak samo. Staram się, by książki były jak najbardziej uniwersalne. Oczywiście są osadzone w pewnym kontekście, bo na przykład Pettson mieszka w czerwonym domu, a takie są charakterystyczne dla Szwecji, ale odbieranie świata przez dzieci jest wszędzie podobne.

AH: Czy obecnie nad czymś pan pracuje?

SN: Nie tworzę teraz żadnej książki, ale lubię majsterkować i wszystko, co robię, robię z myślą o dzieciach.

AH: Czy to będzie wystawa?

SN: Nie. W tej chwili projektuję duży dom zabaw dla dzieci, który też konstruuję. Będzie się on mieścił w centrum rozrywkowym dla turystów, które powstało w miejscu po kopalni żelaza. Dostaliśmy tam do dyspozycji młyn i zlecenie, by zaprojektować w nim miejsce zabaw. Ten młyn nazywa się Löusta Bruk, a cały kompleks – Barnens Bruk. To miejsce powstaje już od 20 lat i cały czas się zmienia. Każdy może je odwiedzić.

AH: Dziękuję za rozmowę.

Zdjęcia: Agata Hołubowska

Wywiad został przeprowadzony 7 czerwca w Poznaniu dzięki uprzejmości Księgarni z Bajki na spotkaniu autorskim, któremu towarzyszyła inscenizacja opowieści „Findus się wyprowadza”.

Sven Nordqvist podczas pikniku „Szwecja do Poznania” 10 czerwca 2013 roku

Sven Norqvist

O autorze:
Książki Svena Nordqvista o mieszkającym na wsi starszym panu i jego kocie podbiły serca milionów dzieci. […] Sven Nordqvist jest zarówno pisarzem, jak i ilustratorem, a z wykształcenia – architektem. W Niemczech nie trzeba go przedstawiać; jest jednym z najlepiej sprzedających się autorów dla dzieci. Także w krajach skandynawskich jego książki i audiobooki biją rekordy sprzedaży, a zapotrzebowanie na kolejne wydania rosną. Siedem książek Svena zostało przetłumaczonych już na 15 języków. Sven Norqvist zdobył wiele literackich nagród i jest jednym z 18 członków Szwedzkiej Akademii Książek dla Dzieci. Sven (jeszcze całkiem do niedawna) mieszkał z rodziną w domu na wsi, z drewutnią, kurnikiem i wszystkimi elementami znanymi z jego książek na własnym podwórku. A on sam niewiele różni się od starego Pettsona. (źródło: mediarodzina.com.pl)

(Dodano: 2013-06-11)

Dodaj komentarz